A nie jest to czasem tak, że człowiek, mający świadomość posiadania złorzeczącego wroga, wmawia sobie fatum, wiszące nad głową? Powoduje to utratę pewności siebie, wpędza w stres, czarnowidztwo... Stąd krok do niepowodzeń, których uniknąłby, gdyby sam się nie zasugerował, że coś na niego czyha... Takie tłumaczenie pecha wydaje mi się bardziej przekonujące, niż wiara w sprawczą siłę cudzego złego myslenia... Moim zdaniem, to, co nas w życiu złego i dobrego spotyka, zależy głównie od tego, co się lęgnie w naszych głowach, nie w cudzych.