"Trudno mi powiedzieć co bym zrobiła w takiej sytuacji. Bo jakby moi rodzice zmuszali mnie do aborcji, to pewnie bym od nich uciekła - do dalszej rodziny, do koleżanki, gdziekolwiek."
Ucieczka od rodziców (jeśli jesteś niepełnoletnia) = policja = dużo więcej problemów. Ponadto dziecko to nie jest jednorazowy wydatek, to jest wydatek od momentu poczęcia do ok. 25 roku życia - tego dziecka oczywiście - i więcej. Na to trzeba mieć pieniądze, do tego trzeba być odpowiedzialnym i przede wszystkim mieć stałe i pewne miejsce zamieszkania. Poza tym prawda jest taka, że niepełnoletnia dziewczyna ma niewiele do gadania, bo w większości przypadków nie zarabia i nie jest w stanie utrzymać nawet samej siebie, o potomku już nie wspominając, jest więc całkowicie zależna od rodziców.
Co do aborcji, wszyscy są na nie. Zakrywają się zdjęciami, filmami, potwornymi opowieściami nt aborcji. Prawda jest taka, że obrazkiem równie obrzydliwym jest poród czy zwykła operacja. Wszędzie krew, ludzkie wnętrze, ból. Żeby być przeciw lub za trzeba poznać istotę aborcji, obowiązujące prawo, trzeba porozmawiać z osobami które dokonały tego zabiegu, z lekarzami.
Najpierw polecam artykuł:
http://www.geocities.com/humanizm_w_polsce/aborcja.htmAborcja w Polsce jest legalna, gdy:
1. ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub
zdrowia kobiety ciężarnej (do momentu osiągnięcia przez przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej); wystąpienie tej okoliczności stwierdza
lekarz inny niż przeprowadzający zabieg aborcyjny
2. badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego
upośledzenia płodu albo nieuleczalnej
choroby zagrażającej jego życiu (do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej); wystąpienie tej okoliczności stwierdza lekarz inny niż przeprowadzający zabieg
3. zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego
(do 12 tygodni od poczęcia - *czyt. do 3 miesiąca, czasami mówi się, że można i do 4)Zatem w przypadku gwałtu dokonanie aborcji jest jak najbardziej legalne, ba, w przypadku zgłoszenia tego czynu na policję w ciągu 72h od gwałtu otrzymuje się od ginekologa tabletkę 'po', w okresie późniejszym, gdy dojdzie do zapłodnienia, możliwa jest aborcja.
Kolejna sprawa, wiele osób mówi, że aborcja to zamordowanie niewinnego człowieka. Spójrzmy na to inaczej -
z początku ten 'człowiek' to dzieląca się komórka, zarodek, nie czujący, nie myślący, najzwyklejsza w świecie komórka. Należy zastanowić się, czy warto skazać dziecko na cierpienie za życia, na bycie jednym z wielu niechcianych dzieci. Tym bardziej, że /szczególnie/ podczas końcowych etapów ciąży, istotne dla dziecka jest, aby było kochane, ono czuje, czy jest wyczekiwane z radością czy nie. A w przypadku ciąży nieplanowanej u młodej dziewczyny lub u osoby zgwałconej, ta radość jest znikoma bądź od początku była nienawiścią.
