moze nie uwierzycie ale juz po godzinie po przywiezieniu do domu,a po dwoch od zabiegu Kitak sie wybudzil i jakis czas wloczyl sie jak pijany poczym domagal sie obiadu,zjadl z apetytem...w zasadzie oprocz tego ze nie moze wskoczyc na swoj ulubiony parapet jest wszystko o.k. troche spowolniony...ciesze sie ze ma jmuz to za soba..i ja tez...bo nie ukrywam,ze bardzo przezywalam... weterynasz poradzil mi karmic go ( jak skonczy rok ) tylko i wylacznie karma dla kastratow( mam do niego zaufanie) nie bede miala,tzn kot nie bedzie wtedy mial klopotow z nerkami,zatrzymaniem moczu itp...a wy jak karmicie swoje kastraty????