Ciąg dalszy! Napisałam trochę więcej niż za wczesnym razem! O Damorze jeszcze będzie dużo rzeczy!
Daniel usłyszał czyjeś kroki.
- Szybko! Chowajcie się tu do tej dużej, pustej szafki!- szepnął chłopak, po czym wślizgnął się pod kołdrę.
- Danielu! Pobudka! Wstawaj, trzeba iść do szkoły!- do pokoju weszła Susan.
- Co? Mama? Już wstaję- Daniel zaczął udawać zaspanego.
Usiadł na łóżku i spojrzał na kryjówkę.
"O nie!"- załamał się w myślach.
Trudno się dziwić! Z szafki wystawała długa czarna noga dobermana.
- Spakuj się do szkoły- powiedziała Susan.
-Dobrze zaraz się przygotuję i chyba się muszę przebrać- Daniel zwrócił wzrok na mamę.
- No to ja czekam w kuchni- mama chłopca jeszcze nic nie zauważyła i wyszła.
- Szybko, musicie stąd iść!- Daniel zaczynał być coraz bardziej zdenerwowany.
Wyczyścił łapy psom, otworzył drzwi, zerknął na cały korytarz.
- OK.! Wszystko jest w porządku. Za mną- rozkazał chłopiec.
Po cichu wymknęli się z pomieszczenia. Zeszli po schodach, ale kiedy byli przy drzwiach wejściowych zostało ich jedynie dwóch. Daniel zerknął na psy, a raczej jednego psa.
- Och nie!- syknął
Nasz doberman stał przy wejściu do kuchni.
- Ty niezdarny psie!
Podszedł do bydlaka i nagle usłyszał:
- Danielu zejdź na śniadanie- to Susan wołała swojego syna.
"Jeśli mama dowie się teraz o dobermanie to ze mną koniec"- pomyślał.
Klapnął wielkiego psa swoją zdrową ręką w prawy bok, żeby się ruszył. Zapędził go do drzwi. Wreszcie wyszli przed dom.
- Udało się! Powiedz mi co ci wpadło do głowy?! Przecież mogli wszystko zobaczyć. Idźcie do szopy i nie wychodźcie stamtąd- przy ostatnim zdaniu ściszył głos.
Psy pobiegły,a Daniel wszedł do domu. A tu, przed sypialnią i kuchnią stoją rodzice. Chyba tata już wstał, a mama się niecierpliwiła.
- Co Danielu robiłeś na dworze w piżamie?- zapytała mama.
- Sprawdzałem czy jest ciepło- skłamał.
- Czy z kimś rozmawiałeś? Czy masz nam co do powiedzenia?- teraz tata.
-Tak, mam- Susan i Jack popatrzyli na siebie myśląc o nie tym samym co ich syn.
- Nie mogę uwierzyć, że w takim młodym wieku zapraszasz...- mama nie zdołała dokończyć przez Daniela.
- Zaraz, zaraz... czy wy myślicie, że ja zaprosiłem do domu jakąś dziew...- i nie dopowiedział i nie musiał, bo rodzice kiwnęli głowami.- Nie, nie! To nie tak!- chłopak zdenerwował się i powoli zaczął wyjaśniać prawdę.
- A więc to tak- odrzekła Susan.
- Przepraszam, ale w nocy nie mogłem do was pójść.
- Przecież mogłeś się przeziębić- powiedziała mama chłopca.
- Och mamo. Ja nie daję się tak zwyczajnie chorobie.
- No dobrze, może zjemy w końcu śniadanie- zaproponował Jack.
- Ach tak, tak- zgodziła się Susan.
* * *
Dzień po dniu mijał szybko i wesoło. Nastąpiła sobota. Do drzwi domu Daniela zapukali nowi sąsiedzi.
Susan otworzyła.
- Dzień dobry. Budujemy sobie koło państwa dom i chcieliśmy dowiedzieć się jakich mamy sąsiadów- odrzekła szczupła kobieta o kręconych włosach.
- Ach tak. Bardzo mi miło. Proszę wejść- zwróciła się Susan do rodziny.
- Bardzo dziękujemy- dodała kobieta.
Wszyscy weszli do salonu.
- Jestem Catrin Steffen, to jest mój mąż Bill i córka Daria- przedstawiła sąsiadka.
- Przepraszam mamo, ale zapomniałaś o Wildzie- wtrąciła dziewczyna bardzo podobna do swojej matki, która trzymała na smyczy psa.
- Och, przepraszam córeczko. Tak więc to jest nasza Wilda.
