CD(trochę późno
).
Kiedy wstałam, było już późne popołudnie. Podeszłam pod drzwi. Nasłuchiwałam. Usłyszałam głos owej dziwnej kobiety. Jeszcze tu siedzi? - zdziwiłam się. Byłam strasznie głodna. Pomyślałam, że pójdę do kuchni po coś do jedzenia(droga do niej prowadziła przez pokój)i może przy okazji wyniucham, o co chodzi tej babce. Już miałam zamiar złapać za klamkę, kiedy drzwi same się otworzyły. Zobaczyłam mamę.
- Co się tak czaisz?Nie jesteś głodna?
- Właśnie miałam zamiar iść do kuchni ...
-To idź.Na stole jest talerz z kanapkami.
Ruszyłam za mamą. Kiedy weszłyśmy do pokoju, nieznajoma siedziała na kanapie, patrząc dziwnym wzrokiem w dal. Skierowałam się do kuchni. Przechodząc obok kanapy, na której siedziała kobieta, potknęłam się. O mały włos nie rozwaliłam sobie głowy o kant stołu. Nieznajoma nawet na mnie nie spojrzała. Mama zagryzła wargi.
-Liz,uważaj!I idź już, proszę,do kuchni!
Dziś sobota. Nareszcie!Mam już dość szkoły. Muszę przygotować plakat na poniedziałek. Za niedługo wpadnie do mnie kuzynka, żeby mi pomóc. Ona zna się na takich rzeczach. Już słyszę dzwonek.
- Cześć, Misty!
-Hej. - Misty była jakaś ponura.
-Chodź,będziemy mieć dużo pracy.
Weszłyśmy do pokoju.Kuzynka natychmiast usiadła na łóżku.
-To na jaki temat ten plakat?
-Ochrony kuli ziemskiej. Chyba wiesz, o co chodzi?Takie podstawowe informacje.
-Jasne.To bierzmy się do roboty.
Pracowałyśmy już dość długo, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-To pewnie mama! - powiedziała Misty.
- Pójdę otworzyć - mruknęłam.Jednak w progu nie zobaczyłam cioci, tylko ...TĄ nieznajomą!Była cała czerwona i wyglądała, jakby długo biegła.
- Jest mama?Szybko ...szybko! - wydyszała.
- Nie ma ... ale czy mogę w czymś pomóc? - zapytałam.
- Nie ...ty nie, ty jeszcze nie. Do widzenia! - szybko zbiegła po schodach.
- Kto to był? - za moimi plecami pojawiła się Misty.
- Aaa, taka znajoma mojej mamy. - zamknęłam drzwi.
- Czemu ją spławiłaś?Mogła poczekać.
Ta moja kuzynka to czasem jest nieźle denerwująca!
- Sama poszła - machnęłam lekceważąco w stronę okna. - Zobacz sobie,jak leci.
Misty podeszła do okna. Po chwili odsunęła się i krzyknęła.
- Luiza!Ja ją znam!Przecież ona jest najbardziej znaną zabójczynią!
-Coo?!Co ty gadasz?Misty!To nie może być prawda!
- Nie.Mówię serio. Dziwię się, że nikt jej na tej ulicy nie goni. Albo wręcz przeciwnie. Chyba szukała schronienia w waszym domu. ONA! Słuchaj ...twoja mama pewnie jest w to zamieszana. Nagle odeszła od okna i podeszła bliżej mnie. - To mi się rodzina trafiła!Koleżanka zabójczyni moją ciotką!
- Ale ... - zaczęłam.
- Nie!!!Nie tłumacz się. To w końcu nie twoja wina. Ale fakt faktem, że jesteś córką osoby będącej tak blisko mordercy - zabójczyni, która zabiła blisko 50 osób! - spojrzała na mnie z odrazą, po czym weszła do przedpokoju, ubrała szybko buty i wyszła.
Usiadłam. Nie mogłam w to uwierzyć. W taką przyjaciółkę mamy, która jest ponóc mordercą, w okropne zachowanie Misty.
CD nastąpi.