Forum Zwierzaki

Wszystko o Wszystkim => Przyjaźń, miłość, życie => Wątek zaczęty przez: Malka w 2005-06-06, 09:34



Tytuł: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Malka w 2005-06-06, 09:34
Tak ostatnio szłam ulicą, ciemno było. Ktoś za mną szedł i oczywiście działała moja chora wyobraźnia :roll:
Zaczęłam się zastanawiać, co by było, gdyby ten ktoś teraz mnie zaatakował... Gdybym mogła, w obronie siebie samej zabiłabym kogoś. A Wy? Jak daleko byście się posunęli, żeby uchronić się przed złem? Rozmawiałam o tym z niektórymi, i niektórzy sądzą, że nie mogli zabić by swojego napastnika, bo później mieli by wyrzuty sumienia, mogliby ich uznać za winnych itp. A jak by chcieci zabić Ciebie??...
Chcę znać wasze opinie. Z góry dzieki ;)
malksz.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Qaś w 2005-06-06, 09:54
Ja byłabym  wstanie zabić napstnika i nawet bym sie nie zastanawiła,czy robie dobrze czy żle ;)


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Malka w 2005-06-06, 10:02
Ty zimna rybo! :lol:
Ale ja też bym mogła zabić. Gdybym wiedziała, co może się ze mna stać.. :roll:


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Qaś w 2005-06-06, 10:06
Prfidna małżo? :P Kiedyś byłam w amokubo myślałam ze ktos jest w domu,wyciagnęłam nożyczki z szuflady i juz chcialam iść i dzgnać bandyte,a tu sie okazało,ze to wiatr :lol:


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: MAST w 2005-06-06, 10:13
eh ja nie tylko byłby w stanie kogoś zabić ale uważam że zrobiłbym słuszność. Przemoc rodzi przemoc.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Aujeszka w 2005-06-06, 15:03
tak naprawde to: "znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono" i naprawde, chyba nikt nie jest w stanie powiedzieć jak by się zachowal w  sytuacji której nigdy nie był :roll:.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: golden w 2005-06-06, 15:43
mnie kiedyś napadnięto... jakieś parę lat starsi gówniarze ode mnie. Szczęście, że miałem ze sobą psa... :roll:


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: niaania w 2005-06-06, 15:44
jak napastnik byłby siliejszy to niedałby się zabić, a jakby był mniej silny to nie zaczynałby się bić.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: golden(ka) w 2005-06-06, 16:35
Nie wiem nie znalazłam się w takiej sytuacji ;)

Cytuj
tak naprawde to: "znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono" i naprawde, chyba nikt nie jest w stanie powiedzieć jak by się zachowal w  sytuacji której nigdy nie był

Dokłądnie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co byśmy zrobili. Adrenalinka zawsze potrafi ociemnić umysł ;)


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: MaŁren w 2005-06-06, 17:01
tak naprawde to: "znamy siebie na tyle na ile nas sprawdzono" i naprawde, chyba nikt nie jest w stanie powiedzieć jak by się zachowal w  sytuacji której nigdy nie był :roll:.
mam takie samo zdanie na ten temat, chociaż już kiedyś mnie napadnięto i nie miałam wtedy siły walczyć z napastnikiem, ani nawet słowa z siebie wydusić...dopiero gdy mnie przycisnął kopnęłam go i uciekłam, ale nie wiem czy miałabym siłę na to, żeby zabić...nie wiem...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: ilia w 2005-06-06, 17:21
Szczerze mówiąc to nie wiem czy dałabym rade sie obronić w jakikolwiek sposób, a co dopiero zabić. Strach strachem, ale poprostu napastnik może być duzo silniejszy


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Staffka w 2005-06-06, 19:14
Ja bym sie bronila, i w takiej chwili mysle ze
bym nie myslala czy zabije napastnika czy nie,
poprostu bym sie bronila,
oczywioscie niechciala bym go zabic ale w takich sytuacjach raczej mysle ze sie niemysli
czy go zabije czy nie,
poprostu broni sie swego zycia ;)


