Najlepiej tak jak było ze mną jak sie urodziłem to rodzice mi opowiadali:
Mielsiśmy wtedy owczarka niemieckiego ale zmarł jak miałem roczek na raka
.
Ten Owczarek nazywał sie dingo opiekował sie mną lizał jak płakałem był pierwszy przy mnie jka kupe zrobiłem to mi wylizywał tyłeczek(ble
) i później mnie lizał po twarzy ale rodzice mówili mu że nie wolno ale uważał mnei za sowj dziecko miałem wtedy i nadala mam dwójke rodzeństwa wtedy braty miał 10 lat a siostra 7 i my w trójke wraz z mojim dziadkiem mogliśmy dingowi zabrać kosć ale mojemu bratu szybko zabierał a jak ja zabrałem to czekał aż mi sie znudzi
. Nie pamietam go ale smutno mi że go nie ma
. Kiedys w latach jak sie urodziłem było dużo psów bezdomych ale na ulicach wiecej niz teraz jest i wtedy mieszkałem na bródnei wiec za moim blokiem były domy jedno rodzinne i z tamtąd psy na dzien przychodziłyu pod bloki i nie były agresywne ale jak mój dziadek wyszedł z Dingiem wszystkei psy czy to duże cyz małe spieprzały na drógą cześc bloku bo sie bały. Dingo był panem osiedlowym i tylko suk nei ruszał a i tak nigdy nie rzucał sie na psy tylko na jednego domowego takie rudego i oni sie nie nawidzili a dingo kochał bawić sie piłką
. I jak moja mama wychdoziła z dingiem to grupka dzieci szła za moją mamą z piłką aby sie pobawićz digniem
Te Historie mi mama opowiadała