- Miło mi. Nazywam się Susan Neshib- do tego grona dołączył Jack.- To jest Jack, mój mąż, a nasz syn, Daniel jest chyba w swoim pokoju. Trzymamy tu psa, wabi się Happy i nie dawno znaleźliśmy dobermana, psy mieszkają w szopie- Susan skończyła mówić, ale jeszcze dodała- Pójdę po Daniela.
Wyszła z dużego pokoju.
- Wreszcie się spotkaliśmy- odrzekł Jack.- Bardzo szybko budują państwo dom.
- Dziękujemy- powiedział pan Steffen.- Mamy nadzieję, że za rok się wprowadzimy.
- Myślę, że to się będzie dało zrealizować- odpowiedział Jack.- Czym się pan zajmuję?
- Jestem architektem domów. A pan?
- Ja i żona jesteśmy weterynarzami. Gdzie państwo teraz mieszkają?
- Mieszkamy u mojej mamy, ale wcześniej mieliśmy mieszkanie w mieście niedaleko Londynu. Kiedy się dowiedzieliśmy o tym zakątku, postanowiliśmy tu wybudować dom. Nie wiedzieliśmy, że w takim dużym mieście(Londynie) jest tak cicho, bez szumu samochodów.
- A jednak jest tu jakieś "odludzie"- zaśmiał się Jack.
Po tych słowach do pokoju weszła Susan prowadząc Daniela.
- To jest nasz syn- Jack przedstawił go. Daniel nie miał sympatycznego wyrazu twarzy.
- Danielu idź do szopy razem z Darią, pokaż jej psy.
Chłopak kiwnął ponuro głową.
Dziewczyna o kręconych włosach wstała i szturchnęła zasypiającą Wilde.
Daniel idąc obok gościa, myślał, czy zagadać Darie, czy może się nie odzywać.
- Znowu się spotykamy- zaczęła Daria.
Daniel trochę się zawstydził, przypominając sobie pierwsze spotkanie, kiedy to Happy pociągnął go tuż pod nogi dziewczyny.
- Słuchasz mnie?- zapytała.
- Ach... tak, tak. Słucham. Tak się tylko zamyśliłem.
Daria popatrzyła na niego dziwnym wzrokiem.
- To kiedy macie zamiar się wprowadzić?- chłopak chciał zapomnieć o tej ostatniej myśli, więc zaczął pytać.
- Oczywiście, jak będą do tego warunki- dziewczyna odpowiedziała krótko.- Słyszałam, że oprócz Happy'ego mieszka tu jeszcze jakiś doberman, czy to prawda?
- Tak. Ten pies to chyba szatan. Strasznie niezdarny- Daniel nie mógł zapomnieć jak to jego rodzice myśleli, że zadaje się już z dziewczynami.
- Znaleźliście go i nie macie zamiaru szukać jego prawdziwego właściciela?
- To jest nasze marzenie, ale trzeba mieć czas i tusz w drukarce.
- A nie możesz tego zrobić bez pomocy tej maszyny?
- Gdybym ci pokazał zeszyt do angielskiego to by ci ręce opadły.
- Już wyobrażam sobie twoje pismo- dziewczyna zaczęła chichotać.
- Skoro już wchodzimy do tematu bliższego szkoły to mam pytanie: czy masz zamiar uczyć się w mojej szkole jak będziesz w gimnazjum?
- Czy teraz jesteś w szóstej klasie?
- Tak. Zgadza się.
- Tak, więc. Urodziłam się w roku 1986, ale na początku stycznia, więc rodzice myślą czy nie lepiej, żeby mnie zapisać do klasy o rok starszej, czyli na przykład do twojej. Podobno twoja klasa jest jedną z najlepszych i jeszcze słyszałam, że idąc do gimnazjum nie można się przepisać do innej klasy, czy tak jest?
- Tak jest, niestety.
- Dlaczego "niestety"? Przecież w twojej klasie jest nawet syn ministra czy tam jakiegoś faceta z sejmu.
- Z tego powodu tak mówię. Wydaje się taki ważny. Prawie wszyscy chłopacy są w jego bandzie. Tylko ja i taki kujon nie należymy do do niej.
- Pewnie to on jest szefem tej całej grupy, co?
Daniel kiwnął głową.
- Jak on ma na imię?
- Damor. Damor Alex chyba znasz to nazwisko?
Daria słyszała nazwisko Alex, ale uważała tą całą rodzinę za mądrych ludzi.
W końcu dotarli do szopy. Dziewczyna zapoznała się z dobermanem i zaczęła bawić się z nim i z Wildą.
Daniel zaś nakarmił Happy'ego i próbował nauczyć go kilka ciekawych sztuczek.
Odpowiadajcie!
P.S. Jak dać na forum zdjęcia lub rysunki oprócz przez Img.