Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1] 2 3   Do dołu

Autor Wątek: Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)  (Przeczytany 4609 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

kasia

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« : 2004-11-21, 18:43 »
No to kolejne opowiadanko osadzone w świecie HP. Tym razem nie będzie taki tasiemiec, obiecuję. Napisałam z poodu jednej sceny, która mi się ubzdurała i nie chciała dać spokoju, dopóki jej nie opisałam  :lol:.
Nie jest podzielone na rozdziały, ale będe dawać jakoś w częsciach, żeby chociac ktoś podołał przeczytac ;)

No to zaczynamy....


Severus Snape okrył się szczelnie swoim płaszczem i zatopił w miękkim obiciu fotela. Pomimo pozornego rozluźnienia jego ręka pod płaszczem ściskała różdżkę. Nie lubił pociągów, szczególnie takich jak ten – bez ogrzewania, bez dobrego towarzystwa i jakiegokolwiek zajęcia. Utkwił wzrok w widoku za oknem, ale szybko doszedł do wniosku, że oglądanie ośnieżonych lasów i łąk nie należy do najciekawszych zajęć – wszystko wyglądało identycznie. Przeniósł więc spojrzenie na swoją towarzyszkę, sprawiającą wrażenie głęboko śpiącej w fotelu na przeciwko. Dopiero teraz miał okazje przyjrzeć się jej dokładniej. Nie wiedział kim jest, przedstawiła się jakoś mało wyraźnie, a nie miał czasu ani ochoty, żeby się dopytywać. Wiedział tylko, że ma ją dowieźć do Hogwartu. Dumbledore powiedział wprawdzie „Severusie, bądź miły pokazać naszemu gościowi drogę i potowarzyszyć w podróży”, ale Snape doskonale zdawał sobie sprawę, że nie zostałby wysłany w celu zabawiania owego gościa rozmową. Poza tym dyrektor nie miał w zwyczaju przekazywania wiadomości w sposób jasny i nieskomplikowany. Tak więc, chcąc nie chcąc,  stał się czymś w rodzaju ochroniarza. Kolejny problem stanowił fakt, że nie miał pojęcia przed czym niby chronić owego gościa, o którym Dumbledore nie powiedział zupełnie nic, poza ujawnieniem znaku rozpoznawczego w postaci białej róży. Dopiero na miejscu, w Moskwie, ów gość okazał się kobietą, w dodatku niebrzydką. Severus klął na czym świat stoi, że nie domyślił się tego wcześniej – w końcu facet z białą różą wyglądałby mniej naturalnie.
Tak czy inaczej, było za późno, żeby cokolwiek zrobić. Byli już w drodze i, w gruncie rzeczy, Snape nie miał na co narzekać. Od początku drogi zamienili tylko kilka słów, upewniając się, czy trafili na siebie, a potem zamilkli, ulokowawszy się w przedziale pociągu.
Severus, z braku innego zajęcia, przyglądał się swojej śpiącej towarzyszce. Była szczupłą, niezbyt wysoką czarownicą o kasztanowych, kręconych włosach. Właściwie to nie miał nawet pewności, czy była czarownicą, ale wszelkie inne możliwości wykluczył już na początku. Nim zasnęła, zdążył jeszcze zauważyć ogromne, intensywnie zielone oczy, migocące złociście. Nieznajoma, jako, że podróż odbywali mugolskim pociągiem, miała na sobie czarne obcisłe spodnie i kremowo-miodowy sweter z golfem. Ciemny płaszcz, w którym wsiadła do pociągu, leżał teraz w schowku na bagaże. Mieścił się tam swobodnie, bo bagażu również miała niewiele – zaledwie jedna walizkę średnich rozmiarów.
Pociąg zwolnił. Severus wyjrzał za okno, chcąc się upewnić, czy nie powinni już wysiąść. Odwieczne ośnieżone drzewa po raz kolejny nie pozwoliły mu się zorientować w przestrzeni. Wstał i najciszej jak potrafił, wyszedł z przedziału z zamiarem odnalezienia konduktora. Czuł się nieswojo w mugolskiej odzieży, bez swojej ulubionej szaty. A w obcisłych spodniach, grubym wełnianym swetrze i mugolskim płaszczu trudno było ukryć chociażby samą różdżkę, nie wspominając o mnóstwie innych, jakże przydatnych przedmiotów. Nie trzeba chyba dodawać ,że całość garderoby Mistrza Eliksirów była utrzymana w kolorze czarnym.
Od konduktora udało się jakoś wydobyć informacje, że znajdują się na właściwej stacji. Wrócił do przedziału i po chwili zastanowienia trzasnął głośniej drzwiami, uznając, że to najmniej ryzykowany sposób obudzenia swojej towarzyszki. Faktycznie, szybko otworzyła oczy, prostując się w fotelu. Spojrzała na niego pytająco.
-Wysiadamy – rzucił bezbarwnym głosem i bez czekania na jej reakcję sięgnął do schowka po ich bagaże. Zawahał się na moment, ale w końcu podał jej płaszcz, uznając, że w tej dziwnej podróży przyda się choć trochę kultury. Podał też różę, która leżała na płaszczu, a sam zabrał walizki i poszedł przodem.
Wysiedli na niewielkiej stacji, sprawiającej wręcz wrażenie opuszczonej. Przez chwilę patrzyli za odjeżdżającym pociągiem, po czym ruszyli w kierunku jedynego budynku w okolicy. Drzwi były zamknięte na głucho. Tego nie mogli się spodziewać. Wokół, jak okiem sięgnąć nie było nic poza drzewami i chwastami.
-Co dalej? – zapytała kobieta, patrząc na Severusa wyczekująco.
Odstawił walizki, wyjął z kieszeni bilety i przeczytał:
-Pociąg go Glasgow odchodzi o 16:30.
-Ale to jeszcze prawie dwie godziny! – zdziwiła się. Severus bez słowa usiadł na jedynej znajdującej się w pobliżu ławce. Zastanawiał się, czy jego towarzyszka pochodzi z bogatego domu. Sądząc po zachowaniu, mógł przypuszczać, że tak.
Zawahała się przez moment, ale usiadła obok niego. Kilkanaście minut minęło w absolutnej ciszy.
-Zawsze jest pan taki małomówny? – zapytała wreszcie.
-Nie mam w zwyczaju rozmawiać z nieznajomymi. – odgryzł się. – A nie przypominam sobie, żeby pani powiedziała mi coś o sobie.
Spojrzała na niego wilkiem, przełknęła i z największym spokojem odparła:
-Proszę mi mówić Miranda Flacee.
-Severus Snape. – skłonił się nie mniej grzecznie.
-To już wiem.
-Miło mi, że chociaż pani wiedziała, co ją spotka na dworcu w Moskwie. – skomentował złośliwie.
-Chyba jednak nie wiedziałam... – skwitowała. To zakończyło ich rozmowę. Na następne prawie dwie godziny.

