Lol. Wreszcie nowa część, cieszcie się i radujcie! <jeśli ktoś to jeszcze będzie chciał czytać, ale to szczegół. ja potrafię się cieszyć sama ze sobą i moim opowiadaniem
> xD
Gdy pani Słowińska wpisała już Klaudii minus jeden punkt do dziennika, oczywiście przy akompaniamencie śmiechów prawie wszystkich chłopców i kilku dziewczyn, powróciła do odpytywania. Klaudia stała przy biurku, wyprostowana, próbując nie rozkleić się zbytnio, bo wtedy ich śmiech się zwiększy. Nie, nic się przecież takiego nie stało...
- Tak więc, powiedziałaś że te dwie skale to skala molowa i durowa... Wiesz, moja droga, to wiedzą nawet małe dzieci. Mi bardziej zależało, abyś mi podała nazwy oficjalne.
- Nie wiem –szepnęła Klaudia cicho. Nauczycielka znów poprawiła swój czerwony szal.
- Jest to skala majorowa (czyli durowa) i skala minorowa (czyli molowa). Kazałam wam się nauczyć tych nazw na kartkówkę, ale ty, Klaudio, widocznie się nie uczyłaś.
- Ona? Patrzcie, kujonica czegoś nie wie! Hyhyh, Klaudyna, nie spodziewałem się tego po tobie! –zarechotał Antek, ale pod wpływem spojrzenia Magdy nagle umilkł.
- Ale ponieważ częściowo odpowiedziałaś dobrze na moje pytanie – kontynuowała Słowińska, jakby nikt jej nie przerwał, mierząc tylko Antka chłodnym spojrzeniem –to twoja ocena aż tak bardzo się nie obniży. Następne pytanie to... Wymień mi siedem kompozytorów, którzy pisali opery. W tym dwaj polscy. No, moja droga, mów...
- Stanisław Moniuszko – zaczęła Klaudia niepewnie – chyba Mozart... Yyy, Giuseppe Verdi, Vivaldi...
- Vivaldi?! – wybuchnęła nagle Słowińska, jakby obudzona z jakiegoś dziwnego transu. – Jak ty możesz nazywać Vivaldiego kompozytorem operowym?
- Ja... – zaczęła Klaudia, widząc, że Słowińska chce, aby powiedziała coś na swoje usprawiedliwienie.
- Po prostu wymieniasz po kolei wszystkich kompozytorów, jakich znasz, prawda? – mówiła nauczycielka.
- A-ale nie... – jąkała się dziewczyna. Słowińska przesadzała – jedna pomyłka i co z tego? Przecież mogło jej się coś pomylić, ale żeby robić z tego powodu taką awanturę?
- Dobrze, wymieniłaś trzech, to przejdźmy do następnego pytania...
- Ale mogę przecież powiedzieć dalej! – przerwała nagle Klaudia, z wyrazem buntu na twarzy. Uczniowie 5c przyglądali się tej scenie, jakby oglądali jakiś pasjonujący film w kinie. Izka miała na twarzy wyraz godny królowej, widać było, że cieszy się z tego co właśnie przeżywa Klaudia. Nie umiała nawet tego ukryć, choć starała się wszelkimi sposobami zatuszować to, że nadal nie lubi panny Bakun.
- No, proszę – powiedziała Słowińska nieprzyjemnie uprzejmym głosem.
- Był jeszcze Ryszard Wagner – oświadczyła Klaudia zrezygnowanym tonem, opierając się plecami o tablicę, przy której stała. Naprawdę, chyba nie mogło być gorzej. Nie mogło.
- Ooo, Klaudyna, czwóra minus z muzyki! – zawołał Antek, gdy wreszcie wyszli na korytarz, a Słowińska zamknęła drzwi do sali, kolejny raz poprawiając sobie swój czerwony szal.
- Co, zazdrościsz? Ty nie możesz nawet pomarzyć o takiej ocenie – odparła Klaudia ze stojeckim spokojem, chociaż naprawdę straszliwie się w niej gotowało. Nigdy nie darzyła Słowińskiej zbytnią sympatią, ale po dzisiejszej lekcji była wręcz przekonana, że nigdy jej nie polubi. Te jej ironiczne komentarze do jej każdej odpowiedzi, które bardzo zbijały Klaudię z tropu i gubiła się w tym, co miała odpowiedzieć.
- Klaudia, to przyjdziesz na urodziny Doroty w niedzielę, tak? – usłyszała za sobą znajomy głos, który należał do Magdy.
- Tak, postaram się – uśmiechnęła się brunetka. Magda włożyła ręce do kieszeni bluzy i zaczęła się zastanawiać, o czym ma rozmawiać z koleżanką, skoro chce się z nią zaprzyjaźnić.
- Wiesz, jaki fajny film wchodzi niedługo do kin? – spytała wreszcie, nie mogąc znaleźć bardziej interesującego tematu. – W ogóle, w tym roku jest mnóstwo świetnych filmów, ciekawe, może będą jeszcze jakieś lepsze, w końcu właśnie się kończy kwiecień 2008...
I tak zaczęły rozmawiać, chociaż zdecydowanie mogę stwierdzić, że Magda mówiła o dużo więcej. Klaudia nie miała zbytniej ochoty do rozmowy, ale naprawdę bardzo ceniła to, że Magdzie chciało się z nią gadać. Wkrótce zadzwonił dzwonek na język polski, a Klaudia zaczęła się zastanawiać, czy pani Desik udało się przeczytać jej opowiadanie. Niestety, pani Desik znów nie miała czasu, powiedziała to pannie Bakun, gdy wchodzili do sali. Dziewczyna odparła, że nic nie szkodzi i że pani nie musi się śpieszyć – bo co to za czytanie opowiadania w pośpiechu. Ale tak naprawdę niecierpliwość ją wręcz zżerała.