Multimedia > Fanfiction

Moje opowiadanie :)

<< < (2/14) > >>

meraviglia:
Książka tak ją zaciekawiła, iż ani się spostrzegła, dobiegł czas balu. Do drzwi ktoś lekko zapukał. Podniosła oczy znad książki:
- Wejdź Fryderyku.
Lokaj wszedł do środka z wielce zażenowaną miną:
- Proszę Panienki, bal zacznie się za 10 minut.
- Juuuuż?- ziewnęła głośno. Spojrzała żałośnie na książkę. Tak bardzo chciała ją przeczytać do końca. Zostało jej tylko 20 stron. Nie chciała iść na bal. Ale mus to mus. Z miną wyrażającą pogodzenie się na siłę z losem, wstała i w towarzystwie oddanego służącego udała się do matki.
Pani Yvonne krążyła po sali balowej robiąc ostatnie przygotowania. Spróbowała sałatki z krabami smakując ją z degustacją.
- Nicholasie- kiwnęła ręką na stojącego przy drzwiach kucharza- więcej krabów, więcej krabów.
- Robi się Wasza Wysokość.
Yvonne podażyła za kucharzem wzrokiem i napotkała stojących Dolly i Fryderyka. Jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Córeczko, już jesteś. Najwyższa pora. Zaraz przyjdą goście. Fryderyku, byłbyś łaskaw dokończyć przygotowania, a ja pójdę przyjmować gości?
- Z wielką chęcia- skłonil się lokaj.
Wkrótce bal się rozpoczął. Kiedy przybyli już wszyscy goście, również ci spóźnieni, Dorothy z gracją zaczęła schodzić po schodach. Jej sukienka falowała i szeleściła łagodnie przy każdym jej ruchu. Była śliczna. Oczy wszystkich zwróciły się na nią. Jakaś hrabina szepnęła do stojącego obok niej mężczyzny:
- To ona? To córka królowej?
Mężczyzna nachylił się do niej z odpowiedzią:
- Tak Frances, to księżniczka. Nie wygląda na dużą. Ile może mieć? Lordzie Ivan?- spojrzał pytająco na przyjaciela.
- Jeśli się nie mylę, to ma 9 lat, Geraldzie.
- Młodziutka- Hrabina spojrzała z wielką serdecznością na dziewczynę.
- Ciii- Hrabia przylożył palec do ust- Królowa przemawia.
Bowiem Yvonne wstała z kieliszkiem wina w ręce i postukała w niego łyżeczką.
- Chciałam przedstawić wam mojego jedynego, ukochanego potomka- Dolores. Na nią w niedługim czasie przejdzie korona. Ja jestem już sędziwa, czas, by ktoś mnie wreszcie zastąpił.
Na sali rozległ się śmiech. Ktoś krzyknął:
- A kiedy to będzie, Wasza Wysokość?
Królowa spojrzała na mówiącego:
- Najdalej za tydzień, drogi Philipie.
- Dziękuję.
Zabawa trwała w najlepsze. Yvonne siedziała przy stole wdając się w interesującą dyskusję z Lordem Philipem na temat hodowli cytrusów. Na moment przerwała rozmowę:
- Zimno, przydałoby się dołożyć do kominka.- Odkręciła się w stronę ściany, gdzie w pogotowiu stała Brenda. Służąca podeszła do królowej, a ta wydała jej polecenie:
- Brendo, idź do kuchni, powinien tam siedzieć pachołek. Niech przyjdzie dorzuci trochę drew do ognia.
- Już idę.
Pokojówka weszła do kuchni rozglądając się za pachołkiem. Spostrzegła go siedzącego na blacie kuchennym i bawiącego się z małym kundelkiem o imieniu Bello. Chłopiec liczył 11 lat, miał krótkie czarne włosy przypruszone popiołem i ładną, ale umorusaną twarz o błękitnych oczach.
- Owen, mam dla ciebie polecenie!
Pachołek spojrzał na Brendę pytającymi oczami.
- Idź do sali balowej, królowa chciała, byś dorzucił trochę drew do ognia.
Owen zeskoczył ze stołu, pogłaskał psa pod brodą, chwycił kubeł z drwem i czym prędzej udał się przed kominek na sali balowej. Nie czyniąc przy tym żadnego hałasu, zręcznie uwinął się z pracą w zaledwie kilka minut. Rzucił okiem z dumą na palący się w kominku ogień. Chwycił kubeł i wrócił do kuchni.
Na parkiecie mnóstwo par tańczyło walca angielskiego. Panowie w smokingach i frakach patrzyli z pożądaniem na partnerki ubrane w dekoracyjne, barwne suknie. Nieco dalej Hrabina Fanny kokietowała ze swoim mężem. Zdjęła z ramion długi atłasowy szal z oznajmieniem:
- Gorąco tu.- Rozejrzała się po sali, szukając miejsca, gdzie mogłaby położyć nakrycie. Jej wzrok padł na puste, drewniane krzesło stojące przy kominku. Przeprosiła na chwilę Geralda i skierowała się do upatrzonego krzesła i położyła na nim szal. Ten zsunął się po wypolerowanej powierzchni mebla, jednym rogiem wpadając do kominka. Gorące płomienie poczęły lizać materiał, następnie szal cały zajął się ogniem. Mimo to, nikt tego nie zauważył. W niedługim czasie ogień zaczął spalać krzesło. Drewniany mebel momentalnie buchnął plomieniem. Teraz już wszyscy to widzieli. Wybuchła panika. Slużący biegali z kubłami pełnymi wody, ale ogień rozprzestrzeniał się coraz bardziej. Od ogromnego gorąca zajęły się ogniem krzesła i stoły.
