Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1]   Do dołu

Autor Wątek: Opowiadanie Kitki ;)  (Przeczytany 3361 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Opowiadanie Kitki ;)
« : 2007-01-28, 17:12 »
Eee... Moje najnowsze opowiadanie. Miało być o jakiejś dziewczynce, co spotkała inną z innej planety, ale pomyślałam, że chyba nie podołam jak na razie temu zadaniu. No dobra, nie zanudzam. Czytać proszę. :D

Pani Karolina Górka wkroczyła do kuchni w swoim własnym mieszkaniu, tupiąc czarnymi butami na obcasie i ze wściekłością rzuciła torebką na stół. Kuchnia była duża, nowocześnie umeblowana i jasna. Na ścianie wisiały zdjęcia poszczególnych członków rodziny a także małe obrazki, z krajobrazami gór i łąk. Niebieski wazon ze świeżymi stokrotkami i kilka książek rozrzuconych przed chwilą na drewnianym  stole dawały pewność, że ktoś tu jeszcze mieszka. Była oczywiście jeszcze mała, ciemnowłosa dziewczynka z dużymi brązowymi oczami które niewinnie patrzały na świat.
Pani Karolina omiotła to wszystko jednym spojrzeniem znad prostokątnych okularów i mruknęła coś pod nosem. Dziewczynka już wiedziała, że kobieta zaraz wybuchnie. Każdego dnia tak było. Matka przychodziła zdenerwowana z pracy, a potem tylko siedziała w swoim biurze i pisała coś na komputerze. Dopiero kiedy przychodził jej tata mogła porozmawiać z nim. Mama nigdy nie wydawała się jej bliską osobą.
- To po prostu niebywałe! Przecież mówiłam jej, żeby nie wysyłała tych listów do firmy! Od początku była mowa, że nie wysyłamy! I szef o to mi zrobił… awanturę, no nie wiem, co robić... Irenka, co tak się patrzysz na mnie? Czytasz książki.... Lepiej wyjdź na dwór, bo wakacje są po to, żeby spędzać czas na świeżym powietrzu. Musisz poznać jakąś koleżankę.
Ja idę pisać. Nie mogę się doczekać urlopu... – mrucząc pod nosem pani Karolina udała się do swojego biura, który mieścił się na piętrze.
Dziewczynka usiadła na miękkim dywanie i popatrzyła się w okno, zza którego świeciło nieskazitelnym blaskiem słońce. Każde wakacje były inne, ale ona wiedziała, że w te wydarzy się coś naprawdę niezwykłego. Nie wiedziała jeszcze, czy będzie to rzecz pozytywna, czy negatywna, ale będzie wielka.
Nawet, jeśli byłaby negatywna, to nie można porzucić optymistycznego toku myślenia.
Irenka Górka była rzeczywiście wielką optymistką. Często, gdy wszyscy patrzyli się w milczeniu na swoje buty, to ona mogła podnieść głowę do góry i wymyślić coś, co rozśmieszyłoby wszystkich.
I właśnie dlatego nikt z klasy Ireny nie lubił. Ona sama często mówiła sama do siebie, że nie potrzebuje przyjaciół – że wystarczą jej książki, wyobraźnia i jej ukochany kot Filemon. Najlepsze było to, że dziewczynka umiała pogodzić te trzy rzeczy ze sobą. Irenka wyobrażała sobie często, że Filemon mówi i rozumie ją całkowicie, a po każdym przeczytanym na głos rozdziale „dyskutowała z nim” na ten temat.
Czasem jednak nawet ona – mała, ciemnowłosa optymistka –zdawała sobie sprawę, że Filemon jest TYLKO kotem i ona nie może nic na to poradzić. Wtedy zamykała się w swoim pokoju  i cicho śpiewała piosenki, popłakując raz po raz.
Był jeszcze tata – przystojny, trzydziestoczteroletni informatyk, ale on siedział w pracy od rana do wieczora.
Irenka podkuliła nogi i zaczęła wyobrażać sobie, że to słońce jest tutaj, blisko niej, wielkie i świecące i że ona – jedenastoletnia dziewczynka –może go dotknąć. A kiedy już go dotknęła, przekonała się, że wbrew podręcznikowi do przyrody – nie jest takie parzące, tylko delikatne, trochę ciepłe, ale...
- FILEMON! – Irenka zorientowała się o przykrej prawdzie i nagle zrobiło jej się niesamowicie zimno. Położyła ręce na ogrzanym dywanie, próbując uspokoić swojego kota, który miauczał donośnie. Jeszcze nigdy w jego dwuletnim życiu nie potraktowano go jak słońce.
Wysoka kobieta z ciemnymi włosami wyszła ze swojego biura z ironicznym uśmiechem na ustach. W ręku trzymała telefon. Wydobywał on z siebie przeróżne dźwięki, które dawały wrażenie, że osoba z którą rozmawia pani Karolina jest zdenerwowana.
- Dzwoniła sekretarka szefa. – powiedziała wchodząc do kuchni – Jakoś udało mi się oddalić spotkanie z nim. Bałam się, że on mnie wyrzuci z pracy... Cóż, jeszcze może mnie wyrzucić, ale my niedługo jedziemy na wakacje, prawda? To jedyna rzecz, z której się cieszę.
Dziewczynka przytaknęła mimowolnie i pogłaskała Filemona mówiąc do niego cicho:
- Ci dorośli to potrafią tylko narzekać.
« Ostatnia zmiana: 2007-02-22, 14:07 autor ***KITKA*** »
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Kaczka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2579
  • R x S
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #1 : 2007-01-28, 17:21 »
Piękne ^^
masz talent, co prawda nie piszesz tak super jak zawodowa pisarka (nie martw się, ja też nie :P) ale podoba mi się twój styl pisania ;) więc go rozwijaj xD
czekam na CD ;)
Zapisane
Kamijo x Sanaka

