Ha, no to teraz Kaza, moja mała ONka
Kaza jest od handlarza z targu - jak przyszła była mała, zabiedzona, wcinała wszystko... Na nieszczescie po miesiacu juz stała sie niejadkiem
A oto jej pierwsze fotki, robione komórką, dlatego taka zła jakosc.
Dlaczego przy misce? Bo jak nie jadła, to nie dało jej sie uchwycic
A oto jej ulubione miejsca do spania - pierwsze "łózeczko" z kartonowego pudła i... moje buty (które nawiasem mówiąc, jak nie spała, ogryzała)
No i jak była u nas, to czwartego dnia wywineła mi psikusa... Skoczyła z kraweznika i wyrżneła pyszczkiem o aswalt, przy okazji uszkadzając łapke. Miała luzny staw, nie było opuchlizny, ale ją lekko bolała, wiec... jej usztywniłam dwoma patyczkami i bandazem
Pierwszy raz ujrzałam ją na targowisku - siedziała z siostrą i dwoma szpicami w pudle. I to chyba ona zaczeła mi lizac rece, choc nie wiem, były jak dwie krople wody... Wieczorem pojechalismy do faceta, do biednej kamienicy gdzie pare rodzin mieszka razem, bajzel straszny... Siedziały w pudle, pan wyciągnał je, ja wybrałam ją gdyz jej siostra olała nas i poszła zwiedzac pokój. W samochodzie grzecznie siedziała u mnie na kolanach, natomiast w domu pokazała różki. Ja myslałam ze sie gdzies zaszyje w kącik a ona rozejrzała sie i... zaczeła skakac i gryzc po nogach moją mame
I tak u nas została. Choc pamietam, ze starszy był wkurzony, bo była bardzo zywiołowa, ja tłumaczyłam ze szczeniaki takie są, a on swoje... Juz nawet myslałam ze pozbedzie sie jej, poplakałam sie, juz sie nawet z tym zaczynałam pogadzac... Ale zmobilizowałam sie do opanowania jej charrrrakterku i sie udało