Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Bez komentarza  (Przeczytany 1300 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Emilka

  • Gość
Bez komentarza
« : 2003-03-09, 21:34 »
Kochałam zwierzaki już od wczesnej młodości. Interesowały mnie wszystkie  żywe istoty, od maleńkiego pajączka w rogu zlewozmywaka do ogromnego słonia, którego widziałam zaledwie 4 razy w ZOO.Odkąd pamiętam zawsze miałam jakiś kontakt ze zwierzakami. Rodzina zawsze miała koty, psy czy inne kudłate stworki. Najbardziej chyba pokochałam starszą rudą suczke mojej babci. Ruda traktowała mnie jak swojego szczeniaka, pilnowała mnie i kiedy było trzeba skarciła.

O mojego 1 własnego zwierzaka zadbała moja siostra. Przyprowadziła do domu maleńkiego 2-miesięcznego szczeniaka. Frotek-tak się wabił, był to mały, uroczy kundelek.Zaraz po nim posypały się chomiki, myszki, świnki morskie, rybki, żółwire i papużki i rozne inne. Frotek i moja druga kotka ( z kolei ;) ) są ze mną do dziśi bardzo je kocham.
Gdy miałam jedenaście latzaczęłam jeździć konno., to właśnie wtedy zapragnęłam bliższego kontaktu z wspanialymi istotami zwanymi końmi.

Zawsze moim marzeniem było mieć własnego konia, choć by miał mieszkac na balkonie ( ;) )
Mój wymarzony rumak miał być wysoki, zgrabny, kary z kruczoczarną grzywą.Miał mieć lekki kłus i szybki galop.
W końcu.....moje marzenie się spełniło, kupiłam WŁASNEGO konia. Trzeba przyznać , że odbiegał trochę od moich wzorów końskiej idealności ale był koniem , który potrzebował ciepła i miłości.A mianowicie była to klacz....właściwie jej maść trudno było określić. Odcień wydawał się gniado-rudawy z lekkim prześwitem beżu. Klaczka miała lekko rozkosmaną czuprynkę, pofalowany krótki ogonek, i nieco krzywe lecz mocnej budowy kończyny. Konik miał zaledwie 8 miesięcy.
Kupiłam Klarę (tak właśnie nazwałam ją)od znajomego ze wsi, który dostał ją w prezencie. Malutka kosztowała mnie 500 zł , pół litra i wypożyczenie bufmanki.Natychmiast wykupiłam miejsce dla konia w pobliskiej stadninie. Miała przydzielony boks  i oddzielony padok dla żrebiąt.

następnego dnia po zakupie konia, z samego rana przyjechałam do stadniny.Byłam speszony bo nie znałam tam nikogo i nieczego.Weszłam niepewnie do boksu klaczy i kieszeniami wypchanymi  marchewką, jabłkami oraz cukrem. Biedna zestresowana klaczka wcisnęła się w kąt boksu, wystraszona nie chciała podejść. Na początek wystawiłam do niej dłoń, suto zastawioną smakołykami, jednak to konika i tak nie ruszyło z miejsca. Położyłam przed Klarą na ziemi kawałek jabłka po czym usiadłam na sianie  i obserwowałam młodziutką klaczke . Ona jednak dalej stała jak sparaliżowana. Siedziałam i gapiłam się na nią praie 2 godziny, w końcu znudzona chwyciłam dwie słomki i zaczęłam pleść wiązanke, nie zwracając kompeltnie uwagi na wystraszonego konia.po chwili (nie zauważyłam nawet kiedy) Klara podeszła do smakołyka i szybko połkneła...zaraz potem zbliżyła się do mnie i zaczeła żuć moją kamizelke...w okolicy kieszeni wypchanej smakołykami.Na moich ustach znów pojawił się uśmiech. Klara coraz bardziej wpychała łeb do kieszeni.Kidy już "całą mnie oprożniła" , wstałam by wziąść coś jeszcze odrobinę cukru z wachtówki, klacz sama za mną chciała wyjśc.Schwyciłam szybko kantar i spokojnie założyłam na konika.Klara była opaowana, widać ktoś uczył ją wcześniej do kanatarku.Następnie wyprowadziłam ją  z boksu, zapięłam na uwiąz i podarowałam pajdę chleba(ktora ukradłam Tajfunowi, sąsiadowi Klary  ;)  :oops: ) Kidy wyprowadziłam klacz ze stajni było lekko oszołomiona ale śmiało szła za mną.Poszłam z nią na pobliską dziką polanke, usiadłam na ziemi i poluzowałam uwiąz.Chciałam zeby Klara sie trochę "odstresowała"Zrobiła dwa okrążenia wokół mnie poczym położyła leb na mojej głowie  i zamknęła oczy.Nie mogłam się ruszyć, poprostu nie chciałam spędzić z Klary stanu zupełnej nirvany  ;) .
Kidy przyjechali moi rodzice i zobaczyli mnie, siedzącą na środku polanki i małego źrebaka niemal leżącego mi na głowie, twarze im sie rozpromieniły.A gdy podeszli do mnie , Klara zaczęła się wyrywać, spanikowana próbowała uciec. Uspokoiła się dopiero w boksie gdy wyczesywałam jej kosmatą sierść.Rodzice mogli wtedy spokojnie wejśc i pogłaskać ją. Kiedy mosiałam wracać do domu było mi bardzo szkoda małej , że zostanie sama, ale wiedziałam, że ma tu dobrą opieke. A najważniejsze , że klacz zaufała mi.
Już nieumiałam się doczekać następnego dnia.
cdn.




Wszystko co jest tutaj zawarte ustaliłam za sprawą moich obserwacji w stadninie koni w Chorzowie Batorym.
Zapisane

Trinity

  • Gość
Bez komentarza
« Odpowiedź #1 : 2003-03-09, 22:01 »
A jednak będzie komentarz... ;)  bo to jest bardzo ciekawe. :wink:
Mam nadzieję, że ten C.D naprawdę N. :)
Zapisane

Czuczi

  • Gość
Bez komentarza
« Odpowiedź #2 : 2003-03-10, 19:22 »
Ogólnie nie lubię koni ale ta opowieść mnie zaciekawiła i wydaje mi się że takiego konika bym polubiła  :wink:
Zapisane

Forum Zwierzaki

Bez komentarza
« Odpowiedz #2 : 2003-03-10, 19:22 »

mili

  • Gość
Bez komentarza
« Odpowiedź #3 : 2003-03-25, 15:58 »
Hm... fajnie... I ciekawa historia. Też bym bardzo chciała mieć konika, ale nic z tego, nie ma nafet nadzieji na psa ale mam za to rozpuszczonego prosiaka  :wink:  Pozdroof klaczusie  8)  8)
Zapisane

zolly1

  • Gość
Bez komentarza
« Odpowiedź #4 : 2003-03-25, 17:00 »
Emilko widzę że mamy podobne poglądy co do koni  ;)  ja poprostu nie wyobrażam sobie bez nich życia :roll:

Pisz dalej.. bo zapowiada się ciekawie  ;)
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.055 sekund z 20 zapytaniami.