CDN
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #1 : 2004-11-21, 20:03 »
Wiesz Kasia jak podoba mi się Twoja twórczość ;) = pisz dalej :wink: ! ! !

Marco Polo

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #2 : 2004-11-21, 20:54 »
ja nie będę się wypowiadał, bo znasz moje zdanie :P
Zapisane

Forum Zwierzaki

Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedz #2 : 2004-11-21, 20:54 »

vioaoiv

  • *
  • Wiadomości: 9883
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #3 : 2004-11-22, 20:28 »
łoo, jak zwykle swietne :)
Zapisane

Marco Polo

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #4 : 2004-11-22, 20:34 »
a ona uważa że nikt tego nie czyta. Zastanawiam się dlaczego?
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #5 : 2004-11-22, 21:05 »
Marco Polo
To chyba taki chwyt reklamowy ;)

P.S.- Czekamy na CD :D

kasia

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #6 : 2004-11-22, 21:56 »
Wy paskudy :P


Ogromny, luksusowy wręcz pociąg, przyjechał nad wyraz punktualnie. Za to wyglądał bardzo niecodziennie zatrzymując się na tak niewielkiej stacji.
Dwójka podróżnych bez słowa wsiadła do niego i ulokowała się w jednym z przedziałów. Miranda demonstracyjnie odwróciła się do okna i tkwiła tak przez ponad połowę drogi. Severus pozornie nie zwracał na nią uwagi, jednak jego zmysły były wytężone, a ręka nerwowo ściskała różdżkę. Podświadomie czuł, że powinien się czegoś obawiać, ale nie miał pojęcia czego. Mógłby zapytać kim właściwie jest jego towarzyszka i po co jedzie do Hogwartu, ale siedzący obok jegomość, zdecydowanie będący mugolem, uniemożliwiał jakąkolwiek rozmowę. Dodatkowo wściekle bordowe obicia siedzeń i oparć, nie pozwalały się odprężyć, a smród dymu papierosowego, którym przesiąknięte były pożółkłe zasłonki w oknach, drażnił nos.
Czas mijał, za oknem zrobiło się całkowicie ciemno, nawet mężczyzna z przedziału zasnął. Owszem, Severus Snape uwielbiał ciszę, ale dopiero, kiedy wiedział już wszystko co powinien i mógł się tą wiedzą w spokoju delektować. W tym przypadku nie wiedział nic i było to dla niego bardzo irytujące. Postanowił na chwilę zapomnieć o swojej dumie i nawiązać jakąś konwersację.
-Ma pani zamiar milczeć do końca drogi? – spytał, starając się nadać wypowiedzi jak najbardziej swobodny ton.
-Nie ja zaczęłam – odpowiedziała Miranda spokojnie.
Severus po raz kolejny odstawił na bok swoją dumę.
-Proszę wybaczyć, ale skoro już panią eskortuję, mam chyba prawo wiedzieć z jakiego powodu?
Nie odpowiedziała. Zamiast tego spojrzała wymownie na mężczyznę siedzącego obok Severusa.
-Śpi. – zapewnił – Sprawdziłem to wcześniej.
Utkwiła w nim spojrzenie niezwykle zielonych oczu, a Severus musiał ze zdziwieniem przyznać, że poczuł się co najmniej nieswojo.
-Lepiej, żeby to pozostało tajemnicą. – odpowiedziała wreszcie.
Tego było za wiele dla biednego Mistrza Eliksirów. Nie dość, że tłucze się na drugi koniec świata, do leżącej nie wiadomo gdzie Moskwy, to jeszcze wraca stamtąd mugolskimi pociągami, nie zmrużywszy ani na chwilę oka, żeby pilnować kogoś, kogo w ogóle nie zna, przed czymś, o czym nie ma pojęcia.
-Jasne! – wybuchnął trochę zbyt głośno, ale sąsiad nawet nie drgnął – Niech głupi nauczyciel odwali czarną robotę, nie musi nawet wiedzieć po co. W końcu cóż znaczy zwykły pedagog...
-Panie Snape, – przerwała mu – wcale tak nie uważam i nigdy nie śmiałam twierdzić, że jest pan tylko zwykłym nauczycielem.
-Nie? – zaperzył się – A niby jak jestem traktowany? Kim niby jestem i skąd pani może to wiedzieć?
Zmierzyła go uważnie wzrokiem.
-Byłym Śmierciożercą i szpiegiem, dla obu stron, Mistrzem Eliksirów, najlepszym w Anglii, jeśli nie na świecie, twórcą największej i najsilniejszej znanej do tej pory trucizny. – wyrecytowała jednym tchem, bez zająknięcia.
Severus patrzył na nią oniemiały. Chciał się na nią rzucić z wściekłością, ale ze zdziwieniem stwierdził, że wcale nie jest wściekły. Już otwierał usta, żeby zadać jej pytanie, ale uprzedziła go, odpowiadając:
-Po prostu wiem.
-To niemożliwe. O tej truciźnie nie wiedział nikt. Nikt, poza...
-Poza Voldemortem. – dokończyła – Ale nie mam z nim nic wspólnego, tego może być pan pewien.
Severus był już całkowicie zdezorientowany, co zdarzało mu się wyjątkowo rzadko.
-Więc jak...? – zapytał poddając się zupełnie.
Wahała się przez moment.
-To naprawdę nie jest odpowiednie miejsce do tej rozmowy. -  odpowiedziała wreszcie, a na jej twarzy pojawiło się coś w rodzaju przepraszającego uśmiechu – Wszystkiego dowie się pan na miejscu.
-Świetnie. Uwielbiam niespodzianki. – skwitował kwaśno Snape i ponownie zapadła cisza.

