Ale powiem Wam, że nawet w dużych miastach zdarzają się bezmyślni weterynarze. Kilka lat temu miałam goldena, piękny to był piesek. Zdażało mu się przeziębiać co jakiś czas, i po takim właśnie chorowanku wet postanowił zaszczepić pieska na nosówkę nie biorąc pod uwagę tego, że organizm jest po chorobie osłabiony. W efekcie musiałam podjąć po pewnym czasie decyzję o uśpieniu Bombadila, bo jednymi z objawów dobrze rozwiniętej nosówki są ataki padaczkowe. Pierwszy przyszedł na spacerze, na ulicy, potem codziennie. Leczenie mogło na krótki czas te ataki przyhamować, ale nie wyeliminować, pies miał cierpieć do końca życia. Błąd weta pozbawił nas wspaniałego przyjaciela i towarzysza, bo facet nie pomyślał, że pies może zachorować od szczepionki... Bombadil miał dopiero 10 miesięcy i był moim ukochanym pieskiem. To właśnie po tej historii nie potrafię się już tak przywiązać do obecnego psa. Mam kota, on żyje już dwa lata, nie choruje i ogólnie ma się dobrze. Pies jest teraz mamy. Uważajcie na to, komu oddajecie pod opiekę lekarską swojego zwierzaka... Pozdrawiam