Cieszę się, że wam się podoba
*23 styczeń*Godzina 22:54
Babcia chodzi w coraz gorszym stanie. Rano nie wytrzymałam:
- Babciu, musisz coś zjeść! Powinnam chyba isć dzisiaj do szkoły, moja nieobecność nic nie zmieni... - powiedzialam, po czym wstałam od stołu - muszę iść do szkoły - nalegałam, widząc jej przenikliwy wzrok.
- Nawet się nie wygłupiaj - odpowiedziała.
Nie chciałam jej denerwować. Myślałam, że może mi się lepiej zrobi., ale gdy wyobraziłam sobie babcię samą, zrobiło mi się smutno.
- No dobrze, nie zostawię cię w takim stanie
- I tylko dlatego? Bo jestem W TAKIM stanie?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Zadzownił telefon.
- Halo? - powiedziałam do sluchawki.
- Mogę rozmawiać z kimś starszym? - usłyszałam głos w słuchawce
Bez słowa podalam telefon babci. Jedynie przytakiwała. Po rozmowie nadal trzymala słuchawkę i patrzyła na ścianę.
- Babciu...?
Milaczała. Przeczuwałam najgorsze.
- Oni prosili... abyśmy przyjechali na komendę... a raczej do kostnicy, rozpoznać ciało kobiety...
Poczułam, że coś mnie ogarnia. Jakieś ucuzcie, którego nigdy nie czułam. Nie mogłam wydusić ani słowa. Widzialam, że babcia wariuje. Tak cicho, nie okazując tego. Ale wyobrażałam sobie, co się działo w jej umyśle. Przeczuwałam najgorsze, w końcu nie zaginęła żadna kobieta z tej okolicy...
Pojechałyśmy z sąsiadem, który bez slowa zostawił nas pod szarym budynkiem. Weszliśmy do środka. Jakaś dziwna siła ciągnęła mnie na zewnątrz, aby nie widzieć tej kobiety...
- Czy ona też musi? - szepnęła babcia wskazując na mnie glową do policjanta.
- Najlepiej, aby tak... sama pani rozumie, w końcu lepiej spytać dwie osoby...
Weszliśmy w milczeniu. Poczulam dziwny zapach, a raczej smród, ktorego nigdy nie czułam... na kamiennym stole leżał ktoś, ktoś kochany, pod białym prześcieradłem...
Jakaś kobieta podeszła i szybkim ruchem zdjęła materiał. Zamknęłam oczy. Muszę, muszę je otworzyć, muszę zobaczyć tego kogoś... a powieki były takie ciężkie, nogi zrobiły mi się jak z waty...
Zobaczyłam kobietę, mniej więcej w wieku mojej mamy, ale jednak o innych rysach twarzy. Miała ciemniejsze i dłuższe wlosy. Poczułam dziwną radość, mimo, że to był ktoś martwy, ktoś, na kgoo być może też czekają dzieci...
Popatrzyłam na babcię. Patrzyla się z uwagą na twarz owej kobiety.
-To... to nie ona... - powiedziała cicho - Ona miała krótsze i jaśniejsze włosy, inną twarz... O tak, i wąskie usta...
- Dziękujemy, poprosimy jeszcze kilka osób z rodziny, aby to potwierdzili, i jeszcze kilka testów.. Za kilka dni damy znać.
***
Kwadrans później siedzieliśmy w milczeniu w pokoju. Babcia patrzyła znów przez okno.
- To było straszne... ale wiem, wiem, że to nie ona...
Nie odpowiedziałam. Tak, to nie była ona. Wierzę w to...