No ciąg dalszy nastąpił... No, no, no ... godzine nad tym pracowałam... hehe .. w pocie czoła...
___________________________________________________
C. D :
Z tym pytaniem poszłam do Zuzi. Miałam nadzieje, że ona mi pomoże.
- ... no bo ja nie wiem prosze ciebie, do kogo mam pójść.
- Idź za głosem serca. Pójdź najpierw do Pawła, a z tamtąd razem z nim do Pikusia na ognisko.
- To nie wypali. Wtedy Pikusiowi się zrobi smutno, że z nim przyszłam. Ja już w końcu nie wiem.
- Słuchaj starej Zuziki, ona zna drogę...
- Oj tam... Może do żadnego z nich nie pójdę.
- To wtedy będziesz mieć zal.
- Co jak co, ale Monika jest, albo przynajmniej była jedną z moich najlepszych koleżanek. Ona by mi tego nie zrobiła. Paweł zasłużył na takiego kogoś jak ona.
- Trele morele... Sama nie wiesz o czym gadasz. Dobra koleżanka daje ci trafna radę, a ty ją lekceważysz. Przecież chyba po to przyszłaś, żebym ci jakoś pomogła, nie?
- No... Ale i tak mi pomogłaś, bo przejżałam na oczy i pójdę na ognisko. ... O Boże!!!! już czwarta!! Musze iść już do domu. No to narazie....
Nie byłam zachwycona z mojego wyboru, chociaz jeszcze póki co, mogę zmienić decyzję. Ale tego nie zrobię. Pojechałam rowerem do Pikusia. Gdy już byłam na miejscu, tamtejsza atmosfera, która dotychczas była bardzo wesoła, natychmiast ucichła. Nie było tam wiele osób, niektóre nawet znałam. Ale kogo ja tu widze?!! PAWEŁ???? I na dodatek nie z Moniką tylko z jakąs... Rudą wiewiórą?? Złość się we mnie gotowała, jak on mógł mi to zrobić.? Pewnie wiedział, że Pikuś mnie zaprosi na to ognisko, ale z racji, że Paweł też chciał tam być, więc próbował się mnie pozbyć. A to **** !!! Myślał, że ja tam pojade i że będe na niego czekała w nieskonczoność!! Niedoczekanie!!
- Cześć Aneta, już myślałem, że nie przyjdziesz.
- Witaj Pikuś, czuję się zaszczycona, że zaprosiłeś mnie tutaj.
Zaaczełam jak zwykle gadać kulturalne pierdoły, nwet nie chcąc spojżeć Pawłowi w twarz. Zbżydł mi niesłychanie.
- Dobra. To wy tu się zapoznajcie z Anetą, a ja za prośbą Pawła pojade na silosy. Paweł, na pewno muszę tam jechać? Bo tak naprawde nie chce mi się.
- Nie musisz... Niespodzianki już tam nie ma....
Ale draka!!!! więc to tak! Chciał żebym ja się z Pikusiem spotkała, no, no .... Podziwiam jego koleżeństwo, ale nie moim kosztem. Jak ja się cieszę, że wybrałam jednak ognisko u Pikusia.
- ................... qrde!!! kto zabrał zapałki!!! Jak ja ognisko rozpale? Módlcie się, żebym znalazł jeszcze jedne w domu.
- Poczekaj Pikuś!. Aneta, złota rączka, zawsze się przyda.
Piko się tylko uśmiechnł i powiedział:
- No to możesz rozpalić ognisko
- Ja....?
O nie. Ja kompletnie nie znam się na rozpalaniu ognisk. Teraz Zuzia przydałaby sie. Ale kiedyś przypatrzyłam się jak to robi mój tata, więc dziarsko wzięłam się do roboty. Ku mojemu zdziwieniu rozpaliłam całkiem nie małe ognisko. Wszyscy byli pełni podziwu i zaczęliśmy piec kiełbaski. Mi oczywiscie wszystkie po kolei spadały.
- Te kiełbaski nie nadają się na ognisko. Strasznie pekają....
- Weź moją. Mi ani jedna nie spadła, a mam ich dużo.
Właścicielem złożenia tej propozycji był oczywiscie Paweł. " Pewnie chce mnie otruć" , ale nawet nie wyrażając zgody ukroiłam sobie jego kawałek i zabrałam się do pieczenia. Nagle ktoś zaproponował :
- Może pogramy w butelke?
