Kocham Pidżamę
Byłam na koncercie nawet
Oto relacja:
"Przyjeżdżamy na miejsce. Ciemno, godzina 18:50. Wokół tłum ludzi ubranych na czarno. W przymulonych światłach latarni błyszczą glany. Wszędzie długie włosy, irokezy, pieszczochy. Mrok rozświetla szyld "klub Proxima".
Co ja tutaj robię?
Wychodzi zespół, ludzie coś krzyczą. Nie moge się w tym odnaleźć.
Po chwili wciąga mnie tłum, dostosowuję się i skaczę tak jak oni. Ktoś zrywa moją bransoletkę z agrafek. Chaos.
Słyszę pierwsze dźwięki piosenki "Outsider". Tłum się uspokaja.
Powoli odnajduję się, zapamiętuję w myślach ten moment. Ludzie kołyszą się i śpiewają:
"...Dookoła ludzie umierają,
dookoła ludzie rodzą się,
dookoła ludzie się kochają,
dookoła nas coś dzieje się..."
Uśmiecham się. Czuję się dziwnie rozpromieniona, jakby coś rozsadzało mnie od środka. Dołączam się:
"...A my zostańmy obok,
a my zostańmy tu..."
Zlewam się z tłumem, nie przeszkadzają mi wrzaski i czyjeś nogi nade mną. Po chwili moje ciało zaczyna tańczyć z moim nastrojem. Wszyscy sa uśmiechnięci.
Co raz ktoś mnie depcze. Patrzę na swoje buty. Mówię w myślach:
"Dobrze, że wzięłam glany, inaczej już by mnie stratowali...".
Kolejny uśmiech.
Tak długo czekałam, żeby tak po prostu zacząć się śmiać. Coś się zmieniło? Skąd. Wszystko jest tak jak dawniej. Moje problemy nie zniknęły, ale w tym momencie się nie liczą, nie są ważne.
Mam ochotę śpiewać. Mogę śmiało wykrzyczeć:
"Tak jak teraz jest,
chciałabym aby było zawsze" "