CDN
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #7 : 2004-11-22, 22:14 »
No nareszcie kochane paskudy doczekały się drugiej części :wink:  :D

P.S.- Ale są tak paskudne że chcą jak najszybciej wiedzieć co będzie dalej :lol:

kasia

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #8 : 2004-11-25, 21:27 »
Jeden komentarz...  :roll:

No ale spróbuję dalej...

Każdy pogrążył się we własnych myślach. Ta krótka wymiana zdań dała Severusowi do myślenia. Był zmuszony zmienić swoje zdanie na temat towarzyszki podróży. Może jednak nie była tylko rozkapryszoną damą z wysokich sfer? Pomimo wszystko nie czuł się najlepiej w sytuacji, kiedy ona wiedziała o nim wszystko, a on nie wiedział o niej zupełnie nic.
Już miał usadowić się wygodniej w nieprzyjemnie bordowym fotelu, kiedy pociąg niespodziewanie zahamował. Siedząca naprzeciw Miranda przeleciała przez przedział, wpadając na Snape’a. Jego płaszcz rozsunął się przy tym, ukazując dłoń ściskającą mocno różdżkę. Spojrzała na nią, potem na jej właściciela, ale nic nie powiedziała. Jak oparzona odskoczyła, wracając na swoje miejsce.
-Przepraszam...
-Nie szkodzi. – rzucił mimochodem i wychylił się przez okno - Dlaczego stoimy? Przecież to jeszcze nie stacja...
Wstał z zamiarem wyjścia z przedziału i zasięgnięcia informacji, ale jak na komendę, drzwi otworzyły się i stanął w nich konduktor.
-Niestety, muszę państwa poinformować, że zaistniały pewne problemy i pociąg nie może jechać dalej. – powiedział patrząc po kolei na obecnych i starając się przybrać minę odpowiednią do sytuacji. Severus musiał przyznać, że nie wychodziło mu to najlepiej.
-Jak to nie może?! – oburzył się pasażer, który najwyraźniej musiał się obudzić podczas gwałtownego hamowania – Co się stało?
Konduktor miał co najmniej zrozpaczony wyraz twarzy.
-Bo... znikły tory....
Severus drgnął.
-Jak to znikły?! – zapytał trochę za głośno.
-No... tego nie wiemy – bronił się przerażony konduktor – Po prostu brakuje kilkudziesięciu metrów linii kolejowej. Ale dalej wszystko jest w porządku. – zapewniał – Za chwilę zostanie podstawiony autobus, który przewiezie państwa do najbliższej stacji. Droga jest za tym lasem, całkiem niedaleko. Jeśli tylko zechcą państwo...
-Dobrze, idziemy. – zadecydował Snape, nie pozwalając nawet dokończyć biednemu konduktorowi.
Wyjął bagaże ze schowka i ciągnąc za sobą Mirandę, wysiadł z pociągu. Znaleźli się na skraju gęstego, zupełnie ciemnego lasu. Ośnieżone drzewa w srebrzystym blasku księżyca wyglądały strasznie i pięknie równocześnie. Mróz szczypał niemiłosiernie, nie oszczędzając nikogo ani niczego. Severus po raz kolejny miał okazję przekonać się o wyższości czarodziejskich ubrań nad mugolskimi. Tym razem trochę boleśnie.
-Nie możemy podróżować mniej mugolskiimi środkami lokomocji? – zaproponowała Miranda, brnąc po kolana w zaspie.
-Nie. Dumbledore powiedział, że niezależnie od warunków, mamy dotrzeć pociągiem. – odpowiedział Severus nawet na nią nie patrząc. Rozglądał się czujnie wokół, ale w zupełnym mroku nie mógł nic dostrzec. Nagłe znikanie szyn nie wydawało mu się czymś całkowicie naturalnym i normalnym, szczególnie w środku zimy. Podświadomie czuł, że coś musi się stać.
-A gdybyśmy weszli głębiej w las i teleportowali się stamtąd? – nie dawała za wygraną Miranda – Chociaż do najbliższej stacji kolejowej. Przecież nikt nie zauważy.
Severus spojrzał na nią uważnie. Miała czerwony, przemarznięty nos, a na końcach rzęs ulokowały się pojedyncze płatki śniegu. Do tego szczękała zębami z zimna.
-Dobrze. – zgodził się niechętnie – Ale tak, żeby nikt nas nie widział.
Uśmiechnęła się i z zadowoleniem kiwnęła głową.

CDN
Zapisane

Forum Zwierzaki

Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedz #8 : 2004-11-25, 21:27 »

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #9 : 2004-11-26, 12:41 »
Tory zakosili :lol:

(nie, żartuje oczywiście  :wink: )


Cytuj
Jeden komentarz...


