Weszłam do zaspanego jeszcze domu, wszyscy z domowników spali. Poszłam do kuchni i zrobiłam sobie kubek goracej czekolady. Teraz miałam troche czasu by wszystko sobie przemysleć. Gdy tak zamyślona patrzyłam nieobecna na muche siedzącą na parapecie dobiegł mnie czyjś głos. Odcknełam sie , to mama stała w drzwiach:
- Oczym tak rozmyslasz?? Mam dla Ciebie dobra wiadomosć.
- Jaką??
Myślałam ze nic mnie juz dzis nie może zaskoczyc, myliłam sie to zaskoczyło mnie.
- Dziś przyjeżdżają Aneta z Olą i zostaja u nas do końca miesiąca.
Aneta z Olą ( nie licząc Daniela) były moimi najlepszymi przyjaciółkami.
- A o której przjeżdżają??
- o 18. A co wybierasz sie gdzieś?
- Daniel zaprosił mnie na spacer o 17.
- A więc jeszcze nie wiesz??
- Czego nie wiem ?
Mama zdawała sie troche zasmucona, wszyscy cos przede mna ukrywają. Cos sie działo, ale kazdy robił smutna mine i milczał.
- A może lepiej jak dowiesz sie tego od niego.
- Powiedz mi wreszcie. Predzej czy później co za różnica.
- Dobrze.Daniel jutro wyprowadza sie razem z rodzicami, bedą mieszkac w Lublinie. Nie martw sie to nieda..
- Niedaleko!!!!!!! I nikt mi o tym nie powiedział!!!!
Krzycząc to wybiegłam z domu. Musiałam sie ja najszybcije spotkać z Danielem czy mu się to podoba czy nie. Byłam juz przy furtce gdy nagle usłyszałam wołanie kogoś. Biegł w moją strone ojciec Daniel, krzyczał ja opentany. Podbiegł do mnie :
- Boże dzwońci po karetke. Daniel miał wypadek podczas przejażdżki.
O nic nie pytajac wpadłam do domu i krzyczac wytłumaczyłam wszystko szybko mamie ona zadzwoniła po karetke. Ojciec Daniela stał w drzwiach, twarz miał koloru tynku. Wziełam kurtke i pobieglismy na miejsce wypadku. Nie mogłam na to patrzec. Karetka była juz na miejscu, widziałam tylko zakrwawiona sylwetke Daniela wnoszonego na noszach do karetki, nie daleko stał jakis obcy człowiek z Gustawem jego koniem... Póxniej nic juz nie widziałam.... Zemdlałam... cdn.