Witam,
Mam nadzieję, że ktoś nam tu pomoże, bo bardzo zmartwiło nas to, co się przydarzyło naszemu psiakowi. Jest to zwykły 5-letni mieszaniec. Wczoraj wpadł z podwórka do domu z prędkością światła i rzucało nim od ściany do ściany. Przebiegł tak po całym pokoju, wrócił korytarzem do kuchni i wpadł do kolejnego pokoju. Ziajał przy tym cały czas i nie wydawał z siebie żadnego innego dźwięku. To "rzucanie" było tak silne, że porozlewał ze swoich misek, nawet jak się obił o ławę to rzeczy z ławy spadały. Na koniec zrobił rzadką kupę na środku kuchni. Zadzwoniliśmy po weterynarza, ale ten jest na urlopie i jakaś asystentka (czy kto to był to nie wiem) sugerowała odrobaczenie. Pies nie jest dziś taki żwawy jak zwykle. Jest smutny, nie chce mu się bawić, ale nie gorączkuje, podjada normalnie. Co to wogóle mogło być? Szukamy dobrego weterynarza w dalszej okolicy, ale nie jest to proste, bo rzeźników niestety nie brakuje. Czy ktoś spotkał się z czymś takim? Może to atak kolki? Nigdy wcześniej mu się to nie zdarzyło...