Będzie więcej ;)

Asiulek

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #10 : 2004-11-27, 15:26 »
Będzie będzie :;d: Czekamy z niecierpliwoscia na wiecej  :wink:
Zapisane

Marco Polo

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #11 : 2004-11-27, 20:54 »
ja już co prawda nie czekam na więcej, bo mam już dużo, ale przyłączam się do próźb
Zapisane

kasia

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #12 : 2004-11-27, 22:03 »
Skręcili nieznacznie w lewo, oddalając się od niewielkiej grupy podróżnych z mnóstwem bagaży i powoli zaczęli zagłębiać się w las. Drzewa zdawały się rosnąć coraz gęściej, a niewielkie krzewy pojawiały się akurat tam, gdzie przeszkadzały najbardziej. Severus co chwilę potykał się o coś i z trudem utrzymywał równowagę. Podejrzewał, że idąca w odległości kilku metrów od niego tajemnicza współtowarzyszka nie radzi sobie wcale lepiej. Nie usłyszał jednak ani słowa narzekania. Wręcz przeciwnie, kiedy irytacja Snape’a, po bolesnym potknięciu się o jakiś korzeń sięgnęła zenitu, Miranda stwierdziła z największym spokojem:
-Jak tu pięknie...
Jej głos dobiegał gdzieś z przodu, musiała wyprzedzić swojego towarzysza o dobre kilka metrów. Widać radziła sobie lepiej w tych warunkach. Albo po prostu znalazła wygodniejszą drogę.
Severus już otwierał usta, żeby powiedzieć coś złośliwego. Nim zdążył to zrobić, ktoś w oddali powiedział coś niewyraźnie, po czym z kilku stron równocześnie błysnęło różnokolorowe światło. W powietrzu zawirowało od magii. Miranda krzyknęła cicho i zamilkła. Głuchy odgłos uderzenia świadczył wyraźnie, że się przewróciła.
Odczekał chwilę, ale nie usłyszał nic więcej. Odstawił po cichu walizki i z różdżką w pogotowiu zaczął iść w kierunku, skąd słyszał krzyk. Nie był sam. W kilku miejscach ktoś poruszał się prawie bezszelestnie, jednak wrażliwe ucho Mistrza Eliksirów łowiło każdy szmer. Przystanął. Musiała upaść gdzieś tutaj. Tylko gdzie?
Nagle tuż obok siebie usłyszał trzask łamanej gałązki. Dobrze zbudowany mężczyzna w długim płaszczu przeszedł obok, omal na niego nie wpadając.
-Lumos – szepnął i na ziemi pojawił się wąski kręg światła. W samym jego środku leżała bez ruchu Miranda. Jej ubranie było potargane i brudne od krwi.
Severus poczuł mrowienie w karku. To jej szukali i kto wie, czy nie zabili. Mężczyzna stał do Snape’a plecami, więc nie mógł go widzieć. Tym samym nie była widoczna jego twarz. Ale Severus nie musiał jej widzieć, poznał go. Znali się doskonale.
Tylko czego chcieli Śmierciożercy od tej kobiety?
Musiał coś zrobić. Ale jeśli użyje zaklęcia, reszta napastników zorientuje się, że ktoś jeszcze tutaj jest. Nie może ryzykować.
Bez zastanowienia schylił się i podniósł z ziemi dość duży kamień. Zdążył przy okazji zauważyć, że Miranda otworzyła oczy i patrzyła na niego lekko nieprzytomnym wzrokiem. Żyła. Więc jeszcze nie jest za późno.
Najciszej jak potrafił podszedł do mężczyzny i z całej siły zdzielił go kamieniem po głowie. Śmierciożerca jęknął głucho i jak kłoda zwalił się na ziemię.
Pozostała reszta, ale Severus nie wiedział jak liczebna. Nie mógł stanąć  z nimi do walki, miałby za małe szanse. Musiał znaleźć inny sposób...
Po omacku znalazł na ziemi różdżkę nieprzytomnego. Skierował ją w niebo i wyczarował Mroczny Znak. Stał jeszcze chwilę z uniesioną ręką. Ostatni raz robił to prawie dwadzieścia lat temu. Też w lesie, chociaż sytuacja była zupełnie inna. I on był inny. Chociaż... czy człowiek może zmienić się aż tak? I w której sytuacji był ten prawdziwy Severus Snape? Nie potrafił odpowiedzieć. Nie mógł...
Opuścił różdżkę i odrzucił ją w stronę leżącego na ziemi Śmierciożercy. Słyszał, jak pozostali coś do siebie krzyczą i uciekają jak najdalej od tego miejsca. Po chwili wszystko ucichło. Musieli się teleportować.
-Lumos – szepnął i na niewielkiej przestrzeni zrobiło się jaśniej.
Ukląkł przy Mirandzie. Początkowo zdawała się nie oddychać, ale po kilku sekundach otworzyła oczy.
-To pan, S... – nie zdążyła dokończyć, bo uciszył ją, kładąc jej palec na ustach.
-Musimy stąd uciec, jak najszybciej. – powiedział cicho – Może pani wstać?
Spróbowała się poruszyć, ale tylko grymas bólu pojawił się na jej twarzy.
-Niee... – wyszeptała i opadła bezwładnie na ziemię, tracąc przytomność.
Severus rozpiął jej płaszcz i delikatnie odchylił sweter. Tak, jak przypuszczał, obrażenia były poważne. Została trafiona kilkoma zaklęciami równocześnie, co dało jakiś rzadko spotykany efekt. Musiał się spieszyć, jeśli chciał jej pomóc. Wiedział już, że jej szukają, chociaż nie miał pojęcia dlaczego. Czy Dumbledore nie mógł chociaż raz powiedzieć czegoś jasno i konkretnie?
Ostrożnie podniósł z ziemi nieprzytomna kobietę, równocześnie przy pomocy różdżki sterując bagażami, i ruszył przed siebie. Wprawdzie odwrotnie byłoby wygodniej i lżej, ale pośród setek drzew zdecydowanie mniej bezpiecznie dla Mirandy.

