Św. Mikołaj miał rozwieźć prezenty.
Przychodzi do domu, Śnieżynki się cały dzień obijały - prezenty nie zapakowane. Zapakował sam.
Wrzuca je do worka - worek dziurawy, powypadały. Zaszył dziurę, pozbierał.
Poszedł po renifery - rozbiegły się. Połapał.
Zakłada uprząż - porwana. Ponaprawiał. Założył.
Siada do sań - rozerwał ubranie.
Poszedł do domu, zaszył dziurę. Podszedł do lodówki - nie działa, wyjmuje ostatnią flszkę gorzały - pusta...
A tu rozlega się pukanie do drzwi. Otwiera - stoi aniołek i mówi:
"święty Mikołaju życzę ci Wesołych Świąt"
I już wiecie dlaczego aniołek wisi na czubku choinki...
Oby Wasze Święta były lepsze...