Boże, no bo nie wytrzymam nerwowo
.
Jadę sobie do kina-SAMA. Matka oczywiście sie wtrynia we wszystko
. Musi sprawdzic ona autobus, musi wszystko
. Jak nawet nie umie strony onetu wpisyać! I się jeszcze drze,żebym nie pyskowała,że nie tylko ja umiem itp
. No ale chyba normalne, że chyba skoro ja się o wiele bardziej na tym znam, to ja to zrobię szybciej?
No ale nieee....Potem się pyta, czy idę z kimś. Na to ja,że sama. A mama "a ta ruda?" (zonk, bo ja nie mam żadnej rudej koleżanki
) "no ta, z Pielęgniarskiej...no co? aaa, ją pewnie te filmy nie kręcą" ...No Boże, nie zna ją a ją ocenia! "Ta ruda" to akurat najbardziej religijna osoba, jaką znam
.
Emocje wzięły górę...Znowu ryczę(ze złości)...Czy ja zawsze będę dla niej małą dziewczynką, która nie potrafi nic zrobić?! I, oczywiście muszę iśc na seans na 15
I wy tu marudzicie, że musicie być w domu o 23...
Ale świetne wakacje
. Już nie mogę się doczekać, kiedy wyjadę