Idąc jak codzień do pracy
mijam przepiekne budowle
Ich splendor przepych wspaniały
Ogromne są na nich kraty
Mosiężne zakazów nagrobki
izamki i bramy i kłudki
Idac codziennie do pracy
widzę postaci wylękłych
cienie za kotarami
W magię swych trumien wpatrzonych
Biegnac raz tylko przez zycie
widzę serca okute w zasieki
wylekłe, zmęczone emocje
i zegar który już się nie cofnie