CDN
Zapisane

Marco Polo

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #13 : 2004-11-28, 11:02 »
dalej, dalej :D
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #14 : 2004-11-28, 15:32 »
Czekamy na CD :D

Forum Zwierzaki

Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedz #14 : 2004-11-28, 15:32 »

kasia

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #15 : 2004-11-29, 20:32 »
Obudziła się i otworzyła oczy. Czuła się źle, wszystko ją bolało, a do tego nie miała pojęcia gdzie jest. Dopiero po chwili przypomniała sobie podróż pociągiem, napad w lesie i... Snape’a. Ze zdziwieniem stwierdziła, że leży w łóżku, w jakimś domu. Pomieszczenie było niewielkie, ale bardzo przytulne. Drewniane ściany zostały prawie całkowicie pokryte różnymi pamiątkami – obrazkami, rysunkami dzieci, porożami zwierzyny leśnej, bronią. Na podłodze leżały wyprawione skóry. Pod jednym z dwóch okien stał niewielki stół z czterema krzesłami, pod drugim ozdobny drewniany kufer o nieznanej zawartości. Dokładnie naprzeciw łóżka, po drugiej stronie pokoju, znajdowało się sporych rozmiarów palenisko. Snape klęczał przed nim, rozpalając ogień. Przez chwilę przyglądała się jego wysiłkom i musiała przyznać, że radził sobie całkiem nieźle bez użycia różdżki.
Severus wyprostował się i dostrzegł spojrzenie Mirandy. Bez słowa podszedł do stołu i wziął z niego kubek. Następnie usiadł na brzegu łóżka, ostrożnie jedną ręką podniósł jej głowę, a drugą przystawił do ust naczynie.
-Co to? – zapytała
-Proszę wypić – i, nie czekając na odpowiedź, wlał jej do gardła zawartość kubka. Była ciepła i jakby gorzkawa. Mimowolnie skrzywiła się.
Severus grzecznie udał, że nie zauważył i wstawszy odstawił kubek na stół.
-Może mi pan wyjaśnić gdzie jesteśmy? -  spytała cicho.
Spojrzał na nią gwałtownie i ponownie usiadł na brzegu łóżka. Nachylił się nad nią niebezpiecznie nisko i z trudem panując nad sobą wycedził przez zęby:
-Myślę, że to pani jest mi winna wyjaśnienia. Chciałbym chociaż wiedzieć, dlaczego wczoraj omal nie zginęliśmy.
Przyglądała mu się przez chwile z mieszaniną strachu i oburzenia wymalowaną na twarzy.
-Dlaczego miałabym to wiedzieć? – spytała.
-Rada na przyszłość: kłamanie nie wychodzi pani najlepiej. Tak jak podawanie się za kogoś innego niż w rzeczywistości. Słucham więc...
Odetchnęła głęboko.
-Ma pan rację. Naprawdę nazywam się Sophia.
-Sophia... – ponaglił.
-Po prostu Sophia. Tyle.
-Chyba ma pani jakieś nazwisko?! – prawie krzyknął – I odrobinę dobrego wychowania. Tylko tyle, żeby przedstawić się komuś, kto raczył wyciągnąć panią nieprzytomną, ranną z ciemnego lasu pełnego Śmierciożerców.
Zerwała się, próbując wstać, ale powstrzymał ją mocnym uściskiem. Jęknęła i opadła z powrotem na poduszkę.
-Nie po to panią składałem całą noc, żeby męczyć się od nowa. – stwierdził kwaśno – Proszę leżeć spokojnie.
Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że pod ubraniem, na piekących ranach ma założone opatrunki.
-Jak pan mnie opatrzył?! – spytała z nuta paniki w głosie – Przecież...
-Owszem, nie zrobiłem tego przez ubranie. Ale zapewniam, że nie ma się pani czego wstydzić. – uśmiechnął się triumfująco, patrząc jak jego towarzyszka pokrywa się szkarłatnym rumieńcem.
-Jak pan śmie! – krzyknęła.
Tego Severus nie wytrzymał.
-Co pani sobie wyobraża? Że spędziłem całą noc opatrując panią i przygotowując eliksiry dla przyjemności? Równie dobrze mogłem panią tam zostawić i pozwolić w spokoju umrzeć!
-Przepraszam... – powiedziała cicho – i dziękuję...
Wyprostował się i spojrzał na nią łagodniej.
-Tak już lepiej – powiedział – A teraz proszę mi po kolei wszystko wyjaśnić. Kim pani jest, po co jedzie do Hogwartu i dlaczego Śmierciożercy pani szukają.
Wzięła głęboki oddech.
-Odpowiedź jest jedna – stwierdziła patrząc w okno – jestem Zwierciadłem.
Zapadła cisza. Severus wstał odruchowo i patrzył na nią z niedowierzaniem. Doskonale wiedział, czym jest ten dar. Zdawał sobie sprawę, jak wielką moc posiada Zwierciadło. To jedyna osoba na świecie, zdolna przewidzieć przyszłość, poznać przeszłość każdego, bez wyjątku. To, co przed chwilą usłyszał, przekraczało jego zdolności pojmowania.
-Co?! – krzyknął nagle, wyrwany z osłupienia – I ja nic nie wiedziałem?! A Dumbledore wyprawił mnie w drogę jakbym szedł po jego kolegę, dwie ulice dalej!
-Zapewne właśnie takiej reakcji się obawiał – skomentowała spokojnie Sophia.
Podziałało jak zimny prysznic. Snape opanował się i usiadł na krześle, obok łóżka.
-Dobrze – powiedział – Teraz proszę mi wyjaśnić, po co dyrektor panią ściąga do Hogwartu.
-Nie – zaprotestowała zerkając niepewnie w stronę okna – najpierw pan mi wyjaśni, gdzie jesteśmy i czy to bezpieczne miejsce.
-Jak najbardziej. – zapewnił – A jesteśmy, jak pani pewnie zauważyła, w niewielkiej drewnianej chatce, domku letniskowym jakiś mugoli. Nie miałem innego wyjścia, a musiałem szybko zająć się tymi ranami – wskazał na jej opatrunki.
-Dziękuję. To teraz moja kolej. Po pierwsze Dumbledore chce poznać zamiary Voldemorta. Po drugie próbuje mnie przed nim chronić. Obaj potrzebują mojej pomocy i... to mi trochę komplikuje życie.
-Nie tylko pani – dodał ironicznie Severus. Wstał i zabrał się za przygotowywanie jakiegoś eliksiru. Patrzyła, jak rozciera ciemnozielone liście w niewielkim naczyniu, rozgniata jakieś ziarenka, kruszy liście i sieka dziwne, podłużne owoce. Powoli wrzucał wszystko do niewielkiego kociołka parującego nad paleniskiem. Jego ruchy były pewne i precyzyjne. Na końcu wyjął z niewielkiego pojemnika, stojącego na stole, pękatą ampułkę i dodał do eliksiru kilka kropel jej żółtej zawartości.  
-Zawsze wozi pan ze sobą całe laboratorium? – spytała z ciekawością, troszkę żartobliwie.
-W końcu jestem Misrzem Eliksirów – stwierdził mieszając w kociołku – Poza tym to tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Wszystkie  podstawowe ingrediencje można znaleźć tam – wskazał za okno, gdzie rozpościerał się soczyście zielony las.
Sophia spojrzała we wskazanym kierunku i zamilkła. Przyglądała się drżącym na wietrze liściom, przyczepionym do kruchych gałązek. Wsłuchiwała się w nieśmiałe kwilenia ptaków.
CDN
Zapisane

