Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: [1] 2 3   Do dołu

Autor Wątek: Moje opowiadanie :)  (Przeczytany 24351 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Moje opowiadanie :)
« : 2007-08-26, 00:47 »
Witam, zdecydowałam się pisać tutaj swoje opowiadanie, ale to od Was zależy czy będę je tu pisać dalej :P
Zapisane

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #1 : 2007-08-26, 00:48 »
  Słońce powoli wychodząc zza gór zaczęło oświetlać przez szparę między ciężkimi, bordowymi zasłonami leżącą w dużym, miękkim łożu z baldachimem niewielką postać dziewczęcą. Jej włosy koloru mlecznej czekolady były w nieładzie. Zacisnęła mocniej powieki, gdy promień słońca zatrzymał się na jej oczach.
- Jeszcze chwilkę- mruknęła pod nosem.
W tej chwili, jak na zawołanie, białe, zdobione drzwi otworzyły się i do pokoju wkroczył lokaj niosąc aksamitny szlafrok przewieszony przez rękę. Przybysz ukłonił się przed przecierającą oczy dziewczynką, która usiadła na łóżku głośno ziewając. Po czym spojrzała na lokaja zaspanym wzrokiem.
- Panienko. Wstał dzień. Jest dziś dużo zajęć. Ośmielę się przypomnieć, że umówiona jest panienka - przerwał, wyciągając z kieszeni mały notes- do fryzjera na 9:00, o 12:00 ma panienka toaletę, o 15:10 lekcję dobrego wychowania, o 18:00 zaczyna się bal.
- Ech... Dobrze Fryderyku.- Szatynka z grymasem poddania się spuściła nogi, lecz zanim zdążyła włożyć je w kapcie, lokaj schylił się czym prędzej i sam je nałożył na bose stopy swojej panienki. Potem z uśmiechem na ustach podniósł się i rozpostarł przyniesiony szlafrok. Dziewczynka posłusznie pozwoliła mu go na siebie założyć. Tak ubrana wyszła z pokoju. Na progu jeszcze się obejrzała. Lubiła swój pokój. Ściany o odcieniu liliowym, wielkie okna i bordowe zasłony w nich, ogromne łoże z baldachimem, wyłożone mnóstwem poduszek. Pod lewą ścianą biały fortepian. Na środku dywan ze skóry tygrysa, na którym lubiła przesiadywać i czytać książki. Książki- kochała je. Mieli nawet bibliotekę. Uśmiechnęła się na myśl, że jak tylko będzie miała wolny czas, zagłębi się w lekturę książek z biblioteki. Tak podnosząc się na duchu postanowiła stawić czoło kolejnym przygotowaniom do dnia i do balu. Wyprostowawszy się ruszyła korytarzem do sali jadalnianej. Idący przed nią Fryderyk otworzył drewniane drzwi jadalni i zrobił jej przejście. Dziewczynka zbliżyła się do długiego stołu i poczekawszy, aż stojąca nieopodal pokojówka odsunie jej krzesło, usiadła. Podparła się łokciem na stole.
- Moja panno. Czy niczego Cię nie nauczono o dobrym wychowaniu przy stole?- Surowy głos kobiecy sprawił, że dziewczynka szybko zdjęła łokieć ze stołu i położyła ręce na kolanach.
- Teraz dobrze. Jednego tylko brakuje- kobieta zacisnęła wargi. Dziewczynka spojrzała na nią zdziwiona, nie wiedząc o co chodzi, o czym zapomniała?
- Nie uściskasz matki na przywitanie, Dolores?- Usmiechnęła się promiennie kobieta. Dorothy poderwała się z krzesła i pobiegła do mamy, aby wpaść prosto w jej objęcia.
- Ach, ty moje słoneczko. Wiesz, że czeka nas dzisiaj wielki dzień? Wielki i ciężki dzień.- Roześmiała się Yvonne, glaszcząc córkę po zarumienionej twarzyczce.
Tak, to miał być wielki dzień. Dzień, o którym żadna już nigdy nie miała zapomnieć. Miał on zniweczyć wszystko. Nie tylko plany, ale i życie. A tymczasem słowiki za oknem śpiewały wiosenną pieśń, kwiaty w ogrodzie zwabiały pszczoły i motyle swoją niesamowitą wonią. Nikt by nie powiedział, że dzień ten kryje w sobie coś więcej, niż to, co było wiadome.
- Zjedzmy, a potem przybywa Edgar, twój osobisty, nadworny fryzjer.
- Dobrze Mamo.
Śniadanie przebiegło w niczym nie zmąconym spokoju. Co rusz między dwiema jedzącymi przechodzili kelnerzy przynosząc nowe potrawy i zabierając brudne talerze.
- Och, doprawdy, wyśmienite śniadanie. Smakowało?
