Byłam z kumpelą na spacerze z jej psiną Hatchet (suczka) xD
Na koniec siadłyśmy sobie na przystanku koło Carrefoura żeby pogadać, chwilę potem miał odjechać w ostatni kurs darmowy autobus, siadły koło nas dwie takie dziewczyny z naszej szkoły i też sobie ze sobą gadały i przyszła jakaś babka
No to my siedzimy i gadamy, Malika nagle taka mina "O,o" i gest żebym się odwróciła to tej babki...
Patrze po prostu myślałam, że śmiechcem wybuchne... ta trzymała swój nowo zakupiony stanik i się mu przyglądała i na mnie gapi to ja udaje, że na niebo patrze
Dalej trzymała ten stanik i na niego patrzyła...
I tak 10 min tak na niego patrzyła... Wyglądała jakby go macała xD'
No to my za te 10 min znów patrzymy kontem oka na nią i tak przybliżała to twarzy oglądała DOKŁADNIE, obkręcała nim na różne strony
Po nie całych kolejnych 10 min go schowała...
Potem szedł sobie Kaju (osiedlowy żul) podszedł pod przystanek (na nim była przyklejony plakat Carrefoura) "Po ch** ten plakat! Trzeba go zedrzeć!" --> Takim bełkotem.
Hatchet na niego zaczeła szczekać
A kumpela "Dobry pies, dobrze Haczuś", (dobrze, że szczeka na niego)
My tak śmiałyśmy z niego i zaczełyśmy gadać, żeby se do domu poszedł
I on siadł też na tym przystatnku i wtedy poszłyśmy i te dwie dziewczyny też xD'
I śmiałyśmy z niego, a ta babka tam została