Pomysł mam z własnego życia. I pomyśleć, że moi sąsiedzi się podobnie zachowują...
- Cześć -powiedział Ogryzek! – Mały człowieczek z plemienia Johny Bravo. Miał 10 lat i wcale na to nie wyglądał
- Cześć! – Odpowiedział Bekacz, stary kolega Ogryzka z plemienia KUKUNAMUNIU, Bekacz miał lat jedenaście i posiadał swojego własnego młodszego brata Jochana. Brat Jochan miał też swojego lokaja Pierdka. Pierdek był najmłodszym przedstawicielem KUKUNAMUNIU. Ogryzek właśnie się
przeprowadził. Miał bliżej do Kardy. Karda to szkoła nazywana w ich plątaninie językowej. Plemienia Johny Bravo i KUKUNAMUNIU przyjaźniły się od paru lat co było raczej rzadko spotykane w ich rejonie.
- Co tak się gapisz- odparł Pierdek- Czy coś mi się przykleiło do twarzy?
- Nie, wyglądasz śmiesznie w swoim białym kapelusiku z granatową wstążką!- Pierdek tak się do niego przywiązał, że nie zdejmował go z głowy nawet do spania...
PRRRRRRRRRRR!! Rozległo się nagle z daleka –
To był Sławiszon – był sławny w całej okolicy bo zdobył złoty medal w puszczaniu bąków. Lecz nagle jego PRRRRRR, zagłuszył murowy i piskliwy głos Joaszona. Joaszon i Sławiszon byli małżeństwem, i należeli do plemienia KUKUNAMUNIU.
- Podoba mi się to!!- krzyknął nagle Jochan, bawił się właśnie małą drewnianą żyrafą.
- Zostaw! – krzyknął Ogryzek i energicznie wyrwał Jochanowi to z ręki.
- Tak naprawdę to jesteś głupi! – krzyknął Bekacz bo mu się nudziło
- Nawet nie mam co robić!
- No to już masz – krzyknął Pierdek i włożył mu w ręce gumę do żucia.
- Naucz się robić balony!
- Dobrze! – Krzyknął i z zaciekawieniem otworzył papierek.
- EEEEEEE! To nie jest malinowa tylko winogronowa Pierdek! Jochan leć do sklepu i kup mi malinową!
- Ani mi się śni! Sam sobie leć. Nie zamierzam się z tąd ruszać.
Nagle w Bekaczu coś strzeliło i rzucił się na Jochana. Jochan i Bekacz znali doskonałą sztukę walki- Drapany. Polegała na rzuceniu się na przeciwnika i przewracaniu się razem z nim. Oni nazywali ją ZAPAZAMI podłogowymi.
Teraz trochę o Ogryzku. Jak już pewnie wiecie był to mały człowieczek. Posiadał psa – Ciućmina. Ciućmin był Szary, miał dwa lata i wyglądał jak szczur.
Ogryzek był podwładnym ( dzieckiem ) Marciszona i Małgoszona. Należał również do grupy A.O.I.G. – Agencja Odmużdży i głupków. Nazwał ją tak razem ze swoimi , jak on to nazywał „ superowymi kolegami”. Miał też swojego zaufanego powiernika – Rokiego.
Był to pluszowy pies który miał dwa lata. Był rasy rotweiller. Ogryzek kochał go jak Małgoszona. Ogryzek miał też swoją nastrojową i humorzastą koleżankę Oliszona z plemienia Wariatkowo. Była naprawdę zmałpiona i miała bzika na punkcie NICI. NICI to firma która produkowała zabaweczki i inne śmieszne gadżety. Z tej firmy Oliszon miał wszystko. Ogryzek naprawdę go nie cierpiał. No ale o Oliszonie trochę później. Teraz dokładnie trzeba opisać sadystę Ogryzka. Sadysta to kolejne słowo z plątaniny, których będzie wiele. Oznacza ono nauczyciel. Ogryzek posiadał wyjątkowo wrednego sadystę Prażonkę. Była to kobieta z plemienia nieznanego. Ogryzek poszedł do 4 klasy, więc niedawno go poznał. Ogryzek. Kochał Miśkosza z plemienia MIśKI. Ogryzek jak wcześniej nie było wspomniane był przedstawicielem płci żeńskiej. O miłościach Ogryzka też opowiem w następnym rozdziale...
Teraz przystąpmy do naszej historii.
- BUUUUUUUUU! – krzyczał Pierdek.
- Co się stało? – spytał Ogryzek.
