Witam serdecznie,
Postanowiłam napisać tutaj o chorobie mojego psa, ponieważ mój pies jest poważnie chory i z dnia na dzień gaśnie... ;-(
Wszystko zaczęło na początku zeszłego tygodnia... zaczął codziennie wymiotować, sądziłam, że może zjadł jakąś trawę czy coś i dlatego... nie raz się już tak zdarzało. Więc postanowiłam to przeczekać. Nocami stał się niespokojny, latał ciągle od pokoju do drzwi wejściowych popiskując przy tym. Brzmiało to jak popiskiwanie za suką jak to zwykle miał w zwyczaju gdy jakaś miała cieczkę więc to też zbagatelizowałam... po trzech dniach, dokładniej w środę w zeszłym tygodniu zauważyłam u niego w okolicy podbrzusza, pod łapami przednimi i w uszach zaczerwienione obszary, w czwartek się wzmogło i do tego skóra zaczęła mu dziwnie obwisać... jakby jej za dużo było, pod pyskiem, na łapach... poszłam do weterynarza, powiedział, że to prawdopodobnie jakaś reakcja alergiczna na coś... dostał jakieś zastrzyki i kazał mi przyjść na drugi dzień. Na drugi dzień pojechałam do innego weterynarza bo tego mi odradziło kilka osób...z psem było gorzej. Stał się strasznie apatyczny, niewiele się ruszał. Drugi weterynarz też nie był do końca przekonany co mu jest, stwierdził, że wygląda to na jakieś zatrucie i reakcję alergiczną... psu zaczęło zwisać więcej tej dziwnej skóry, poczerwieniały bardziej te obszary i w uszach doszły takie dziwne jakby ropne strupy. Gdzieniegdzie, na malutkich fragmentach ubyło sierści, i tego uczulenia dostał też na pysku, ciągle jeździł pyskiem po dywanie bo go swędziało. Znowu dostał jakieś zastrzyki, antybiotyk w tabletce, z kolejnym dniem było jeszcze gorzej... przestał jeść, pić, chodzić. Oczywiście znowu weterynarz, zastrzyki, tego dnia którego przestał jeść zrobił dwa razy kupę rzadką, strasznie intensywnie śmierdzącą... jak wróciłam od weterynarza zaczął pić wodę... i wszystko co wypił po chwili zwracał... skóra zaczęła wyglądać jeszcze gorzej, bardziej obwisła, napuchnięta. Aha zapomniałam o najważniejszym... ostatni raz w sobotę rano się wysikał... od tamtej pory ani razu. Co wypił wodę tylko wymiotował.
Dzisiaj znowu było jeszcze gorzej, dostał rano kroplówkę, w domu ją zwymiotował już na leżąco pod siebie a przy tym miał jakieś jakby konwulsje...
Wieczorem podałam mu drugą kroplówkę, którą też zwymiotował... Weterynarz nie pozwolił mu podawać jedzenia ani wody, jedzenia i tak nie rusza, wody by się napił ale nie podaję skoro nie można.
Aha zapomniałam o najważniejszym... ma twardy, bolący brzuch, teraz już tak go boli, że nawet nie da dotknąć. Na początku weterynarz myślał, że może połknął gdzieś jakąś kość... dzisiaj dopiero zrobił badania krwi i wykazały wysoki poziom mocznika(?) i powiedział, że nerki przestają pracować...
Nie wiem co może być tego wszystkiego przyczyną i czy da się mojego psa uratować, bardzo proszę o wszelką pomoc bo może weterynarz kolejny też do niczego i sam nie wie co robi, nie wiem ;-(
Jestem po prostu załamana...
Wiem, że strasznie cierpi, ale mam nadzieję, że da się go jeszcze uratować.. ;-(
Pies ma 12 lat jeśli to ważne...
Przepraszam, że tak chaotycznie i dużo, ale nie mogę poskładać myśli i chciałam napisać o wszystkich objawach...
Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam