cd.
Dzien za dniem mijał jak z bata strzelił a ja cały czas myślałam o Damianie, co ja gadam?! Ja z dnia na dzien myślałam o nim coraz więcej, nawet każdy mój sen był o nim, kazda myśl, nie mogłam sie na niczym skupić, w szkole zarobiłam uwage i kupe słabych stopni. Pewnego dnia gdy jak zwykle wróciłam ze szkoły i juz miałąm zamiar pojechać do koni bo tylko tam mogłam spokojnie wszystko przemyśleć i odpręzyć się i wtedy nagle ktos zapukał do drzwi, otworzyłam je szybko i ujrzałam go, chciałam powiedzieć ze mu wybaczyłam że go kocham ale zamiast tego powiedziałam od niechcenia "cześć" z wyrazem na twarzy takim jagbym miała się wyżygać. Jednak on sięgną za plecy i wyją bukeicik kwiatków, moich ulubionych i z uśmiechem na twarzy powiedział:
- Cześć!
- Maciejki!! Skąd wiedziałeś że je uwielbiam?? - powiedziałąm, "No tak teraz nie pozostaje mi nic innego jak mu wybaczyć
" - pomyślałam i bezzastanowienia zarzuciłam mu ręce na szyje jednak szybko się opamiętałam i już chciałam sie od neigo odlepić jednak teraz i on mnie obją, zrobiło mi się głupio. "Boże całe szczęście że nie ma nikogo w domu" - pomyślałam i jakoś wywinełam sie z potrzasku.
- Może wyjdziemy gdzieś na spacer, chyba że masz jakieś inne plany... - powiedział troche z urazą spoglądając na mnei badawczo.
- W zasadzie miałam gdzieś iść ale zabardzo mi się nie chciało więc z miłą chęcią skorzystam z twojej propozycji, to gdzie idziemy??
- Może kupimy lody i gdzieś się powłuczymy??
- Dobra, poczekaj chwilke tylko zostawie tą kurtke... - powiedziałam wchodząc do domu.
- O to twój psiak?? - usłyszałam za plecami
- Ach.. Skot tak to nasz - rodzinny
- Może weźmiemy go ze sobą??
- Jeśli nei masz nic przeciwko to pewnie!
I tak o to ruszyliśmy we troje na spacer, najpier kupiliśmy lody i jak się okazało Damian również uwielbia Big milki
. Potem poszliśmy razem nad staw, po drodze oczywiście nie obyło się bez atrkcji :? Już myślałam że go nei zobacze, juz odetchnełam z ulgą gdy nagle nadjechał i zaparkował obok nas. Szłam dalej udając ze go nei zauważam jednak trudno było go niezauważyć w końcu żółte toyoty rzucają sie w oczy:
- O patrz fajne auto! - powiedział Damian.
- Boże nie mów że ci sie podoba??!!
Stary grad, kupiony za śmiszne pieniądze, cały czas się psuje i wogóle tylko pomalowali go na żółto żeby szpanować.
- A skąd ty to wszystko wiesz??
- Lepiej nie pytaj... - po tych słowach zamilkłam bo zblizaliśmysię do obiektu moich sennych koszmarów.
- O cześć Zuzia, nie wiesz przypadkeim co tam u Anety bo wiesz cos nie śpieszy jej sie z tymi ramami a pieniędze jak zabrała tak znikły o ramach to ja juz nie wspomne.
- A skąd ja mam wiedzieć?? trzeba było samemu zawieść te ramy a nie wyręczać się nami!
Zreszta i tak jedna się rozpadła.
- Jak to się rozpadła??!!
- No tak poprostu, a teraz niech pan pozwoli ale musze iść...
- Ej!! Zuzia zaczekaj, ty mi tu zaraz opowiadaj jak tą rame rozwaliłaś!!
- słyszałam głos instruktora za plecami. Gdy juz byłam na bezpiecznej odległości i właściciel żółtej toyoty znikną z horyzontu wybuchałm okropnym śmichem, aż lód wypadł mi z reki i rozplazł się za piachu.
- Kto to był?? ten właściciel tego samochodu??
- A znajomy, dał mi i mojej koleżance ramy do oszklenia i teraz owła o pieniądze
- Acha... - powiedział Damian i więcej nei wracaliśmy już do tematu zółtych toyot i wsyztskiego co z nimi związane, poszlismy nad staw i usiadliśmy an grobli oddzielającej go od rzeki, woda szumiała uspokajająco.Nagle Damian zbliżył sie do mnie, nie wiedziałam co zrobić więc krzyknełam:
- Patrz piżmak!!
- Gdzie?! - powiedział Damian rozgladajac się nerwowo na wsyztskie strony.
- O tam... Już go nie widać.
Czas razem z nim mijał mi tak szybko że ani sie obejrzałam i już było grubo po 20, zaczeło robić się chłodno a ja ubrana w krókie spodenki i t-shirt zaczełam cała się trząsć.
- Masz. - powiedział Damian wręczając mi swoją kurtke po czym podprowadził mnie pod dom. Świerszcze grały już swoją wieczorną pieśn a słońce powoli znikało za widnokręgiem, w powietrzu było czuć woń ogniska. "Jak ja uwielbiam lato" - pomyślałam i przymrużyłam oczy gdy je otworzyłam ujrzałam Damiana twarz tuż przy swojej...
c.d.n.