Marco Polo

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #16 : 2004-11-30, 21:27 »
nikt tego jak widać nie czyta oprócz mnie.
A jak dobrze wiesz ja mam swoje źródła, więc nie potrzebuje  :)
Więc nie dawaj go tutaj  :wink:
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #17 : 2004-11-30, 21:33 »
Cytuj
nikt tego jak widać nie czyta oprócz mnie.


A ja to co? :P

Cytuj
A jak dobrze wiesz ja mam swoje źródła, więc nie potrzebuje
Więc nie dawaj go tutaj

Tego opowiadania?? Czemu??? Inni (np. ja) też chcą to poczytać, a nie znają tych innych "źrÓdeł"...

Marco Polo

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #18 : 2004-12-01, 21:54 »
źródło pisze się przez ó . A inni jak widać nie chcą tego czytać, skoro nikt nie komentuje.
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #19 : 2004-12-01, 21:57 »
Zdania zaczyna się od wielkiej litery.

Więc ja się nie liczę, tak?

Marco Polo

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #20 : 2004-12-01, 21:59 »
Ty nie jesteś liczbą mnogą. Chociaż tego nie wiem.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedz #20 : 2004-12-01, 21:59 »

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #21 : 2004-12-01, 22:05 »
Ja napisałam tylko o sobie- jako przykład. Nie wiem kto jeszcze to czyta.

-----

Jak nie chcesz tego czytać TUTAJ to nikt cię nie zmusza.

Wiedźma

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #22 : 2004-12-02, 08:36 »
Sadzac po ilosci wyswietlen tego watku, ktos chyba jednak oprocz Waszej dwojki jeszcze tu zaglada ;)
Zapisane

Marco Polo

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #23 : 2004-12-02, 14:43 »
ale to raczej mało prawdopodobne. Bo gdyby zaglądali i widzieli jak mówiłem że "nikt tu nie zgląda" to by chcieli mi zrobić na złość i by coś powiedzieli. A jak na razie nikt tego  nie zrobił, oprócz oczywiście moderatora, bo musiał sprawdzić co się tu dzieje :wink:
Zapisane

Wiedźma

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #24 : 2004-12-02, 20:47 »
Ale nie rozumiem, przeszkadza Ci, ze Kasia umieszcza tutaj swoje opowiadania? Moze ktos je czyta, wiec nie marudz.
Zapisane

kasia

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #25 : 2004-12-02, 22:06 »
Wiedźmuś... a Ty tez czytasz czy tylko tak gościnnie zaglądasz?  
Bo jesli czytałaś to byłabym wdzięczna za komentarz


