Ok
Był piękny sobotni poranek. Promienie słońca leniwie przelewały się przez liście drzew rosnących w miejskim parku. Wśród zielonych gałęzi wesoło śpiewały ptaki. Poniżej, ponad dywanem różnokolorowych kwiatów latały setki przepięknych motyli. Gdzieś w koronach drzew harcowały wesoło dwie rude wiewiórki. Skakały z jednej gałęzi na drugą, wyrywały sobie jakiegos orzeszka.
Parkową alejką szła powoli niska, zgrabna dziewczyna. Miała długie złociste włosy, idealnie pasujące do błękitnej sukienki, która miała na sobie.
Dziewczyna przystanęła i podziwiała piękno budzącego sie o świcie parku...
A dalej Wy piszcie... ja ide do mojego Severusska