Pożycz wujka
U mnie stelaż to must have, bo balkon pypeć wystający i nikogo nade mną. Jak chcę wywietrzyć przez balkon, to muszę koty w innym pokoju zamykać... ano właśnie.
Udławiłabym Stefkę
Dawałam im surowe mięso - Skrobci i Stefce pokrojone drobniutko (mają problemy z zębami, napiszę za chwilę), reszcie normalnie. Zamknęłam im od razu pokój, bo chciałam balkon otworzyć i przewietrzyć. Po chwili usłyszałam jakiś dziwny dźwięk z kociego pokoju, ale uznałam, że to Miłka zakopuje miskę panelami (często tak robi) i olałam. Sęk w tym, że czas mijał, a ten dźwięk nie ustawał. Coś mnie tknęło i zaglądnęłam do nich.
To nie zakopywanie paneli było, a dławiąca się Stefka, która próbowała wykrztusić kawałek mięsa bezskutecznie, już cała zaśliniona była
. Oczywiście, że lepsze mięsko z cudzej miski, więc poczęstowała się kawałkiem z miski Miłoszki i to takim podwójnym - połączonym jakąś, żyłką, ściegnem? Paskiem takim. Jeden kawałek miała w gardle, a drugi, przytroczony do niego, zwisał jej z boku pyska. Normalnie kot by ten pasek przegryzł, kąsek połknął i nie byłoby sprawy... ale Stefka w lipcu miała sanację
i usuwane 4 trzonowce więc ona po prostu nie miała już czym przegryźć...
W samą porę wpadłam, Stefkowi pysk udrożniłam, zmęczona była, ale w dobrym humorze. Ja struchlała i z wyrzutami.
Muszę ich pilnować przy surowiznie.
Ogólnie lipiec miałam pod znakiem weta i zębów:
- Stefka ta sanacja i 4 ząbki usunięte, do tego kilka kontroli, bo ona panna 8+
- Skrobka - złościła się przy jedzeniu, czyli bolała ją buzia - okazało się, że zębów niewiele, krzywe, ruszają się (najprawdopodobniej wada genetyczna + jej ciężki start), a policzek sobie przygryzła i narośl się pojawiła, na szczęście zmniejszyła się po antybiotykach. Ona ma ROK a zapowiada się, że wcześnie ząbki straci.
Do tego jeszcze Miłkę szczepiłam na zakaźne, akurat początkiem i końcem miesiąca jej te tury szczepień wypadły.
Ciężki był to miesiąc. Emocjonalnie przede wszystkim, ale pieniężnie też. W sierpniu MUSZĄ być zdrowe, bo Fatysia okulary sobie kupuje- pierwsze!
A że finanse napięte, to mam nadzieję, że koty będą litościwe i nie zechcą widywać wetów.