Ima koko ni futari no kinenhi wo tatete
moshi sekai ga owaru to shite mo koko de mata aou
yakusoku dayo tatta hitotsu no ansorojii

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #2 : 2007-01-28, 17:30 »
Fajne, też czakm na cd
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Forum Zwierzaki

Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedz #2 : 2007-01-28, 17:30 »

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #3 : 2007-01-30, 18:06 »
Napisałam dalszą część.
Alleluja


Słońce już znajdowało się za horyzontem, gdy Irenka siedząc na schodach małego domku, zobaczyła wreszcie swojego tatę. Pan Marek Górka był ubrany w nieco już pogniecioną koszulę i czarne spodnie. Jego teczka – takiego samego koloru co spodnie – była duża, widać, że mieścił się w niej laptop, jakieś kartki, których treść rozumieją chyba tylko informatycy i kilka pokaźnych książek.
Podszedł do jedenastoletniej córeczki i przytulił ją – niezbyt mocno, co odczuła dziewczynka po chwili. Wiedziała, że coś się musiało stać.
- Tato? –zapytała cicho – Co się stało?
- Jestem zmęczony kochanie, nic więcej. Muszę zaraz się położyć...
Weszli do domu i w ciszy zjedli kolację. Pani Karolina z markotną miną, pan Marek zmęczony, a Irenka wyciszona. Kiedy mama jedenastolatki pozbierała talerze i wszyscy zaczęli pić sok jabłkowy, informatyk postanowił, że musi powiedzieć to, co męczyło go od dłuższego czasu.
- Obawiam się, że nigdzie nie pojedziemy w te wakacje. Znaczy... ja pojadę... –zaczął, a nawet kot przestał miauczeć – Ja muszę wyjechać na miesiąc do Anglii, więc...
Pani Karolina podniosła się natychmiast z krzesła i oświadczyła łamiącym się głosem:
- Co?! Nie pojedziemy nad morze, to jest przecież... Planowałam ten wyjazd od kilku miesięcy, a ty tu nagle oświadczasz...! –a następnie wyszła. Jej obcasy słychać było w całym domu.
Jej mąż wpatrzył się w swoją szklankę. W oczach dziewczynki pojawiły się łzy.
- Wyjeżdżasz? Tak daleko? – wpatrzyła się w jego oczy tak głęboko, jak nigdy dotąd – Tatusiu...
- Niestety... Ale... Nie martw się, Irenko... To tylko miesiąc, niedługo wrócę.
Wstała i już po chwili była w swoim pokoju. Filemon pobiegł za nią szybko, tak, że zdążył jeszcze wślizgnąć się do pomieszczenia.
Pokój Irenki był małym, ciasnym, ale przytulnym pomieszczeniem. Półka, zawalona milionami książek i zeszytów, łóżko przykryte czerwonym kocem, pudło z zabawkami, małe biurko z czerwoną lampką dawały wrażenie spokoju. Jakby miała wybierać to zamiast dużego pokoju z wielkimi oknami i nowoczesnymi gadżetami, wybrałaby to miejsce, gdzie zawsze miała ciepły i wygodny kąt na czytanie książek i rozmyślanie.
Uwielbiała siadać na parapecie i wpatrywać się w okno. Najbardziej w zimie, kiedy niebo aż białe od śniegu, dawało wrażenie, że jest się w bajce, jak i podczas deszczu – uwielbiała to, dawało jej poczucie bezpieczeństwa.
Ale teraz... Teraz nie miała nawet czasu na marzenia. Chociaż nie było jeszcze dziewiątej, Irenka chciała tylko zasnąć.
- Za dużo wrażeń, jak na dzisiejszy dzień. –powiedziała, widząc Filemona chodzącego po zamkniętym pudle z zabawkami.
Przebrała się w koszulkę nocną i przykryła się kocem. Czarny kot widząc znużenie swojej pani, sam ułożył się do snu, na końcu łóżka. Zasnęli nie wiedząc, co ich spotka następnego dnia.

