Widzę ze większość ma ciagoty, jesli nie weterynaryjne to biologiczne
Jeśli chodzi o weterynarię to ciagle się wacham, bede musiała zostawić całą rodzinę i najukochańszego Reksia w Krakowie, a ja wyjade na drugi koniec polski, nawet na weekendy nie za bardzo będe mogła wracać
A raczej wybiorę Wrocław (dzięki Asiu za zaproszenie
), myślałam takę o Lublinie i Warszawie ale chyba zdecyduję sie na Wrocaław
Boję sie tylko że sobie nie poradzę, nie chodzi nawet o naukę i studia ale to co bedzie po tym, ze nie wytrzymam długo jako osoba która musi, niestety czesto, usypiać zwierzaki. Bo chyba zapłakana pani weterynarz nie bedzie najlepszym pocieszeniem dla zrozpaczonego własciciela.
Myślicie ze mozna sie do tego przyzwyczić?? Czy z czasem bedzie sie podchodziło do zwierzaków przedmiotowo?? Czy zniknie wrażliwość na cierpienie zwierzaków??