- To na nic!! Uciekajmy stąd!!- krzyknął Lord Ivan. Goście, służący, królowa i Dolores w popłochu wybiegali z pałacu. Stojąc już na dworzu, patrzyli z żalem na płonący pałac. Z okien wydobywały się mierzące 2 metry plomienie. Pod pałac zajechały bryczki. Wszyscy wsiedli do nich, by jak najszybciej uciec z zagrożonego miejsca. Yvonne z Dorothy, Fryderykiem i Brendą czym prędzej weszli do królewskiej dorożki i odjechali sprzed miejsca wypadku. Dolly obejrzała się przez ramię, by ostatni raz spojrzeć na swój dom. Z oczu pociekły jej łzy. Wiedziała, że już nigdy go nie zobaczy. Wtem zauważyła niewielką postać wybiegającą z pałacu przejściem dla służby. Postać machnęła na nich ręką coś krzycząc.
- Mamo! Tam ktoś jest! Zaczekajmy na niego!- krzyknęła Dolores. Jednak królowa w ogólnym zgiełku nie usłyszała krzyku córki, lecz zawołała na Fryderyka:
- Do Włoch!!!!
Konie ruszyły z tętnem kopyt, smagane od czasu do czasu biczem, kiedy zwalniały. Dojechali do stacji kolejowej.
- Prrrr!!- zatrzymał konie Fryderyk. Wtem czwórka podróżników usłyszała stukot jadącego pociągu.
-Szybko! Pociąg nadjeżdza!
Wybiegli z karety na peron, w chwili, gdy pociąg przygotowywał się do odjazdu. Fryderyk wskoczył do pociągu i wyciągnął rękę, by pomóc królowej. Wskoczyła. Za nią Brenda. Została tylko Dolores. Dziewczynka biegła za pociągiem, próbując chwycić dłoń oddanego lokaja. Złapała końce jego palców. Wtedy pociąg przyspieszył, ręka Dorothy wyślizgnęła się z dloni Fryderyka.
- Dolores!!!!!!!!!!!!!- krzyknęła z przerażeniem Yvonne. Wszystko na nic. Królewna stała na torach patrząc z rozpaczą i rezygnacją na oddalający się pojazd. Wkrótce pociąg zniknął w ciemnościach nocy.
Z płaczem błądziła po ulicach, szukając schronienia.
- Może tutaj? Powinni mnie przyjąć, w końcu jestem księżniczką.- Podniosła głowę i przeczytała wielki czerwony napis "Sierociniec panny Mabel". Zapukała do drzwi głównych. Cisza. Zapukała ponownie, aż drzwi się otworzyły i ukazała się w nich masywna, stara kobieta z surowym wyrazem twarzy.
- Czego?- Obrzuciła spojrzeniem dziewczynę.
- Panna Mabel?
- Tak. Czego?- powtórzyła pytanie. Dolly speszył pogardliwy ton właścicielki sierocińca.
- Jestem Dorothy Evans, córka królowej Yvonne, przyszła następczyni tronu. Nasz pałac się spalił. Matka moja odjechała pociągiem do Wloch, ja nie zdąrzyłam do niego wskoczyć.
Panna Mabel słuchała spokojnego głosu dziewczyny. Przez chwilę gotowa była jej uwierzyć. Jednak kiedy zmierzyła ją wzrokiem, pozbyła się wszelkich wątpliwości. Ponieważ Dolores w tej chwili daleko było do córki królewskiej. Wlosy potargane, brudne, twarz czarna, niegdyś wspaniała sukienka brudna i w strzępach. Żałosny widok. Kobieta roześmiała się ironicznie:
- Jasne, jasne. Księżniczka? Dobre sobie. Chodź, znajdę ci jakiś kąt.
- Jestem ksieżniczką- Dolly wyczuła w glosie kobiety niedowierzanie i pogardę.
- Nie no, owszem Wasza Wysokość. Zapraszam w moje skromne progi.- Zrobiła jej miejsce i gestem dłoni zaprosiła do środka. Zaprowadziła ją do piwnicy, wskazala leżący płucienny worek i rzekła surowo:
- Tutaj jest twoje posłanie. -Po czym dodała z ironią, kłaniając się do ziemi- Wasza Wysokość.
Po czym odeszła. w drzwiach jeszcze się obejrzała i powiedziała:
- Wybiję ci jeszcze z głowy te bujdy. Odzyskasz przy mnie zdrowy rozum, gdyż widzę, że ostro postradałaś zmysły. Jutro zapędzę cię do roboty. Spadłaś mi z nieba, bo właśnie brakuje rąk do pracy.- Wyszła, zamykając drzwi na klucz. Dolores przestraszona, brudna, z płaczem usnęła na płuciennym worku. Zaczął się nowy okres w jej życiu.

***KITKA***:
Piękne, przecudne, śliczne, boskie... Ach, nie mogę się doczekać dalszych części...Chociaż już czytałam je na Twoim blogu, Beatko, to i tak mogłabym je czytać bez końca. I nie przesadzam. ;p
Zachęcam Cię jeszcze do odwiedzenia innych działów oprócz "Fanfction". Już widzę, że FZ cię polubiło, ajjj... :)

meraviglia:
Cieszy mnie to :D Agatko :)

jednakże mało osób tu zagląda :( Oj,żeby nie było jak na blogu, że tylko 1 osoba...

Blackie:
Podoba mi się. Bardzo ładnie piszesz, opisów nie za dużo, nie za mało, wypowiedzi ciekawe i w ogóle fajnie się zapowiada, będę wpadać więc dawaj dalej :D

Monika.:
ładne opo się zapowiada, będę tu wpadać częściej :D

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

[*] Poprzednia strona