Dziękuję za to, że podoba Wam się opowiadanie. :)
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Kaczka

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 2579
  • R x S
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #4 : 2007-01-30, 20:27 »
Powtórzę swoją wcześnieją 'wypowiedz': Piękne ^^
Bo to prawda ;) mimo, iż nie dzieje się jak narazie nic takiego...poruszającego, emocjonującego to podoba mi się ;)
Czekam na CD =)
Zapisane
Kamijo x Sanaka

Ima koko ni futari no kinenhi wo tatete
moshi sekai ga owaru to shite mo koko de mata aou
yakusoku dayo tatta hitotsu no ansorojii

Olka1992

  • Gość
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #5 : 2007-01-31, 07:33 »
Bardzo dobrze, wręcz świetnie! Masz bardzo dobry styl, umiesz rozwijać temat. Fabuła na razie nie powala, ale pomimo tego bardzo przyjemnie się czyta ;)
Zapisane

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #6 : 2007-01-31, 08:25 »
Mmm...fajne, hehe mój dad też wyjerzdza xD ale do Ameryki xD do siedziby Microsoftu xD
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #7 : 2007-02-11, 17:12 »
Czytać. Mam nadzieję, że będzie się podobać, choć jest dość mało opisów a słownictwo jest bardzo ubogie.


Mały pokoik, gdzie w łóżku spoczywała jedenastoletnia dziewczyna, był już całkowicie oświetlony przez słońce. Lipcowy poranek był tak piękny, jak nigdy dotąd. Błękitne niebo z kłębiącymi się na nim białymi chmurami symbolizowały udaną pogodę.
Z kwiatka na kwiatek przelatywały motyle o pięknych skrzydłach, a pszczoły i bąki zajęły się kwitnącym właśnie krzewem.
Kot leniwie przeciągnął się i zeskoczył z łóżka. Popatrzył się natarczywie zielonymi oczami na swoją panią oczekując przebudzenia. Jednak ta spała nadal, a jej twarz nie wyrażała nic.
Filemon znów wskoczył na miękki koc i położył się na nim wygodnie, zamykając tylko jedno oko, w razie ewentualnego przebudzenia się Irenki.
Była dziewiąta, gdy w końcu otworzyła zaspane oczy i rozsunęła zasłony w swoim pokoju.

Irenka jadła śniadanie wolno, przyglądając się rodzicom. Matka patrzyła się groźnie znad talerza, a ojciec przecierał co chwila zmęczone oczy. Dziewczynka wcisnęła ostatni kawałek kanapki do buzi i wypiła powoli mleko
-Więc kiedy wyjeżdżasz? –zapytała pani Karolina
W jej głosie dało się słyszeć ironię dla męża.
Irena już miała wybiec z kuchni zanosząc się łzami, ale przypomniała sobie, że jest optymistką. Uniosła głowę i spojrzała dumnie na Filemona, który znajdował się pod stołem.
Marek zaczął mówić wolno:
- Wyjeźdżam w piątek... –a następnie wstał, wziął teczkę i oznajmił, że idzie do pracy.
- Ja też już wychodzę – odparła mama Irenki – I dobrze by było, gdybyś wyszła na dwór, choćby na plac zabaw, żeby pobawić się z koleżankami...
Dziewczynka prychnęła, ale tego już nie usłyszała pani Górka, za bardzo zajęta szukaniem kluczy. Gdy w końcu je znalazła, podała je córce i westchnęła.
- Proszę. Ja wychodzę i będę jak zwykle.
Irenka nawet nie pomachała jej na pożegnanie. Zamknęła tylko drzwi i przytuliła się do kota. Na pewno nie wyjdzie na plac zabaw, znowu się będą śmiać z jej optymizmu...
Tak się jednak złożyło, że w domu było niesamowicie nudno. Układając puzzle, jedenastolatka pomyślała, że jednak musi gdzieś wyjść. Najpierw jednak chciała dać Filemonowi jeść. Wybiegła na balkon, w poszukiwaniu kota i zaczęła go wołać ale bezskutecznie.
„-Może gdzieś zasnął... Na pewno nie ma go w domu, bo sama wypuszczałam Filemona i zamknęłam za nim drzwi.” –pomyślała. Ponowiła wołanie, ale w zamian słyszała tylko świergot ptaków i nawoływanie jakiś dzieci. Nagle jednak zobaczyła jasnowłosą dziewczynkę, idącą w pobliżu.
Miała ona niesamowicie jasne, kręcone włosy i niebieskie oczy. Ubrana była bardzo ładnie, w niebieską spódniczkę i granatową bluzkę. A w rękach niosła...
-FILEMON! –zaczęła wrzeszczeć Irenka. Wybiegła na dwór do nieznajomej. Ta, widząc ją i słysząc jej nawoływania, uniosła dumnie głowę i spojrzała z wyższością na jej pobrudzone spodnie i obdarty przez pazury kota dres.
- Co tak wrzeszczysz?  -zapytała. Irence opadła szczęka. Nigdy jeszcze nie spotkała się z tak pewną siebie osobą.
- To... tto... to mój kot, Filemon... –wydyszała.
Dziewczynka prychnęła.
- Co za imię... No, ale dobrze, bierz go sobie, i tak jest za brzydki...
- Y! –to właśnie wydostało się z ust Irenki, kiedy usłyszała ostatni przymiotnik. Chwyciła kotka w objęcia i pomaszerowała w stronę domu
Blondynka zrobiła dziwną minę i poszła w swoją stronę.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

