Cóż, mam nadzieję, że nikedługo już taki nie będzie
Data wysłania: 2006-02-08, 17:29
Fragment rozdziału I pt. Tajemnicze WydarzeniaBył to normalny letni dzień. Miria siedziała i malowała drzewo, jabłoń. Malowanie było jej pasją. Koło niej, na trawie leżał jej króliczek, a raczej króliczka (ponieważ była płci żeńskiej) Nilka. Była ona małym, szarawo, białawym króliczkiem.
- Jak myślisz, czy ładnie wygląda przyciemnione tu?- zapytała zwierzątko Miria.
- Mirian! Obiad!- rozległ się głos jej mamy z balkonu.
- Już idę mamo!- zawołała Miria. Na obiad była zupa jarzynowa i pierogi. Mirian uwielbiała to wszystko, więc chętnie zjadła obiad. Wypiła jeszcze sok i pobiegła do ogrodu malować. Lecz, nie uwierzyła własnym oczom: Jej obraz, cały potargany leżał w trawie.. Ciekawe, co mogło się stać..
– I po obrazie zostały tylko strzępy.. Co o tym sądzisz Nili?- Nilka pokręciła tylko główką. Miria pozbierała pozostałości i poszła do domu. Ciągle zastanawiała się nad tą sprawą. Nie była ona na to, żeby ją zostawić bez wyjaśnień.
***
Karlene wybierała sukienkę na przyjęcie charytatywne jej mamy. Patrzyła właśnie czy ma wybrać zieloną czy czerwoną sukienkę gdy usłyszała, że jej służąca krzyczy, aby zeszła na dół. Karlene była dziewczyną trochę rozleniwioną. Niezbyt lubiła swoją służącą. Była taka sztywna. Kazała jej robić różne rzeczy, których Karlene wcale nie chciało się robić. Narzekała na wszystko. Ale cóż, może będzie to coś ciekawego. Margaret, czasami mogła uczesać przepiękny kok. A Karlene, przed przyjęciem umiała tylko się ubrać, nic więcej. Nawet pomalowanie paznokci, lub wybranie szminki sprawiało jej problem. Więc, w każdym razie, dziewczyna zeszła na dół. Margaret, czyli jej służąca stała z grzebieniem i kilkoma gumkami. Karlene ucieszyła się ogromnie.
- Karlene.. Chciałabym, żebyś witała gości.. Ale makijażu nie masz..
- Po co mi on?- zapytała z wyrzutem Karlene. Ale tak bardzo chciała witać gości.. Pani Evolls mogła zafundować Karlene udział w pokazie mody dla nastolatek, a pani Light umiała zamówić najdroższe perfumy w Londynie, a oczywiście na przyjęciu, to mama tylko rozmawiała i z panią Evolls i z panią Light i nie dała swojej córce dojść do głosu.
- I ubrana nie jesteś..- dodała Margaret- To co, ubierzesz się, zrobię makijaż i będziesz..
- Jasne!- krzyknęła Karlene.
Ze śmiechem weszła do pokoju, zdecydowała się na czerwoną sukienkę i prawie, że pofrunęła, jak na skrzydłach, po schodach. Jednak, Margaret nie było widać. Karle popatrzyła się przez okno. Ale.. To niemożliwe! Jak to?! W malutkim, płytkim stawie topiła się..
- Margaret!- krzyknęła Karlene. Tylko, tylko dlaczego w stawie można się topić?
Pomogła wstać swojej opiekunce i jeszcze raz zamoczyła rękę w wodzie. Nie czuła dna.. Co to znaczy?
- Dziękuję.. Nie wiem.. Nie wiem, co mogło się stać.. Ale.. Nie czułam dna..
- Wszystko dobrze, Margaret. To co, zaraz goście zaczną się schodzić..
- Chodź. Zrobię ci makijaż.. I pomaluję paznokcie.. – powiedziała Margaret. Była zszokowana. Co się z nią stało? I, dlaczego to się stało?