Kilka godzin później Severus wrócił do chatki. Nie powiedział ani słowa, spojrzał tylko, upewniając się, czy Sophia nadal jest tam, gdzie była. Nie pytała, gdzie był. Zaczynał ją denerwować. Nigdy nie mógł niczego powiedzieć wprost, zawsze ironizował, a do tego był zrzędliwy i mrukliwy. Jednak nie mogła zapominać, że gdyby nie on, już pewnie by nie żyła.
I po raz kolejny miała okazję zobaczyć, jak Mistrz Eliksirów wyciąga z kieszeni płaszcza jakieś zioła i przy ich pomocy tworzy następny eliksir. Więc poszedł tylko po to. Po kolejny składnik. Zaczęła się zastanawiać czy taki jest prywatnie. Bo, że tak zachowuje się w szkole, mogła być pewna. A przecież spędziła z nim ponad dobę. Ani razu nie zajął się sobą, nie podzielił żadnym przemyśleniem, nie zażartował. Nic, tylko formalności.
Skończył mieszać kleistą substancję w niewielkim pojemniczku i podszedł do łóżka.
-Pora zmienić opatrunek – oznajmił. Znowu bezosobowo i formalnie.
Skinęła niechętnie głową.
Chrząknął i patrząc w okno powiedział:
-Proszę się rozebrać. Nie zrobię tego przez ubranie.
Sophia poczuła jak lekki rumieniec oblewa jej twarz.
-Rozebrać się? – powtórzyła ostrożnie.
-Czy ja seplenię? – obruszył się. – Zdecydowanie lepiej się z panią współpracowało, kiedy była nieprzytomna.
-Taak? To może już lepiej, żebym była martwa? – warknęła i natychmiast, przytłoczona spojrzeniem Mistrza Eliksirów, pożałowała swoich słów.
-Zdecydowanie nie. Byłaby pani zbyt sztywna.
„Z pewnością nie tak sztywna jak pan” – pomyślała, ledwo powstrzymując się od wypowiedzenia tej opinii na głos.
Z ociąganiem zaczęła zdejmować sweter, w ostateczności decydując się na rozwiązanie połowiczne – wyjęła z niego lewą rękę i głowę, odsłaniając tylko tę cześć tułowia, która wymagała zabiegu. Zawstydzona spojrzała na Snape’a, ale sprawiał wrażenie zupełnie obojętnego. Zdjął opatrunek i dokładnie przyjrzał się ranie. Dopiero teraz Sophia zaczęła sobie uświadamiać jak paskudny skutek dały te zaklęcia i jak ciężki musiał być wczoraj jej stan. Nie spodziewała się, że rany wyglądają aż tak okropnie.  
Severus przyniósł naczynie z miksturą i usiadł na brzegu łóżka. Postawił słoiczek na stoliku obok.
-Będzie bolało. – oświadczył, obserwując uważnie jej wyraz twarzy.
-Przeżyję.
-Bardzo... – zaznaczył dobitnie.
Teraz już była pewna, że nie żartował. Przełknęła.
-Proszę zaczynać.
Sięgnął do tajemniczego pojemniczka i nabrał trochę ciemnozielonej mazi. Zaczął ją równomiernie rozcierać po powierzchni rany. Zadrżała, niepewna czy z powodu jego zdecydowanego, choć łagodnego dotyku, czy z powodu lodowatego zimna, jakie rozlewało się po jej ciele pod warstwą maści. Nie bolało. Do czasu.
Dopiero po chwili lodowate zimno zaczęło się przeradzać w parzące gorąco. Tymczasem Mistrz Eliksirów skończył i wytarł palce w przygotowaną wcześniej szmatkę. Obserwował jej zachowanie. Zagryzła zęby, czując, że zaraz zacznie krzyczeć. Łzy zbierały się jej w oczach, ale dzielnie nie pozwoliła im przekroczyć granicy powiek. Ból narastał. Zupełnie bezwiednie podniosła rękę, szukając jakiegoś oparcia dla niej. Severus wyciągnął swoją dłoń.
-Proszę się nie krepować – zachęcił.
Nie zastanawiając się, co robi, złapała ją i ścisnęła z całej siły.
Miała wrażenie, że ktoś polewa rany żrącym kwasem, pali je żywym ogniem lub zdziera z niej skórę. Zwinęła się z bólu, ale to tylko pogorszyło sytuację – dolegliwości znacznie się nasiliły, zaczęła się dusić. Severus natychmiast odwrócił ja z powrotem na plecy i dla pewności złapał za drugą rękę. Jeszcze przez chwilę patrzył jak jej ciało napręża się z bólu, a na czole pojawiają się kropelki potu. Jedna, samotna łza spłynęła po rozpalonym policzku. Bez słowa trzymał ją za ręce, znosząc bardzo mocny uścisk.
Nagle wszystko minęło. Opadła na poduszkę, oddychając ciężko. Dopiero po chwili zorientowała się, że nadal ściska dłonie Mistrza Eliksirów. Puściła je i zawstydzona spojrzała na głębokie, sine bruzdy, które wyżłobiły jej paznokcie. Nie powiedział ani słowa. Rozprostował zesztywniałe, zbielałe palce, prostując i zginając je kilka razy, po czym założył jej nowe opatrunki.
Zamknęła oczy.
-Długo jeszcze? – zapytała cicho, starając się opanować łzy cisnące się do oczu.
-Kilka dni i rany się zagoją. – zapewnił – Wysłałem wiadomość do Dumbledore’a. Najpóźniej do wieczora będziemy w Hogwarcie.
Ostrożnie ubrał jej sweter, uważając przy tym, żeby nie naruszyć ran. Zdążyła jeszcze zdziwić się jego delikatnością, nim zasnęła. Przykrył ją i wrócił do swoich zajęć. Sen był normalną reakcją organizmu na tak ogromny wysiłek.

CDN
Zapisane

taigan

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1695
    • WWW
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #26 : 2004-12-03, 15:08 »
:D czekm na CD (jak zwykle :P)

Asiulek

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #27 : 2004-12-04, 17:58 »
ja również :] Ciekawie się zapowiada  ;)
Zapisane

Forum Zwierzaki

Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedz #27 : 2004-12-04, 17:58 »

Nataila

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #28 : 2004-12-04, 20:53 »
Jak ja mogłam wcześniej na to nie trafić ;) !!!

Zapowiada się dość interesująco. Złapałam jedną literówkę. "Na przeciwko" zamiast "naprzeciwko". Tak mi się wydaje. Chyba też w niektórych miejscach pogubiłaś przecinki albo postawiłaś ich za dużo. Ale o interpunkcji wolę nie mówić, bo sama mam z tym problemy ;) .
Postać Sophii jest dosyć ciekawa, ale na razie trudno powiedzieć coś więcej, bo mało o niej wiemy.

Cytuj
-Co dalej? – zapytała kobieta, patrząc na Severusa wyczekująco.


Myślniki. Ten błąd powtarza się w całym tekście. Po myślniku spacja.
- Co dalej? - zapytała kobieta, patrząc na severusa wyczekująco.