alune

  • Gość
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #8 : 2007-02-11, 17:19 »
więc.
pytanie, jaki konkurs.
dalej. otóż. khem.
dobrze dobierasz słowa. z tym, że to jest nudne. sielankowy opis łączki, obłoczków i takich tam - to nikogo, uwierz mi, nie interesuje. być może chcesz powalić czytelnika obeznaniem w przymiotnikach, ale to nie to. wstała, zjadła, pożegnała się, poszukała, spotkała /btw, czy krzyk 'co tak wrzeszczysz' jest taką straszliwą oznaką pewności siebie?/, nakarmiła. kropka, tak to wygląda w końcowym podsumowaniu.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedz #8 : 2007-02-11, 17:19 »

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #9 : 2007-02-11, 17:20 »
To jest jakiśtam konkurs literacki. :-)
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

alune

  • Gość
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #10 : 2007-02-11, 17:22 »
To jest jakiśtam konkurs literacki. :-)

ah. a przez kogo urządzany? ;)
i co jeszcze. cały czas jest 'irenka, irenka'. ja nie wiem, nie znam się. czy to imię nie ma innych zdrobnień, ew. czy możesz mówić na nią inaczej? bo to się cały czas powtarza ;>
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #11 : 2007-02-11, 17:23 »
Chyba przez miasto, a wygrane prace będą chyba zakfalifikowane do konkursu krajowego.
No, ale ja nie mam i tak na co liczyć...
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

KoChAm KonICzki!!!

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1648
  • Dziki jezdziec
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #12 : 2007-02-11, 17:26 »
zabic tą blondyne!!!!!!!!!!!!! :lol:
ale tak serio, to opowiadanie bardzo mi sie podoba.
Zapisane
Konie pełnej krwi angielskiej Potocznie zwane są folblutami. Jest to rasa wyścigowa istniejąca przeszło 200 lat. Zalety koni angielskich zostały wykształcone w wyniku nadzwyczaj ostrej selekcji, jakiej wymaga przygotowanie do wyścigu (trening), a potem sam wyścig. Ze względu na silnie rozwinięty układ nerwowy są one ogromnie pobudliwe i nerwowe. Cechą charakterystyczną tej rasy jest nastawienie całego organizmu w kierunku uzyskiwania wielkich szybkości w galopie.  W produkcji wyczynowych koni sportowych pełnej krwi przodują stadniny: Kozienice, Moszna, Widzów, GOLEJEWKO :), Iwno, Strzegom, Rzeczna.

dlatego kocham tę rasę...

alune

  • Gość
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #13 : 2007-02-11, 17:32 »
to zalezy, jaki jest przedział wiekowy. jeśli jest np. sama podstawówka, to będą to oceniali na innym poziomie niż gimnazjum. niestety młodsi /czy też początkujący/ często piszą więcej opisów niż samych dialogów, np. jeśli człowiek stoi na ulicy, to wolą z niebotyczną precyzją opisac przechodzacych ludzi, kwiatek, psa czy witrynę sklepu niż wymyślić, co na takiej ulicy może się wydarzyć, kogo bohater może spotkać.
ale ja też tak miałam i chyba każdy, kto próbuje sił w pisaniu to przechodzi ;) opisy też mogą ciekawić, jasne. ale zależy jak i co się opisuje ;]
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #14 : 2007-02-15, 22:32 »
Macie dalszą część. Jeśli są, poprawiajcie błędy, bo mojemu Wordowi nie można ufać. :P

Drzwi za Irenką zamknęły się z cichym trzaskiem. Kot usadowił się wygodnie na fotelu.
Dziewczynka pogłaskała go delikatnie, próbując opanować swoje wzburzenie.
- Ona sobie myśli, że skoro ma ładne ubrania, włosy i w ogóle, to już jej wszystko wolno! –krzyknęła do siebie – Ty przecież, Filemon, nie jesteś brzydki... Jesteś najładniejszym kotkiem, jakiego znam... –dodała ciszej.
Kot tylko zamruczał i przymknął oczy. Irenka również, ale nie mogła zasnąć, tak jak jej kot. Postanowiła, że wyjdzie na plac zabaw, a jeśli ją tam spotka to... to wtedy powie jej, co myśli o jej zachowaniu!