- Bo Bekacz mnie uderzył!!!!!!! – Pierdek i Jochan byli jak to nazywał Ogryzek NIETYKALNYMI JABŁKAMI. Gdy tylko Bekacz pchnął Pierdka, ten od razu leciał do Joaszona na skargę. Joaszon wtedy robił potworne kary dla Bekacza – były to : czyszczenie kibelka szczoteczką do zębów, turlanie się w padlinie, itp... Gdy zaś było na odwrót to kończyło się i tak na burze dla Bekacza. Jochan nie działał na zasadzie Pierdka, tylko na pomyśle MNIE WSZYSTKO BARDZIEJ BOLI, MOGĘ ROBIĆ CO ZECHCĘ.
To jest nasz Ogryzek. Też jak zauważycie ma podbite oko przez Bekacza. Po ostatniej sprzeczce z nim, odniósł bardzo straszne efekty uboczne. Tego dnia też próbował z nim walczyć. Nawet z nim wygrał. Bekacz powiedział, że postawi mu loda Traper™. Gdy Małgoszon to usłyszał stwierdził, że tez ma ochotę na loda i, że pójdzie z nimi. Ale na drogę do sklepu wkroczył Joaszon i powiedział, że żadne nie pójdzie do sklepu bo ma akurat imieniny.
- Masz imieniny? – spytał Ogryzek.
- Mam ale nikomu nie mówiłam. To miała być dla nas niespodzianka.
- Jaka niespodzianka? – spytali Marciszon i Sławiszon, którzy właśnie wracali z porannego piwa.
- Joaszon ma urodziny – powiedział Ogryzek.
- Nie urodziny tylko imieniny! – odparł Joaszon - zapraszam was na 15.00 dziś w moim domu, prezent obowiązkowy.
- Skąd my weźmiemy prezent? – spytał zmartwiony Marciszon?
- Coś się wymyśli!! – powiedział szczęśliwy Ogryzek – coś się wymyśli!
Po zmaganiach z Joaszonem, Bekacz, Ogryzek i Małgoszon poszli na Trapery™.
- Ale pyszne te lody! – powiedział Bekacz z pełnymi ustami.
- EEE! Kiedyś te Trapery™ były lepsze! – powiedział bez przekonania Małgoszon.
- Ja tam lubię takie jakie są. Nie lubię innych lodów z wyjątkiem Śmierdzinków™. Te są nawet lepsze od naszych. Są w tamtym sklepie – mówił Ogryzek – Hej czy to nie Ciućmin?
- Tak to on Ogryzku! – krzyknął Małgoszon – coś za sobą ciągnie.
- Ale mądry piesek – pochwalił Ciućmina Ogryzek – przyciągnął Jochana.
- Jochan, z kim został Pierdek? Bo chyba nie sam? – szybko powiedział Bekacz drżącym głosem.
- Nie właśnie zobaczył reklamę biegu sztafetowego który odbywa się za 5 min. i na niego pobiegł – pospiesznie odpowiedział Jochan. Po krótkiej rozmowie Ogryzek, Ciućmin, Bekacz i Jochan poszli do domu Johny Bravo. Ogryzek spojrzał na zegarek i zobaczył, ze za pół godziny Joaszon będzie ich oczekiwać w swoim domu. Pospiesznie zapakował prezent – skarpetkę którą kupił na wyprzedaży za złotówkę.
- Czy szarańcza gotowa? – zapytał Marciszon. Szarańcza oznacza dzieci. To słowo plemię Johny Bravo wywnioskowało po ilości znikających słodyczy z wazy.
- GOTOWI! – odpowiedziała chórem szarańcza.
- A więc idziemy? – powiedział z powątpieniem Marciszon.
- IDZIEMY!
A więc wszyscy z plemienia Johny Bravo i KUKUNAMUNIU poszli do Joaszona na imieniny. Łup Łup – „załupał” dzwonek do drzwi.
- AAAAAAA! – słychać było głośny pisk Joaszona – już przyszli !
- Masz rację ! – krzyknął Sławiszon.
- Gdy wreszcie Joaszon przestał się bawić w otwieranie i zamykanie drzwi (a trwało to aż 3 godziny) wpuścił ich do środka.
- Wzystkiego najgorszego – powiedziała chórem szarańcza i doroślejsi. Ogryzek w imieniu swoim i innych wręczył Joaszonowi prezent, za który i tak Joaszon musiał mu oddać pieniądze.
- Jejku ale fajnie! – powiedzieli doroślejsi z plemienia KUKUNAMUNIU – zostaniecie u nas do filmu M – Jak Matoł?
- Pewnie, kocham ten film! – powiedział Małgoszon – jest najlepszy!
Film M – Jak Matoł opowiadał o dwóch rodzinach – Podmostowiaków i Niezdulniaków.