A Karlene również się nad tym zastanawiała. Nie wierzyła w magię.. Ale.. Ta woda.. Woda bez dna..
***
Erica właśnie pisała grę komputerową zatytułowaną: "Złap Stokrotkę". Właśnie miała skończyć pisać gdy... komputer się wyłączył. Spojrzała na zegarek elektryczny, który był ustawiony na półce. Działał. To na pewno nie awaria więc...
- Julia!- krzyknęła Erica na starszą siostrę- Julię- Właśnie miałam skończyć pisać grę!
- Przykro mi panno komputerowa, ale ja teraz siadam do komputera!
- Ale mogłabyś powiedzieć! Ja zapisałabym grę i...
- I poprosiłabyś jeszcze mnie, abym ci pozwoliła zobaczyć jeszcze jak działa! Nic z tego! Wynocha!-
To przekraczało wszystkie granice możliwości Julii. Erica drżąca ze złości weszła na swoje łóżko i chwyciła byle jaką gazetkę (akurat jej ulubioną "Grammar Girls") podarła ją i rzuciła się na poduszkę.Julia zawsze musiała popsuć najlepszą rzecz! Nagle stało się coś dziwnego: komputer się wyłączył, zegarek się wyłączył, światło zgasło...Drzwi zaczęły się zamykać. Do domu wdarł się wicher i to niezwyczajny.. Wyglądał jakoś dziwnie jakby przyszedł zza światów. Julia krzyknęła. Rodziców nie było w domu tylko same dziewczyny. Nagle wszystko ustało... Komputer się włączył, zegarek się włączył, światło się włączyło, drzwi się otwarły.
- To tylko ten wiatr..- powiedziała do siostry Julia.
Ale Erica wiedziała, że to na pewno nie był zwyczajny wiatr.
***
Sharon siedziała na murku przed domem i obserwowała ptaki. Było to jej ulubione zajęcie pod koniec sierpnia. Właśnie zauważyła jakiś piękny okaz. Chwyciła natychmiast aparat fotograficzny, by mogła przyjrzeć się mu na zdjęciu. Powiększyła obraz i pstryknęła .Pobiegła jeszcze do domu po książkę o ptakach. Wbiegła do domu. Jej mama właśnie gotowała zupę na obiad. -
- O Sharon! Dobrze, że jesteś.. Chciałam żebyś skosztowała zupy.. Dostałam przepis od babci i chciałam sama zrobić.- Hm, Ok daj łyżkę! -Skosztowała- Nawet dobra.. Mmm.. To ja już lecę!
- Obiad będzie za 15 minut!
- Dobrze!
Sharon pobiegła po książkę i zaciągnęła ją do ogrodu. Nagle patrzy:
Ptak siedzi tam jeszcze i patrzy na nią. Ale już nie z drzewa. Siedzi na ławce dokładnie obok aparatu fotograficznego. I nie jest to zwykły ptaszek. Potężny ptak wielkością przypominający orła. Ma granatowe, błyszczące pióra i żółty dziób. Lecz wcale się nie rzucił na Sharon. Popatrzył w jej błękitne oczy. Mrugnął i odleciał. Sharon stała tam jeszcze przez chwilę. Poruszyła się dopiero gdy mama zawołała z domu:
- Sharon! Obiad!- Sharon jeszcze długo myślała o ptaku..
****
Nadia czytała właśnie "Tajemnice Starego Zamczyska"
- Ładna książka- Szeptała do swojego małego pieska: Frutty’ego. - Można z niej się wiele dowiedzieć.. Hm, słyszałam, że w gimnazjum są bardzo wymagający nauczyciele.. - Nagle..
- A!!! Co to?!- Strony książki zaczęły się nagle przewracać, okno się otworzyło, Nadia usłyszała jakieś dziwny ryk. Frutty siedział pod kołdrą i cały się trząsł. Nagle.. wszystko ucichło.. Nadia odłożyła książkę.
- „Ciekawe..”- pomyślała