Nie wiem jak u innych psów, ale u bokserów prawidłowo czyści się uszy długą pincetą owiniętą dość grubo watą i namoczoną w specjalnym płynie, dość głęboko (ok. 1,5 cm). Wiem, że to brzmi okropnie, ale tak niestety trzeba. Tym bardziej, że moje nie mają kopiowanych uszu. Już się do tego przyzwyczaiły i nawetr sprawia im to przyjemność, ale na początku były niezłe cyrki.
Na początku też im czyściłam uszka tylko na zewnątrz, ale niestety doprowadziłam tym do poważnego zapalenia ucha u Taisonka. Przez to musiałam z nim co drugi dzień jeździć na czyszczenie ucha, co jest dość bolesnym zabiegiem przy zapaleniu. Dopiero jak mi wet zaprezentował jak to się robi, to wykonuję to poprawnie. Zastrzegam jednak, że nie jestem pewna czy wszystkim psom czyści się tak uszy. Bokser jest akurat rasą, która uszy ma bardzo wrażliwe. Zaraz jadę z nim do weta, to się przy okazji zapytam o inne piechy.
A, i jeszcze jedno, jak w uchu nazbiera się dużo woskowiny, można ją rozpuścić wpuszczając do niego kilka kropel oliwy lekarskiej, albo zwykłego oleju