U nas jesienią wchodzą myszki do domu... najpierw myk do garazu, jak brama otwarta, porem z garażu do domu ...i hulaj dusza... makarony pogryzione, psia karma pogryziona, chleb pogryziony, cukier pogryziony... z wszystkich worków coś się sypie.... a najlepiej przegryza się kartony z mlakiem, a jak takie mleczko się rozleja niezauważn\one, to potem nieźle capi...Więc łapiemy je do takiej pułapki, którą już ktoś tu opisywał i ... wynosimy do lasu, gdzieś daleko od domu. One się tak szybko rozmnażają, ze populacja na tym nie cierpi, latem znów jest ich tylem, że mykają po kwiatach i ścieżkach..... a my przynajmniej zimą nie mamy bobków w kubkach do herbaty...
pozdrawiam