Uff...... Tak komentarz może być? Starałam się :lol: . I oczywiście czekam na ciąg dalszy. Tylko mam dziwne wrażenie, że z tego będzie jakiś romans... :P
Zapisane

kasia

  • Gość
Zwierciadło (opowiadanie dziwno-magiczne)
« Odpowiedź #29 : 2004-12-04, 21:36 »
Dzięki ;)
Ja już mam takie jakies zboczenie, że nigdy nie daję spacji po myślniku na początku dialogu (bo potem juz tak)  :roll:
Co do błędów w stylu 'pisownia razm czy osobno' - muszę pogadac moim wordem chyba, bo ostatnio dziwne wyrazy mi poprawia, w dodatku źle  :lol:
odnośnie do gatunku poniższego (i powyższego) tworu - cięzko określić, bo typowe romansidło to nie będzie. Takie mi nigdy nie wychodzą  :lol:


Kiedy się obudziła, nie było już drewnianej chatki ani trzaskającego w palenisku ognia.
Przez chwilę zbierała myśli, próbując uświadomić sobie, co tak właściwie się dzieje. Ostatnie, co pamiętała to twarz skupionego Snape’a pochylonego nad nią, opatrującego rany. Mało tego, Sophii wydawało się jeszcze, że ubierał jej sweter i przykrywał kocem, szepcąc coś niezrozumiałego. I chyba wtedy pomyślała nawet, że nie jest taki całkiem zły i paskudny, ale tego nie była pewna.
Rozejrzała się po sporym, przestronnym pomieszczeniu i stwierdziła brak Snape’a, podobnie jak brak kogokolwiek innego. Wystrój wnętrza wskazywał wyraźnie, że znalazła się w czymś w rodzaju sali szpitalnej. Nie wiedziała tylko, kto ją tu przyniósł i w jaki sposób to zrobił.
Drzwi uchyliły się po cichu i prawie bezszelestnie do pomieszczenia wsunęła się wysoka, szczupła postać w obszernej szacie. Wpadające przez wysokie okno promienie słońca zatańczyły wesoło w długiej i siwej brodzie mężczyzny.
-Dumbledore! – zawołała radośnie Sophia, podnosząc się z łóżka.
Objął ją serdecznie i przytulił.
-Sophio, dobrze cię widzieć – powiedział pogodnie – Napędziliście mi z Severusem niezłego stracha.
Puścił ją i pozwolił usiąść z powrotem na łóżku. Sam zajął miejsce na krześle obok.
-Właśnie, co z nim? – zainteresowała się.
-Poszedł do siebie, jak tylko upewnił się, że z tobą wszystko w porządku. Próbowałem go zatrzymać w skrzydle szpitalnym chociaż na chwilę, ale ten wariat uparł się, że nic mu nie będzie. – skomentował dyrektor – Wrócił tam, żeby znowu męczyć tych biednych uczniów – machnął ręką w bliżej nieokreślonym kierunku.
-Dlaczego miałby zostać w skrzydle szpitalnym? – spytała niepewnie Sophia.
Dumbledore spojrzał na nią roztargniony, jakby myślami był już zupełnie gdzie indziej.
-Jego obrażenia troszkę paskudnie się goją, a właściwie nie chcą się goić w ogóle.
Przyjrzał się jej zdziwionej minie.
-Severus miał kilka nieciekawych przygód w lesie, w którym urządziliście sobie wakacje. Nie okazał się taki bezpieczny, jakby się mogło wydawać. W dodatku Severus jak zwykle nie miał czasu zająć się sobą, ignorując ból. Cały on – westchnął Dumbledore patrząc w okno.
Sophii zrobiło się co najmniej głupio, poczuła nawet coś w rodzaju wyrzutów sumienia.
-A jak ty się czujesz?
Pytanie wyrwało ją z zamyślenia i ze zdziwieniem stwierdziła, że po wczorajszym bólu nie został już nawet najmniejszy ślad. Ostrożnie podniosła rękę, odkrywając, że odzyskała swobodę ruchów.
-Wspaniale – odpowiedziała zdumiona.
-Trudno się dziwić, na lepszego specjalistę nie mogłaś trafić. – uśmiechnął się starzec – Severus postawiłby na nogi nawet umarłego. No, ale w końcu to Mistrz Eliksirów!
Skinęła głową, zastanawiając się, ile jeszcze głupot zdąży zrobić w czasie swojego pobytu tutaj. Dumbledore tymczasem bawił się końcówką swojej brody, zupełnie nieświadomie, jak mogło się wydawać.
-Ale nie martw się, nie jest z nim chyba tak źle – powiedział nagle troszkę nieprzytomnie, a kiedy spojrzała na niego pytająco, dodał: - Nie omieszkał po powrocie zrobić mi awantury, że nie powiedziałem mu, kim jesteś – uśmiechnął się radośnie.
-Tak, był troszkę zaskoczony, kiedy mu powiedziałam – potwierdziła.
Dumbledore zerwał się nagle, spoglądając w okno.
-Na mnie już pora. Obowiązki wzywają. – oświadczył – Możesz już przenieść się w jakieś bardziej ustronne miejsce. Przygotowaliśmy pokój dla Ciebie, na drugim piętrze, obok portretu Eryka Niemożliwego. Przynajmniej tak mi się wydaje... – dodał po krótkiej chwili wahania. – Gdybyś nie mogła trafić, pytaj kogokolwiek. Jutro omówimy kwestie twojego zadania.
-Dobrze, dziękuję – skinęła głowa, niepewna, co myśleć o tym, co właśnie usłyszała. A jednak Dumbledore nie zmienił się przez te lata. Nadal był tak samo dziwny.

CDN
Zapisane
Strony: [1] 2 3   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.191 sekund z 28 zapytaniami.