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: cholka w 2005-06-06, 19:36
Nie jestem w stanie przewidzieć co bym tak naprawdę zrobiła. Trudno jest mi powiedzieć, czy bym próbowała się bronić, czy też może nie byłam w stanie wydusić z siebie nawet krzyku. W takich sytuacjach się nie myśli, człowiek działa pod wpływem impulsu, chwili. Poza tym strach paraliżuje, więc po prostu nie wiem. W każdym bądź razie boję się i dlatego zawsze noszę ze sobą żyletkę lub staram się mieć pod ręką duży pęk kluczy dla odstraszenia napastnika.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Staffka w 2005-06-06, 20:43
no tak teraz mozemy rozmawiac tylko czesto teoretycznie
bo róznie byc moze.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: mafinia w 2005-06-06, 20:45
nie wiem co bym zrobila
napewno bylabym sparalizowana.....cala zaistniala sytuacja


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Malka w 2005-06-06, 20:57
No ale ja nie mowie, ze wy jestescie slabi a on silny. Poprostu. Np. tak sie zdarzy, ze masz obok nozyczki. Dźgniesz?


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Staffka w 2005-06-06, 20:58
hmmm nie wiem,
w gre wchodza emocje, strach i wile innych czynników,
ja nie wiem co bym zrobia.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: charon w 2005-06-06, 21:09
Myślę, że w takich sytuacjach wszystko dzieje się tak szybko, że nie sposób przewidzieć nic... Kiedy próbujemy sie obronić, robimy wszystko co się da i możemy kogoś zabić, nie mają wcale takiego zamiaru...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Ariva w 2005-06-06, 21:14
Jak ktos mnie bardzo wkurzy to potrafie dostać ataku furii...zatsanawiam więc o by było gdyby ktos mnie zaatakował...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Golden_Tina w 2005-06-06, 21:23
ja naprawde nie wiem jaka by byla moja reakcja...pewnie strach sparalizowałby mnie doszczetnie...i nie wiem czty mialabym odwage zadac ten śmiertelny cios...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: KaŚkerS w 2005-06-06, 21:55
Nie wiem jak bym sie zachowala ... nie jestem w stanie tego przewidziec :P


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: ssgosiass w 2005-06-06, 22:08
A ja bym zwiewała...buuhhaa

Jak byłam kiedyś na spacerku z Sonką, to ide sobie drozka...i widze, jakiegos faceta! Boshe!
Onm 'coś' robil...bleh... A Soń jescze dop enigo poleciała!!
JA ja wolłam i uciekam.. Myślalam ze mnie on goni, prawie koma zgubilam..ehh :/
wystraszylam sie troszke...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: pao w 2005-06-07, 10:16
gdybać to mozna... w przypadku działanie adrenaliny różne rzeczy się dzieją i potrafimy sami siebie zaskoczyć... osoba odwazna zaczniepłakać a mału tchórz obroni sie sam... nie wiemy jak zadziałamy, tym bardziej, że w takich sytuacjach do głosu dochodzi instynkt... a o nim mało osób wie cokolwiek...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Marta Reks Kiwi w 2005-06-07, 13:14
Myslę że teraz siedząc wygodnie przed kompem nie za ardzi można przewidziec co zrobilibysmy w takiej sytuacji- mozemy mówic że "nie zabiłabym nikogo" albo "no pewnie że nie miałąbym oporu przed "zlikwidowaniem" goscia"  a gdy już do tekiego zdarzenia dojdzie postapimy zupelnie inaczej. wtedy czlowiek nie zastanawia sie co ma zrobic tylko robi to co mu przyjdzie pierwsze do glowy ;)


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Wiedźma w 2005-06-07, 17:13
Dokladnie tak, jak napisala Pao, w takiej sytuacji dzialamy instynktownie, wiec teraz siedzac przed komputerem to mozna sobie gdybac do woli ;)