Patrząc znów na prawo, widzimy, że dozwolone jest usuwanie ciąży z płodem, który może urodzić się np. z zespołem Downa. Jeśli mowa jest o zabijaniu niewinnego człowieka, z jakiej racji matka ma prawo zabić dziecko, które po prostu byłoby dla niej ciężarem pod każdym względem, także finansowym, ale wciąż byłoby żywą istotą? Z jakiej racji zdrowe dziecko ma większe prawa do życia niż chore, zupełnie nie ze swojej winy? W tej kwestii polecam książkę Doroty Terakowskiej 'Poczwarka' -
http://home.agh.edu.pl/~joanna/terdor/poczwar.htmA żeby zahaczyć o temat, kwestia ciąży u nastolatki jest kwestią sporną, podobnie jak aborcja. Tym bardziej, że do tego problemu przyczynia się także absolutnie prokatolickie państwo, jakim jest Polska, gdzie Kościół nie akceptuje aborcji i antykoncepcji, a prawo mu przyklaskuje, wybierając rzeszę mężczyzn (i to jest wielki ŻAL, bo facet ma tyle do aborcji i ciąży co piernik do wiatraka albo i mniej) ograniczających w dużym stopniu prawo kobiety do decyzji o jej ciele i o rozwijającym się w niej dziecku i zabraniających aborcji /z drobnymi wyjątkami/ i milcząc w sprawach antykoncepcji, podczas gdy dajmy na to w Niemczech na każdym kroku bez skrępowania można kupić prezerwatywy. Ja szczerze mówiąc też dość wcześnie zaczęłam współżycie, co prawda gimnazjum miałam skończone, ale pewnie gdybym miała taką możliwość, to już wcześniej przeżyłabym ten popularny 'pierwszy raz'. (którego wartość jest jak dla mnie bujdą, sama sobie wybrałam faceta, było fajnie, ale ten raz nie był dla mnie za specjalnie istotny, kwestia była tylko żeby nie bolało, - i nie bolało - a swój najpiękniejszy raz jak do tej pory przeżyłam duuużo, dużo później. No, ale to już kwestia indywidualnego podejścia każdej kobiety.) I powiem tylko, że gdyby w Polsce seks nie był tematem tabu - jasne, teraz więcej się o tym mówi, ale to nie znaczy, że na słowo 'seks' nie pojawia się TEN uśmieszek - to sprawa niechcianych ciąż wyglądałaby zupełnie inaczej. Bo naprawdę jest tak, że wiele młodych ludzi nie ma pojęcia o działaniu zabezpieczeń, ma na tyle ograniczoną - bo nikt nie dał im okazji do jej rozwinięcia - wyobraźnię, że nie zdaje sobie sprawy, iż seks może równać się ciąży. Jasne, gdzieś tam głęboko mamy zakorzenioną myśl, że o, tak się właśnie robi dzieci, ale cechą człowieka jest święte przekonanie, że co złe lub niechciane, to nie ja. Ponadto krążą mity, że za pierwszym razem w ciążę nie da się zajść, że nawet młoda dziewczyna może liczyć sobie dni płodne i niepłodne - gucio prawda, bardzo mały odsetek nawet dorosłych kobiet może to robić, zawsze może się zdarzyć jakieś obsunięcie, stres nie stres, i z obliczeń nici, no i też obecnie nie ma wielu kobiet mających idealny, 28-dniowy cykl. Generalnie rzecz biorąc wszystko to jest sprawa indywidualna i trochę ciężko tu o tym dyskutować.
A co do tabletek anty i bliźniąt / ktoś to wcześniej poruszył/ - zażywanie tabletek powoduje całkowite wstrzymanie owulacji, czyli po prostu jajeczka zostają zatrzymane w jajeczku. Dodatkowo tabletki zmieniają strukturę błony śluzowej macicy, przez co plemniki mają dużo cięższy dostęp do jajeczek /których nie ma, ale biedaki jeszcze o tym nie wiedzą/ niż zazwyczaj /a i tak chłopaki cierpią, mają sporo roboty zanim dotrą do komórki jajowej../. No, ale wracając do bliźniaków, teoretycznie zaprzestanie używania tabletek może spowodować uwolnienie się naraz nawet kilku jajeczek, czyli mogą zostać zapłodnione dwa lub więcej z nich, ale taka sytuacja zdarza się dość rzadko /i stać się tak może tylko w pierwszych miesiącach po odstawieniu tabsów, potem wszystko się normuje/. Czytałam ostatnio rozmowę pań, które po odstawieniu tabletek szybko zachodziły w ciążę (haha, śmierć kolejnej plocie - tabletki anty nie powodują bezpłodności, surprise!), a mimo to prawie żadna z nich nie urodziła bliźniaków; zdarzył się tylko jeden taki przypadek, tyle tylko, że ta kobieta wątpi, żeby to była wina tabletek - jej babcia ma siostrę bliźniaczkę i ktoś tam w rodzinie też ma bliźniaki, więc to prędzej uwarunkowania genetyczne.