Ja nie palę i nie będę palić, spróbowałam raz i stwierdziłam, że to nie dla mnie, ok marychę też raz próbowałam i na tym się skończyło - bo po co. Towarzystwa z którymi spędzam czas dzielą się na dwa obozy - metalowo - rockowe, gdzie szczytem szpanu jest to, że się nie pali a na palących patrzy się jak na ufoki, oraz knajpiano - imprezowe, gdzie ludzie palą, palący przy mnie nie przeszkadzają mi, jestem niestety palaczem biernym przy rodzicach, jedyne co przeszkadza to znajoma, która wydmuchuje dym prosto w twarz rozmówcy - blee.
No i jeszcze denerwują mnie ludzie na koncertach, którzy w dzikim tłumie potrafią zapalić i nie wiadomo co robić, żeby kretyn nie przypalił.