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Qaś w 2005-06-07, 17:29
Ja raczej pod siłą starchu siegneła bym po te "nożyczki" zresztą napislam juz wczesniej,ze jak sie wystrachalam pierwsze co,wzielam nożyczki.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Jamniczka w 2005-06-08, 18:50
Wy nie wiecie co ja miałam  :lol:
Na obozie, tuż po Biszkopcie (chodzisz po lesie i cie straszą) około 2 w nocy pierwsza wróciłam z biskzopta do łóżka... nie zawiązałam poł! (dla wtajemniczonych) I nagle wiatr wziął połę do tyłu! Myślałam że ktoś zagląda, wrzasnęłam wyskoczyłam z łóżka i wzięłam nożyczki... :lol:
 Miałam zabić wiatr  :;p:


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: ananas w 2005-06-10, 18:16
ja tam mam bardzo agresywną naturę, więc szczerze powiedziawszy gdyby zaistniała taka sytuacja, mogłabym (nawet odruchowo) posunąć się do najgorszego.

niedawno w ataku furii rzuciłam sie na brata z pięćsiami. on trzymał nóż, ale jak zobaczył że jestem już blisko to go odłożył. przechodząć koło leżącego na stole 20 cm noża w ułamku  sekundy miałam ochotę go użyć. jak się okazało później bardzo zdziwiło to mojego brata ze go nie wzięłam.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: kasja w 2005-06-11, 19:42
Teoretycznie można kogoś zabić, ale jak co do czego to nogi z waty, nie można krzyknąć, ani się ruszyć a co dopiero gdy nie ma pod reka nożyczek. Nie byłam dosłownie napadnieta, ale mój ojczym podbił mi oko, nie mogłam nic zrobić, stałam jak słup soli z przerażenia i strachu. To co piszecie to tylko teoria...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Kelpie w 2005-06-12, 11:33
Kiedyś byłam z moim psem we Wrocławiu u koleżanki. Wieczorem poszłyśmy z Sorshą n spacer, nie wiem czy ktoś wie co to za okolica. Odok ul. Kruczej jest tak górka, tam właśnie poszłyśmy. Spacerowałyśmy pomiędzy górką a nasypem kolejowym żeby na nikogo się nie napatoczyć bo wielu ludzi miałoby pretensje widząc owczarka niemieckiego biegającego bez kagańca. Idziemy idziemy i nagle usłyszałyśmy jakieś głosy przed nami. Zobaczyłam kolesia około 17-letniego trzymjącego za reke szarpiącą się dziewczyne(miała jakieś 13 lat) Płakała i wołała o pomoc. Moja koleżanka stała jak sparaliżowana na drodze a ja rzuciłam się biegiem do tego kolesia. Był zaskoczony i może dlatego nie zareagował od razu, zdążyłam go w nos strzelić póścił tą dziewczynę ona wywróciła się i nie ruszała z miejsca. Wydarłam się na nią żeby uciekała. W tm czasie ten tyek złapał mnie z bluzę i chciał przewrócić na ziemię, zaczęłam się z nim szarpać. Nagle wrzasną i mnie póścił. To moja kocha psinka przybiegła zaalarmowana krzykiem i złapała go zębami za nogę od tyłu. Jak mnie póścił popchnęłam go z całej siły na ziemię. Złapałam za  ręk moją wciąż stojącą jak sparaliżowana koleżankę i uciekłyśmy ile sił w nogach. Po chwili za nami ruszyła moja psinka. Zadzwoniłyśmy z komórki na policję podając anonimowe doniesienie o napadzie. Potem wróciłyśmy do domu. Może to głupie ale nie powiedziałyśmy nic rodzicom, napewno zabronili by nam wychodzić samym.
Podaję to zdarzene jako przykład tego że nie można przewidzieć co się tak właściwie zrobi. Rzuciłam się jak głupia na chłopaka starszego i silniejszego odemnie. Przecież mógł mieć nóż, mógł mnie zabić. Wtedy o tym nie myślałam. Dotarło to do mnie dopiero u mojej koleżanki w domu, nogi się podemną ugięły i aż usiąść musialam.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: IBDG w 2005-06-12, 12:56
Jak daleko byście się posunęli, żeby uchronić się przed złem? Rozmawiałam o tym z niektórymi, i niektórzy sądzą, że nie mogli zabić by swojego napastnika, bo później mieli by wyrzuty sumienia, mogliby ich uznać za winnych itp. A jak by chcieci zabić Ciebie??...