Trawa rosnąca między domem państwa Górków a zabudowaniami była bardzo mała. Koło ich domku mieszkały tylko trzy rodziny. Jedną z nich był pan Adamiec – starszy człowiek – ze swoją żoną, którą zawsze Irenka spotykała w sklepie. Później pastwo Kabertowie, którzy mieszkali tu razem ze swoją trzyletnią córeczką. Trzecią rodzinę stanowiło małżeństwo z trójką swych dzieci. Jedna dziewczyna miała siedemnaście lat, długie kręcone włosy. Czternastoletni, przystojny chłopak z okularami i mała sześcioletnia dziewczynka byli mniej znani Irence, ale wiedziała, że w zimie chodzą razem na sanki, aby pozjeżdżać z wysokiej, ośnieżonej góry.
Dziewczynka przeszła obok tych domków, mówiąc starszemu panu „Dzień dobry”. Kiedy pojawiły się wysokie blokowiska, przebiegła koło nich i już była przy grupie rówieśników.
Była to Ela, Monika i Daria – wspinały się po drabinkach, chichocząc raz po raz. Irenka znała je ze szkoły ale zbytnio ich nie lubiła. One jej też – a to pewnie z powodu optymizmu i tej nieokreślonej wyjątkowości, trzeźwości umysłu i one same nie wiedziały dlaczego.
Monika miała włosy koloru zboża, była wysoka i bardzo zwinna. Ela posiadała prześliczne brązowe oczy, ale była strasznie zarozumiała. Zaś Daria... Daria miała ciemną cerę, czarne włosy, a jej przepiękne kocie oczy patrzały na świat z optymizmem i co chwila mrugały, ukazując długie, ciemne rzęsy. Chyba właśnie ona była najsympatyczniejsza i najmniej zarozumiała z tej trójki.
Szczerze mówiąc, dawno temu, w pierwszej i drugiej klasie Irenka i Daria przyjaźniły się strasznie i były tak zwanymi „papużkami nierozłączkami”. Niestety Darii znudziło się towarzystwo wiecznie zamyślonej i nie lubiącej plotek koleżanki. Zaczęła kolegować się z tymi bardziej popularnymi, ładniejszymi i tymi, które dostawały mnóstwo walentynek od chłopców dziewczynkami. Tak więc Irenka została zupełnie sama w swoim świecie. Nie miała już przyjaciółki.
Podeszła cicho do koleżanek. Zawsze odnosiły się do niej z ironią, więc bała się, co teraz nastąpi. Oczami wyobraźni widziała, jak krytykują ją i nie pozwalają jej dojść do słowa.
Monika właśnie pięknie zeskoczyła z drabinki, a Ela zaczęła się histerycznie śmiać.
- Hah! Jakby cię Krzyś zobaczył, haha, od razu padłby ci do nóg! –śmiała się brązowooka dziewczyna. Krzysztof Gilberowski uchodził za najprzystojniejszego chłopca w klasie czwartej, po wakacjach piątej. Rzeczywiście, miał czarne włosy i brązowe oczy, ale oprócz tego był bardzo mądry i sympatyczny. Z Irenką często rozmawiali lub uczyli się na przerwach, a Ela, Monika i Daria patrzyły się na to tylko i krytykowały, lub obgadywały Irenkę.
« Ostatnia zmiana: 2007-02-20, 12:42 autor ***KITKA*** »
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Forum Zwierzaki

Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedz #14 : 2007-02-15, 22:32 »

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #15 : 2007-02-20, 12:43 »
Nikt nic nie napisał - szkoda - ale dodaję następną część :)

