...Marbi w tym samym czasie poczuła znów tę dziwaczną moc, która kazała jej tu przyjść. Nie wiedziała dlaczego, ale już była pewna, że mysz będzie tu na nią czekać nie wiedząc nawet o jej obecności. Tu chodzi o coś więcej niż tylko o gryzonia.Szybciutko wymknęła się z kanału i pobiegła truchcikiem do domu. Przez okno, przez pokój, przez korytarz i zaskoczenie: drzwi zamknięte!! Zaczęła gorączkowe poszukiwania:
-Szczęściarz gdzie jesteś??!!
Wiedziała, że on potrafi jej pomóc.
-Tu jestem, czego nagle chcesz ode mnie? Myślałem, że nie lubisz żadnego innego kota prócz siebie?
-Jesteś mi potrzebny. Musisz otworzyć drzwi!
Kocur trochę się przestraszył bo zobaczył, że Marbi przybrała wojowniczą pozę iwięc postanowił spełnić jej żądanie. Ustawił się, wycelował i skoczył. Drzwi od razu ustąpiły. Marbi rzuciła się do pokoju i porwała latareczkę z biurka.Gdy wybiegała, Szczęściarz rzucił jej na porzegnanie:
-A gdzie dziękuję??!
Marbka wróciła do ścieków, stanęła w miejscu gdzie poprzednio: nie pomyliła się mysz nie odeszła. Zapaliła latarkę ale zaraz pożałowała bo oto mysza ujrzała światło. Obróciła się i spojrzała na Marbi. Jej oczy były czerwone, chyba była wściekła. (chodzi mi o chorobę)
Marbi po raz kolejny się bała.Co robić, co???
1.Rzuciła się do ucieczki, schowa się i przeczeka aż mysz przestanie się nią interesować a potem znowu będzie ją śledzić.
2.Rzuciła się na mysz w końcu jest kotem, napewno ją pokona.Oj, chyba nikt nie pomyślał, że mychy nie są ślepe(myszka co za niedopatrzenie z twej strony
)
Dziękuję wszystkim, którzy czytają a szczególnie tym, którzy napisują.
Powodzenia w dalszym wybieraniu. Czyli w skrucie: Dziękuję i zapraszan ponownie