Ogółem, jakoś nie przepadam za nimi. Nie potrafię.
Ale taka jakaś wena mnie naszła. XD"
Dokładniej nie wczuwam się w nie, można to porównać do nieudanej zabawy w poetę.
Wiersz numer jeden.
Straciłam czucie,
wkładając rękę,
do zimnej wody.
Przyzwyczaiła
się
do
tego.
Reszta ciała;
czuła-ból,
przyzwyczaiła się do bólu,
druga ręka też,
a dla tej pierwszej,
ból nie istniał.
Wiersz Nikt.
Jestem nikim.
Nikim
Niczym.
Nicości! Zjedz mnie.
Bez ambicji, bez marzeń.
Bez pragnień.
Bez ambicji,
także.
Do nich.
Wiersz numer trzy.
Musi, musi być źle,
aby potem,
było lepiej,
w końcu dobrze,
aby potem znów,
źle bardziej bolało.
Kolejny pseudo wiersz.
Dobro, pojęcie względne.
Zło, również.
Nie da się-
zrobić tak,
aby jedno nie istniało,
bez drugiego.
Równowaga musi być.
Jedynie, można
rozdzielić je od siebie
i trwać w tym
co się chce.