Jeśli ktoś mnie napada, dobrowolnie podejmuje ryzyko, że broniąc się mogę go uszkodzić, a może nawet zabić. Przecież odpychając napastnika mogę spowodować, że rąbnie głową o kamień i już nie wstanie. Moje życie i zdrowie musi być dla mnie ważniejsze niż życie bandyty. Tylko miłosierni polscy ustawodawcy są innego zdania. Według nich nie powinnam przekroczyć "granic obrony koniecznej". Ciekawe, jak napadnięty znienacka, zszokowany człowiek ma ocenić, gdzie są te granice? Skąd mam wiedzieć, czy bandzior jest mało groźny i wystarczy, że narobię wrzasku, a ten czmychnie, czy to psychol, którego mój krzyk rozjuszy tak, że zechce mi ukręcić głowę? Powinnam czekać na jego następny ruch, ryzykując, że będzie za póżno na obronę? Uważam, że napadnięty ma prawo przywalić z całej siły czymkolwiek, co ma pod ręką. A wyrzuty sumienia? Za to, że nie pozwoliłam się łaskawie ukatrupić? No nie, nie miałabym...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: BEAUTY T3RROR w 2005-06-13, 14:03
Kelpie -wow... ja nie wiem co bym zrobila na twoim miejscu, nie wiem jak to z moim instynktem ale pierwsze to chyba szok...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2009-09-24, 21:21
W sumie jak ktoś chce kogoś napaść, to któraś z osób zostanie raczej pokonana/zabita.
Więc lepiej, żeby tą osobą zabitą była osoba atakująca, a nie ta broniąca się. xP

Przynajmniej ma się czyste sumienie, że ta osoba już więcej osób nie napadnie...


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: soboz4 w 2009-09-24, 21:33
Nie wiem jak zachowałabym się w swojej obronie, zazwyczaj mnie "zatyka" na chwilę i to mogłoby być zgubne, ale w obronie dzieci wstępuje we mnie lew i wiem, że byłabym w stanie zrobić krzywdę, sama myśl o tym, że ktoś mógłby je skrzywdzić powoduje, że rośnie mi adrenalina.
Miałam w swoim życiu 3 razy sytuacje, gdy musiałam szybko zareagować by ochronić ich życie i trakcie tych kilkunastu sekund reagowałam automatycznie i do tego najlepiej jak można było w danej sytuacji, nawet sama się nie spodziewałam że tak potrafię, a po akcji klapa, po prostu jakby uszło ze mnie powietrze, zazwyczaj zaczynałam się trząść a potem był płacz.


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2009-09-24, 22:34
Jak pisała wcześniej Pao to instynktowne jest ;D.

Ostatnio Fiź (była w ciąży) złapała Lucy za włoski koło nosa i nie chciała puścić. XD
Teraz Lucy z dwoma królikami (Kicysz też ją kiedyś ugryzł w nos lekko) bawi się z nimi, metr od nich. >D


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: Alyszek w 2009-09-25, 23:40
http://www.pardon.pl/artykul/9716/mozesz_zabic_bandyte_polskie_panstwo_ci_na_to_pozwoli


Tytuł: Odp: W obronie własnego życia...
Wiadomość wysłana przez: pao w 2009-09-26, 19:17
och, ciekawa zmiana w prawie. ciekawe tylko czy zmienili zapis o osobach trenujących sztuki walki, bo jak nie to prawo jest niestety niespójne :/