Teraz podeszła już bardzo blisko i dziewczyny, chcąc czy nie chcąc musiały przyznać się do tego, że ją widzą. Każda z nich mruknęła niewyraźne „cześć” i powróciły do swoich rozmów.
- A widziałaś, jaką Amelia miała sukienkę na zakończeniu roku? Taka krótka, że...
- Była okropna. Hej, Elka, popatrz kto tam idzie. To ta...
- Ta nowa! –dokończyła Daria i wszystkie w skupieniu obserwowały blondwłosą dziewczynkę idącą drogą. Irenka spojrzała również w tą stronę i zauważyła tą pewną siebie i nieprzyjemną blondynkę, którą spotkała przed godziną.
- Ha! Idzie tak, jakby się uważała za jakąś panią. –mruknęła Ela, która  jeszcze nie zauważyła tego, że sama zachowuje się jak „ta nowa”.
 - Tak, ma na przykład bardzo ładną bluzkę. Jak tylko przyjdzie do nas, muszę ją zapytać gdzie kupiła takie cudo! –odparła Monika, którą zawsze interesowały ubrania. Daria siedziała cicho patrząc się na swoje klapki. Nie lubiła rozmawiać z koleżankami, zawsze wydawała się inna od pozostałych. Spojrzała teraz na Irenkę i uśmiechnęła się do siebie. Bardzo chciała od nowa odbudować ich przyjaźń, ale wiedziała, że wcale nie będzie to łatwe.
- Daria, chodź, porozmawiamy z nią! –zawołała Monika. Elka popatrzyła się na Irenkę i prychnęła odchodząc, jakby towarzystwo dziewczynki nie było niczym przyjemnym.
Ona podeszła do „tej nowej” i przyjrzała się jej bardziej. Słyszała, jak koleżanki z nią rozmawiały...
- A więc, jak się nazywasz? –zapytała Daria
- Mam na imię Urszula Król. Mieszkam tu...od niedawna, w tym opuszczonym domku. –odrzekła blondynka używając do swojej wypowiedzi najbardziej wyszukanych słów, unosząc dumnie głowę do góry.
- Mieszkasz tam?! –ożywiła się Monika i dotykając swoich jasnych długich włosów wpatrywała się teraz z największym skupieniem w Urszulę.
- Tak. Wiem, że dużo DZIECI –podkreśliła słowo, a w jej wypowiedzi można było wyczuć ironię – boi się tego domu, ale nie ma się czego bać. Mogę was zaprosić do mnie, do domu. –oznajmiła, a koleżanki spojrzały po sobie ze zdumieniem – Ciebie też.
Dopiero teraz Irenka zrozumiała, że blondynka mówiła do niej. Mruknęła coś niewyraźnie.
- Słuchaj, masz świetną bluzkę. Powiedz mi, gdzie ją kupiłaś?! –ożywiła się Monika, a dziewczynka uśmiechnęła się cicho. Mimo, iż nie lubiła zbytnio koleżanek, czasami były śmieszne, tymi swoimi rozmowami o chłopcach i ubraniach.


Kiedy dzień w końcu się kończył, Irenka usiadła na parapecie okna i patrzyła się wielkimi brązowymi oczami w ciemne niebo, na którym jaśniały miliony gwiazd.
Dzisiaj mama oznajmiła, że w środę i czwartek jej nie będzie, gdyż wyjeżdża ze znajomym z pracy. Kiedy dziewczyna to usłyszała, zdała sobie sprawę co to znaczy „znajomy z pracy”. Chciałaby krzyknąć: „Mamo, nie wyjeżdżaj! Ty nie wiesz co robisz!”, ale ostatnio cały czas się kłóciły, więc wolała tego nie mówić. Ojciec oczywiście był cały podminowany. Karolina traktowała go jak powietrze, ponieważ musiał wyjechać do Anglii akurat podczas wakacji, kiedy ONA miała być nad morzem. W takim razie – Marek miał robić dziewczynce śniadanie, obiad i kolację i przychodzić wcześniej z pracy.
Jednak Irenka nie odczuwała zbytniej różnicy. I tak mamy nigdy nie było w domu.
Postanowiła, że  przez cały czas będzie siedzieć w pokoju i czytać książki. Pogoda miała się pogorszyć, więc miała podtekst by nie opuszczać mieszkania.
- Tato, nie martw się, poradzę sobie sama. W sumie, rzeczywiście mama nie przyjedzie z pracy po siedemnastej, ale ty będziesz o ósmej. Naprawdę, poradzę sobie. Najwyżej wyjdę na podwórko – ale to mało prawdopodobne. Na podwórku zawsze jest Elka, a ja Elki nie lubię, tak samo jak tej nowej dziewczyny – która chce, żebyśmy ją nazywały Urszulą. Uważam, że ona chce za szybko być dorosła... Ja chcę być dzieckiem najdłużej, jak tylko można. –stwierdziła jedenastolatka z miną, która wydawała się wesoła. Marek, nieco pocieszony wypowiedzią córki, opuścił dom.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #16 : 2007-02-20, 14:36 »
fajne pisz dalej
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #17 : 2007-02-21, 19:01 »
Ktoś to czyta w ogóle? :P