- No co ty? Tylko dwie dziewczyny są i nie ma sensu. Może by ktoś coś zaśpiewał?
- Ma ktoś z was gitare? - zapytałam.
- Ja mam - powiedział Pikuś - zaraz przyniosę.
I zostałam sama z Pawłem, wiewiórą, i resztą mało znanych mi chłopaków. Nie chciałam aby taka chwila nastąpiła. I nagle ktoś powiedział :
- Ej Paweł co ty tak zmieniasz dziewuchy jak rękawiczki? Nie dawno z Monią byłeś taki szczęśliwy a dzisiaj już z inną?
- Wiesz co? Ty się lepiej mnie nie czepiaj, bo w nos dostaniesz. Chodze z kim mi sie tylko podoba. A ty? Czy wogole miałeś kiedyś dziewczyne?
- oj dobra już dobra... Ja tylko tak żartowałem. Ostatnio jakiś dziwny się zrobiłeś.
Ale się porobiło, ja na miejscu tej dziewczyny bym dłużej z nim nie pochodziła , sama przecież usłyszała od niego że będzie zmieniał dziewczyny kiedy tylko zechce.. Właśnie Pikuś nadchodzi z gitara.
- Masz Aneta... Może być nie nastrojona. Siora się uczy grać. Ale nastroić nie potrafi.
Małe poprawki i gitara była już dobra. Zaczęłam coś brzdękać, a po chwili odprawialiśmy koncerty jak sie patrzy. Chyba w całej okolicy było nas słychać. Na koniec zaśpiewaliśmy piosenke pożegnalną i zaczęliśmy sie zbierać. Hehe a moje ognisko jakie było na początku, takie pozostało. Sięgało prawie do gałęzie drzew.
- Odprowadzić cię? - zaproponował Przemek ( Pikuś)
- Dobra...
I wtedy stało się coś, na co nie byliśmy kompletnie przygotowani. Moje kochane ognisko zapaliło drzewa. Przemek szybko pobiegł do domu po wodę. Atmosfera byłaa napięta. Drzewa pochłaniał ogień coraz bardziej a Pikusia jak nie było tak niema.
- Może lepiej zadzwońmy po straż pożarną!
- No i co z tego jak przyjadą za godzine, a wtedy to i Pikusia dom spłonie.
Właśnie przybiegł z wiadrem wody i jego rodzicami. Wszyscy przyłączylismy siły do gaszenia pożaru. Drzewa były bardzo stare i co niektóre spróchniałe dlatego ogień szybko się przemieszczał. Z minuty na minutę wielkimi krokami klęska zblażała się do Przemka domu. w końcu zadzwonili na straz pożarną. O nie!!!!! Dach zaczął się palić. Wszyscy pomagali jak tylko mogli. Rodzina Pikusia z podwójną siłą. Wtedy Przemek, nie wiem po co, pobiegł do domu. Mówił że zdoła jeszcze ocalić najistotniejsze rzeczy. .... Lecz w tym samym czasie gdy wchodził do niego, połowa domu runęła, tam gdzie był Pikuś.... Przyjechała straż pożarna i karetka na wszelki wypadek. Tym razem będzie potrzebna... Stałam nieruchomo w bezpiecznym miejscu, nie chcąc nawet na to wsszystko patrzeć. Wszyscy płakali jak sie tylko da, tylko ja stałam patrząc w ziemię. Lecz i mi w końcu oczy się zaszkliły, kiedy ujżałam Przemka niesionego na noszach. W ręce trzymał coś. Podeszłam bliżej by zobaczeć co to... To była fotografia z moim wizerunkiem. Tym razem popłakałam się na dobre. Szybko zjechały się tłumy gapiów i rodzice tych, co byli na ognisku. Moi nawet o tym nie wiedzieli. Mieszkali daleko od tego miejsca, ale to i lepiej. Przynajmniej nie bedą się martwić. Tata Pawła zawiózł mnie do domu. Byłam cała w popiole.
- O widze że ognisko się udało...
- Tak, było gorąco....
Nie dawałam po sobie znać, że coś się stało, ale w końcu i tak prawda wyjdzie na jaw....