Z pewnego śmierdzącego powodu, dochodzącego z jedego ogórdka, moja mama musiała skontaktować się ze Strażą Miejską :] przy okazji dowiedziała się o kilku ciekawych przepisach odnośnie kagańce, czyli kiedy konieczny, kiedy nie i na co straż może przymknąć oko, a więc:
W pobliżu mamy niewielki park, który jest podzielony jakby na 2 części: lewa dla dzieci etc., a prawa dla psów, w której jeszcze kiedyś pies mógł biegać bez kagańca, spuszczony ze smyczy. Teraz jest zupełnie inaczej, w związku z tym, że jest to park, pies może...ekhm spacerować na smyczy, a jak właściciel koniecznie chce go spuścić to musi być w kagańcu. Dla niektórych na pewno będzie to na pewno słuszne, no bo rzeczywiście jakby mogło być inaczej skoro to park, ale....ten park to coś w rodzaju łąki z drzewami i kilkoma wyłożonymi żużlem alejkami;) tak więc każdy 'psiarz' traktuje go jak wielki wybieg dla psów, dobre to nie jest, ale....innych miejsc nie ma, chyba, że las, do którego i tak trzeba dojechać. No właśnie las...w lesie pies również ma być w kagańcu i na smyczy, bo nie wiadomo czy gdzieś nie wyjdzie jakiś inny człowiek, a pies może różnie zareagować, albo chociaż na smyczy :]
Teren osiedlowy: koniecznie na smyczy i najlepiej w kagańcu, ale są w stanie przymróżyć oko jeżeli pies będzie chociaż na smyczy.
Teraz zadaje sobie pytanie, w jakim miejscu na świecie pies może wybiegać się do granic możliwości bez kagańca, smyczy etc. ? Bo jak na razie w moim mieście takiej możliwości nie ma :?