Uśmiech kolejny raz zagościł na twarzy Irenki, kiedy to otworzyła okno i powiew wiatru wniósł do małego domku odrobinę świeżego powietrza. Ciemnowłosa dziewczynka stwierdziła kolejny raz, jakie to życie jest piękne.
Kilka minut później zaczęła się nudzić. Nie wystarczały piękne, grube i stare książki ułożone równo na stoliku. Choć Irenka wcześniej wyobrażała sobie piękny dzień spędzony na czytaniu, teraz wydawało jej się, że czytanie jest w pewnym sensie zmarnowaniem takiego pięknego lipcowego dnia. Bawiła się z kotem, a kiedy patrzyła się przez okno wszystkie smutki ulatywały gdzieś daleko. Naprawdę, to możecie pomyśleć, że Irenka wcale nie jest sympatyczna –cały czas ponura, ale zobaczyliście ją tylko od zewnętrznej strony. Naprawdę – we wnętrzu – była bardzo marzycielska i wesoła.
Minuty spędzone w domu dłużyły się niemiłosiernie. Dziewczynka teraz zaczęła tęsknić za zadartym nosem Eli, a nawet dziewczynką, która ostatnio została nazwana przez wszystkich "pięknością" - za Urszulą.
 A gdy wybiła godzina dwunasta Irenka zauważyła Monikę, która widocznie udała się tu na spacer. Monika miała tym razem swoje piękne, długie włosy splecione w warkocz, a szła wyjątkowo z siebie zadowolona. Ciemnowłosa miała dwa odruchy. Pierwszy – kazał jej zamknąć drzwi jeszcze bardziej na klucz i powrócić do czytania, ale drugi chciał wręcz przeciwnie. Dziewczyna zawsze słuchała odruchu pierwszego, ale tym razem wybiegła do ogrodu, aby się przywitać z koleżanką. Monika wydawała się wielce zdumiona.
- Hej. –odpowiedziała na jej przywitanie. Irenka chciała zawsze się z nią zaprzyjaźnić – wydawała się taka sympatyczna i miła, mimo, że przyjaźniła się z Elką.
- Co się stało, że jesteś taka wesoła? –zapytała koleżankę
- Ach, pamiętasz Urszulę? Znaczy, nam już pozwoliła mówić na siebie „Ula”, ale była przy tym bardzo zła. Na przykład znasz Alę z klasy „b”? No, właśnie ona jest do niej bardzo podobna. Ale Ala była strasznie niemiła, a z Ulą jest inaczej. Też czasami jest niemiła, ale za to, jakie ma ubrania!
- Tak, widziałam wczoraj. Ma ich więcej?
- Właśnie, ona mieszkała przez 11 lat w Warszawie. Ja nigdy nie byłam w Warszawie, ale Ula opowiadała, że jest tam pełno sklepów, a w tych sklepach pracują przystojni chłopcy! Ona opowiadała, że kiedy tylko zobaczy jednego z nich, się czerwieni! Muszą być bardzo przystojni, jeżeli się czerwieni, prawda?!
- Tak, Urszula nie ma skłonności do rumienienia się. –stwierdziła najmilej jak umiała. Na samą myśl o blondynce robiło się jej niedobrze.
- No. –zachichotała Monika -Właśnie do niej idę, wyobraź sobie, ona ma ślicznego kota! To pers, kosztował bardzo dużo pieniędzy. Ula jest bogata, a rodzice pozwalają jej na wszystko. Gdybym mogła, powiedziałabym, że jest ładniejszy od twojego, ale wiem, że nie wypada. Myślę, że wasze koty są równie piękne. Słuchaj, nie przeszkadza ci, że tak dużo mówię?
- Oczywiście. Zresztą wczoraj w ogóle nie rozmawiałyśmy.
- Wiem, ale boję się, gdy jest koło nas Ela. Wiesz, ona strasznie cię nie lubi. Ale ja cię lubię, Irenko.
Dziewczynka poczuła się mile zaskoczona.
- Ja też cię bardzo lubię. Hm, czy nie uważasz, że te kwiaty pięknie zakwitły tego lata?
- Może i tak. Ale, czy może pójdziesz ze mną do Uli? Jest naprawdę bardzo fajna, tylko ty jej jeszcze za bardzo nie poznałaś i oceniasz ją... zbyt... pochopnie.
- Nie, Monika, nie oceniam jej zbyt pochopnie, bo już ją kiedyś spotkałam.
- Naprawdę? –zdumiała się blondynka – I co? Zachowała się dziwnie? Powiedz...
- Wiesz, nie wiem... Myślę, że byłoby to w pewien sposób obgadywaniem.
- Bardzo chcę to wiedzieć... –mruknęła pod nosem Monika –Ale jakoś sobie poradzę. A jeśli mówisz, że wcale nie było to miłe, to nawet nie chcę do tego wracać.
Dziewczynki uśmiechnęły się do siebie.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: To COŚ ma być na konkurs
« Odpowiedź #18 : 2007-02-22, 06:43 »
ja to czytam
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Opowiadanie Kitki ;)
« Odpowiedź #19 : 2007-03-10, 17:03 »
Opowiadanie już dawno na konkurs wysłane zostało ;)

- Pójdę z tobą do Urszuli. Choć nie uważam, żeby była wielce sympatyczna, to spróbuję nie ujawniać tego, że nie żywię do niej sympatii.
Monika stanęła na chwilę wniebowzięta. Słownictwo, jakim posługiwała się koleżanka, wywoływał u niej zawsze podziw.
- Ty czytasz dużo książek, prawda Irenko? –zapytała, jak zawsze uśmiechnięta
- Nie wiem, czy dużo, ale uwielbiam to robić. A ty? Lubisz czytać?
Blondynka zawahała się.
- No, zbyt często nie czytam. Mama nawet mówi, że za dużo tańczę, a za mało się uczę. A poza tym wszystkie książki, na które trafiałam były okropne i nudne.
- Mam kilka w domu, mogę ci pożyczyć. –powiedziała Irenka. Nigdy nie przypuszczała, że rozmowa z Moniką może być tak miła. Kiedy wyobrażała sobie długą rozmowę z ta dziewczyną, przypuszczała, że będzie raczej o chłopcach i ubraniach, a nie o książkach.
- Naprawdę?! –ucieszyła się dziewczyna, odgarniając z ramienia długi, jasny warkocz.
- Tak. Mam wszystkie części „Ani z Zielonego Wzgórza”. Ach, dużej liczbie osób wydawało się, że jest ona nudna, ale mam nadzieję, że w twoim przypadku tak nie będzie.
Dziewczynki śmiejąc się skierowały swoje kroki ku pięknemu, dużemu budynkowi, w którym mieszkała Urszula. Choć nie myślała, że z powodu zarozumialstwa Urszuli – takiego samego jak Elki – będzie to udana wizyta, ona zmieniła jej życie. Przekonała się, że jak mówiła Monika – nie należy oceniać ludzi zbyt pochopnie i trzeba być odrobinę wyrozumiałym.

