Na 6 października, muszę wysłać do jakiegoś bardziej mi nie znanego miasta...
Jak myślicie, zdążę?
Rano, gdy rodzice wyszli już do pracy, a Ola miała iść do szkoły, spod szmacianego łóżeczka Linette wydobył się głuchy jęk. Lalka stanęła na kaloryferze i z cichym uderzeniem znalazła się na ziemi. Podeszła do Oli, która właśnie zamykała swój plecak.
- A ja to co?! –zawołał głośno Linette.
- Chcesz iść ze mną do szkoły? –spytała ze zdumieniem dziewczynka.
- A co się będę nudzić w tym domu? Zabierz mnie ze sobą, pooglądam sobie te twoje „krwiożercze” koleżanki. I nie denerwuj mnie, bo mam dzisiaj dobry humor. Ludzki świat nie jest taki zły, a ty nie jesteś taka głupia.
- Ach... –zaczęła Ola, nie wiedząc co powiedzieć. A jak koleżanki zobaczą Linette?
- Decyduj się, kobieto!
- W sumie... może być niezła zabawa. –powiedziała dziewczyna zmienionym tonem.
- I za to cię lubię. –lalka uśmiechnęła się nieprzewidzianie. Ola odwzajemniła uśmiech.
Włożyła Linette do plecaka, pozostawiając mały otworek, aby lalka mogła wszystko obserwować.
- Mówiłam ci, że mam magiczną moc? Gdy zamienili mnie w lalkę, ona trochę osłabła, ale nadal mogę czarować. Jeśli te twoje koleżanki będą takie okropne, ja mogę im zrobić jakiegoś psikusa.
- Lepiej nie... –mruknęła cicho Ola.
- Zamieniasz się w starą, zrzędliwą czarownicę. Znam wiele takich, żal mi tego, że muszą...
- Dobra, przestań! Ach... chodźmy do szkoły... –mruknęła Ola zakładając plecak.
- Ja by... –zaczęła Linette, ale dziewczyna jej przerwała.
- Nie mów nic! Wychodzimy. Nie odzywaj się, bo ludzie pomyślą, że zwariowałam.
Linette zamknęła usta na chwilę, ale gdy tylko znalazły się w windzie, znów coś powiedziała.
- Przedziwne, że ludzie potrafią wymyślać takie rzeczy. Jak to się nazywa...?
- Winda.
- Ach, tak, zapomniałam...
Ola weszła do szkoły i już zauważyła swoje koleżanki, które gadały o jakiś niezbyt ważnych rzeczach.
„- Ach, dobrze, że jest ze mną Linette. Ciekawe, czy ona mogłaby zamienić Baśkę w mysz? O, właśnie idzie. Ciekawe, co się dzieje z Linette...”
Basia rzeczywiście podeszła do Oli i spytała, czy by nie mogła jej Ola odpisać zadania z angielskiego, bo ona zapomniała zrobić.
- Słuchaj, bardzo bym ci chciała... –zaczęła, a z plecaka wydobył się jakiś dziwny odgłos, przypominający syczenie.
- Naprawdę? To dawaj. –powiedziała Baśka, patrząc się na nią z wyczekiwaniem.
Ola już miała wyjąć zeszyt z plecaka, gdy Basia krzyknęła. Zwróciła na nią zdziwione spojrzenie.
- Co się tak na mnie gapisz? –spytała ze złością Baśka. Następnie znów krzyknęła.
- Coś ci się stało? –zadała pytanie Ola, szukając w plecaku zeszytu do angielskiego.
Znów krótki, urwany krzyk. Woźny popatrzył się dziwnie na Basię, koleżanki stojące niedaleko śmiały się.
- Nie wiem co się dzieje... –znów krzyknęła. Ola zastanawiała się, czy by nie otworzyć kieszeni plecaka, w której siedziała Linette. Jakoś dziwnie podejrzewała, co się stało „koleżance”.
Krzyk. I jeszcze jeden. Marta z pozostałymi dziewczynami podbiegły do Baśki i zaczęły wypytywać, co się stało.
- Odczepcie się! Nie mogę nad tym (krzyk) zapanować! Najlepiej zaprowadźcie mnie do klasy.
I odeszły, nie zwracając już na Olę żadnej uwagi. Ta wzruszyła ramionami, zamknęła plecak i sama udała się w stronę sali lekcyjnej.
Gdy stanęła pod klasą, zauważyła, że Basia skończyła już krzyczeć, teraz siedziała razem z pozostałymi dziewczynami i tłumaczyła im, że to nie było specjalnie, tylko... sama nie wiedziała jak.
Ola zaśmiała się cicho. Ona wiedziała, co się stało z Basią... aż za dobrze.
Gdy zadzwonił dzwonek na lekcje, nauczycielka historii wpuściła ich do klasy. Basia była czerwona na twarzy ze wstydu, chłopcy już zdołali się dowiedzieć, co się stało i bezczelnie wyśmiewali się z koleżanki, sami nawet nie wiedząc dlaczego. Wszyscy usiedli już w ławkach, a historyczka podeszła do biurka.
- Wyciągnijcie kartki. –oznajmiła chłodnym tonem.
W całej klasie rozległ się szum podniecenia. Ktoś zawołał buntowniczym tonem, że to jest niesprawiedliwe. Ola wzdrygnęła się ze strachu. Przez Linette wczoraj w ogóle nie uczyła się historii. A teraz? Kartkówka.
- Napiszę pytania na tablicy... –mówiła nauczycielka – Cisza! Co się dzieje?
Ola przeczytała pytania z tablicy i przestraszyła się. Nie umiała na nie odpowiedzieć.
Wszyscy wyjmowali teraz kartki, szukali czegoś do pisania w piórnikach i przepisywali pytania, dlatego w klasie było dosyć głośno. Dziewczynka załamała ręce i ze smutkiem zabrała się do przepisywania. Nagle rozległ się krótki, pojedynczy syk, dochodzący... z wnętrza plecaka.
- Co? –spytała cicho, widząc główkę Linette.
- Fajnego psikusa zrobiłam tej twojej Baśce? – laleczka zaśmiała się swoim cienkim głosikiem.
- Mogłabyś mi nie przeszkadzać? Piszę kartkówkę z historii, nic nie umiem... –szepnęła Ola i spojrzała na tablicę. Na szczęście, nikt nie widział, że rozmawia z Linette.
- Poczekaj, mam na to sposób. Zaklęcie nazywa się „Etli Redllo”. Wyciągnij swoją rękę. No, muszę jej dotknąć, abyś mogła... – Ola wyciągnęła rękę. Linette dotknęła jej i wypowiedziała coś, czego Ola zrozumiała.
- No i co? –spytała dziewczynka, bo czas upływał nieubłaganie.
- Weź kartkę. Podpisz się i... I pisz, odpowiadaj na pytania. Uda się!
Ola zdziwiła się, jak łatwo przychodzą jej na myśl różne słowa. Skończyła pisać, gdy nauczycielka postanowiła zebrać kartki.
Dziewczyna postanowiła, że podziękuje lalce za pomoc: w końcu, to dzięki niej udało jej się napisać kartkówkę – jak to się później dowiedziała – bezbłędnie.