Promienie słońca przedostały się przez brudne szyby biura pana Marka Górki. Biuro to było małe i dość smutne. Na szafach było pełno papierów z zapisanymi na nich kodami, które były znane tylko informatykom. Biurko, na którym znajdował się dalszy ciąg kartek i komputer, stary jak świat.
Nikt jeszcze dokładnie nie określił tego, na czym polegał zawód przeciętnego informatyka, ale pan Górka był ze swojej pracy niezmiernie zadowolony. Kiedy pojawiła się okazja wyjazdu do Anglii na chociażby na miesiąc – w jego sercu pojawiło się światełko nadziei, że nie będzie jednak takim przeciętnym informatykiem.
Jego żona zawsze była wściekła, gdy tylko ktoś rozwalał jej plany. Ale teraz chyba odrobinę przesadziła, a gdy Marek usłyszał, że zamierza gdzieś wyjść z „kolegą z pracy” ogarnęła go złość i przygnębienie jednocześnie. Nierzadko widział przebłysk smutku w oczach swojej jedenastoletniej córeczki, ale jednak to tylko miesiąc... Karolina w końcu przestanie być wściekła i skończy te „wyjazdy z kolegą z pracy”. Zawsze tak robiła, gdy chciała zrobić mu na złość. Otworzył program i zaczął pisać coś, jak każdy przeciętny informatyk.

- Och, witaj Moniko, i ty też witaj, ale nie wiem jak masz na imię. –rzuciła przesadnie obojętnym tonem Urszula, kiedy tylko je zobaczyła. Była ubrana w zieloną sukienkę w groszki i gustowne żółte skarpetki, które musiałyby być bardzo drogie.
-Mam na imię Irena. –powiedziała oschle dziewczynka, bo od pierwszych chwil pobytu w tym domu czuła się nieprzyjemnie i źle.
- Ach, więc IRENO. –podkreśliła ostatni wyraz tak okropnie, aż Monika zaczęła sobie zdawać sprawę z tego, że Irenka ma powody, aby nie lubić Uli.
- Wejdźcie –ciągnęła Urszula –Wprawdzie mamy teraz porządki, to i tak mam porządek w pokoju. Ostatnio przywieziono mi nowe książki, mogę ci je pożyczyć, Moniko. To cała seria „Ani z Zielonego Wzgórza”. Choć uważam, że są odrobinę nudne, to są ładne. Tylko strasznie nie podoba mi się wątek miłosny. Ten Gilbert jest okropny...
Irenka wprost kipiała ze złości. Nie dość, że Gilbert był jedną z jej ulubionej postaci, to jeszcze Urszula chciała pożyczyć Monice swoje książki, które miała pożyczyć jej Irenka!
- Przykro mi, ale Irenka chce mi pożyczyć te książki... –zaczęła cicho Monika – A co do wątku miłosnego to nie wiem, ale –spojrzała na Irenkę, która w tym momencie wyglądała okropnie –ale dużo osób mi mówiło, że Gilbert to bardzo sympatyczna postać. –mrugnęła do koleżanki porozumiewawczo.
Urszula nic nie powiedziała, tylko poszła wolno do swojego pokoju, a za nimi  weszły dwie pozostałe dziewczynki. Monika starała się być wyjątkowo cicho, a Irenka się już trochę uspokoiła.
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

anas

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 4660
Odp: Opowiadanie Kitki ;)
« Odpowiedź #20 : 2007-03-10, 19:57 »
noo...fajne :) pisz dalej bo nie mam co czytać a to ciekwae jest
Zapisane
"Gdyby istniało Newtonowskie trzecie prawo konwersacji, głosiłoby, że każde stwierdzenie wywołuje kontrstwierdzenie o równej sile i przeciwnym zwrocie."
~Hugh Laurie "Sprzedawca Broni"

Forum Zwierzaki

Odp: Opowiadanie Kitki ;)
« Odpowiedz #20 : 2007-03-10, 19:57 »
Strony: [1]   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.129 sekund z 25 zapytaniami.