Dolores pokiwała głową ocierając usta haftowaną chusteczką.
Pół godziny później Fryderyk wszedłszy do jej pokoju, zapowiedział przyjście Edgara. Spotkawszy się ze zgodą panienki, wpuścił fryzjera do pokoju. Wszedł niewysoki, chudy mężczyzna lat około 30, w okularach, starannie ogolony i z szarą teczką w prawej ręce. Postawił walizkę na podłodze i chwycił wyciągniętą dłoń Dorothy, i uprzejmie się ukłoniwszy musnął ją delikatnie ustami.
- Młoda damo. Pora zaczynać. Fryderyku- zwrócił się do lokaja- byłby pan tak łaskaw przystawić ten fotel stojący pod oknem do lustra?
- Ależ oczywiście, już się robi.
Dziewczynka usiadła na wspomnianym fotelu i patrzyła z ciekawością, jak z potarganych przez noc włosów powtaje ładna fryzura. Pan Edgar był mistrzem w tej dziedzinie. W jego ręku nożyce zdawały się same wiedzieć, jak ciąć, szczotka czesać, wałki nakręcać się itd. Wszystko robił dokładnie, do tego z gracją. Po ukończonej pracy odszedł na kilka kroków, by z daleka przyjrzeć się swemu dziełu. Dlugie, czekoladowe, lśniące loki Dolores spięte były w koka, z boku przypięty był duży pomarańczowy kwiat, który dodawał dziewczynce dużo uroku.
- Wyśmienicie! Skończone! Jak się panience podoba?
- Podoba mi się. Naprawdę, bardzo dziękuję Edgarze.- Dziewczynka obdarzyla fryzjera promiennym uśmiechem.
- Dziękuję panienko, zawsze do usług.- Ukłonił się i wyszedł.
Przez chwilę trwała cisza. Wzrok Dorothy błądził po pokoju. Wtem ciszę przerwał Fryderyk oznajmiając, iż toaleta czeka.
Toaleta to był ciąg długich, nużących przygotowań typu: mycie się, ubieranie. Niby nic wielkiego, ale dla tej młodej istotki ciągnęły się one w nieskończoność. Najpierw weszła do białej wanny i kilka pokojówek w czarnobiałych fartuchach zaczęło myć ciało dziewczynki dużymi, pieniącymi się gąbkami. Wcześniej jedna z pokojówek nałożyła czepek na głowę podopiecznej, by nie popsuć fryzury. Po umyciu dziewczynka z pomocą służby wytarła się ręcznikiem i usiadła na stołku, aby umożliwić pomalowanie paznokci u nóg i rąk. Po skończonym zabiegu, ubrana w szlafrok, przeszła wraz z pokojówkami do garderoby, by wybrać odpowiedni strój. Oczywiście nie wybierała sama, lecz jedna z pokojówek, zwana Brenda, wyciągała kolejno ubrania i przykładała do dziewczynki, aby w końcu zdecydować się na tą jedną. Dolores nie miała nic przeciwko temu, że to nie ona wybiera. Brenda znała się na tym i wszystko, co wybierała, podobało się Dolly. Ubrana w pomarańczową sukienkę z białymi falbanami udała się na lekcję dobrego wychowania. Z tym nie miała również żadnych problemów. Miała wszystko w małym palcu, nie biorąc pod uwagę jej porannego zamyślenia się przy stole, lecz to można wytłumaczyć tym, iż nie całkiem jeszcze się obudziła.
Po skończonej lekcji udała się długim holem z portretami przodków na obu ścianach do upragnionej biblioteki. Stanąwszy przed drzwiami obejrzała się i skinieniem ręki odesłała idących za nią Fryderyka i Brendę. Nie chciała, aby ktoś przeszkadzał jej, gdy będzie czytać. Otworzyła dębowe drzwi i weszła do środka. Na widok miliardów książek ułożonych na półkach kąciki jej ust podniosły się w radosnym uśmiechu. Książki był posegregowane rodzajowo, m.in: przygodowe, obyczaje, romanse (tych nie mogła czytać) i jeszcze wiele innych. Z kolei książki z każdego rodzaju były posegregowane alfabetycznie. Dzięki temu Dorothy zawsze wiedziała, gdzie jakiej książki szukać. Wdrapawszy się na przesuwaną drabinę sięgnęła po "Studnię zyczeń" Davida Baldacci'ego i poszedłszy do swojego pokoju położyła się na skórze tygrysa i zatopiła w lekturze.
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #2 : 2007-08-26, 10:29 »
Ja już to czytałam na blogu, ale powiem jeszcze raz: śliczne. ;d Poza tym, cieszę się, że zarejestrowałaś się na FZ. ;p
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Forum Zwierzaki

Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedz #2 : 2007-08-26, 10:29 »

Retriva

  • Gość
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #3 : 2007-08-26, 12:11 »
Boskie :) i witamy na eFZet :D
Zapisane

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #4 : 2007-08-26, 16:42 »
Ach, dziękuję ;) :D

Też się cieszę, że tu jestem. To dzięki Kitce. Gdyby nie napisała o "Nieszczęsnej pisarce" na swoim blogu, to bym tu nie wlazła nigdy pewnie :P :O :shock:
Zapisane

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #5 : 2007-08-26, 19:02 »
Książka tak ją zaciekawiła, iż ani się spostrzegła, dobiegł czas balu. Do drzwi ktoś lekko zapukał. Podniosła oczy znad książki:
- Wejdź Fryderyku.
Lokaj wszedł do środka z wielce zażenowaną miną:
- Proszę Panienki, bal zacznie się za 10 minut.
- Juuuuż?- ziewnęła głośno. Spojrzała żałośnie na książkę. Tak bardzo chciała ją przeczytać do końca. Zostało jej tylko 20 stron. Nie chciała iść na bal. Ale mus to mus. Z miną wyrażającą pogodzenie się na siłę z losem, wstała i w towarzystwie oddanego służącego udała się do matki.
Pani Yvonne krążyła po sali balowej robiąc ostatnie przygotowania. Spróbowała sałatki z krabami smakując ją z degustacją.
- Nicholasie- kiwnęła ręką na stojącego przy drzwiach kucharza- więcej krabów, więcej krabów.
- Robi się Wasza Wysokość.
Yvonne podażyła za kucharzem wzrokiem i napotkała stojących Dolly i Fryderyka. Jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- Córeczko, już jesteś. Najwyższa pora. Zaraz przyjdą goście. Fryderyku, byłbyś łaskaw dokończyć przygotowania, a ja pójdę przyjmować gości?
- Z wielką chęcia- skłonil się lokaj.
Wkrótce bal się rozpoczął. Kiedy przybyli już wszyscy goście, również ci spóźnieni, Dorothy z gracją zaczęła schodzić po schodach. Jej sukienka falowała i szeleściła łagodnie przy każdym jej ruchu. Była śliczna. Oczy wszystkich zwróciły się na nią. Jakaś hrabina szepnęła do stojącego obok niej mężczyzny:
- To ona? To córka królowej?
Mężczyzna nachylił się do niej z odpowiedzią:
- Tak Frances, to księżniczka. Nie wygląda na dużą. Ile może mieć? Lordzie Ivan?- spojrzał pytająco na przyjaciela.
- Jeśli się nie mylę, to ma 9 lat, Geraldzie.
- Młodziutka- Hrabina spojrzała z wielką serdecznością na dziewczynę.
- Ciii- Hrabia przylożył palec do ust- Królowa przemawia.
Bowiem Yvonne wstała z kieliszkiem wina w ręce i postukała w niego łyżeczką.
- Chciałam przedstawić wam mojego jedynego, ukochanego potomka- Dolores. Na nią w niedługim czasie przejdzie korona. Ja jestem już sędziwa, czas, by ktoś mnie wreszcie zastąpił.
Na sali rozległ się śmiech. Ktoś krzyknął:
- A kiedy to będzie, Wasza Wysokość?
Królowa spojrzała na mówiącego:
- Najdalej za tydzień, drogi Philipie.
- Dziękuję.
Zabawa trwała w najlepsze. Yvonne siedziała przy stole wdając się w interesującą dyskusję z Lordem Philipem na temat hodowli cytrusów. Na moment przerwała rozmowę:
- Zimno, przydałoby się dołożyć do kominka.- Odkręciła się w stronę ściany, gdzie w pogotowiu stała Brenda. Służąca podeszła do królowej, a ta wydała jej polecenie:
- Brendo, idź do kuchni, powinien tam siedzieć pachołek. Niech przyjdzie dorzuci trochę drew do ognia.
- Już idę.
Pokojówka weszła do kuchni rozglądając się za pachołkiem. Spostrzegła go siedzącego na blacie kuchennym i bawiącego się z małym kundelkiem o imieniu Bello. Chłopiec liczył 11 lat, miał krótkie czarne włosy przypruszone popiołem i ładną, ale umorusaną twarz o błękitnych oczach.
- Owen, mam dla ciebie polecenie!
Pachołek spojrzał na Brendę pytającymi oczami.
- Idź do sali balowej, królowa chciała, byś dorzucił trochę drew do ognia.
Owen zeskoczył ze stołu, pogłaskał psa pod brodą, chwycił kubeł z drwem i czym prędzej udał się przed kominek na sali balowej. Nie czyniąc przy tym żadnego hałasu, zręcznie uwinął się z pracą w zaledwie kilka minut. Rzucił okiem z dumą na palący się w kominku ogień. Chwycił kubeł i wrócił do kuchni.
Na parkiecie mnóstwo par tańczyło walca angielskiego. Panowie w smokingach i frakach patrzyli z pożądaniem na partnerki ubrane w dekoracyjne, barwne suknie. Nieco dalej Hrabina Fanny kokietowała ze swoim mężem. Zdjęła z ramion długi atłasowy szal z oznajmieniem:
- Gorąco tu.- Rozejrzała się po sali, szukając miejsca, gdzie mogłaby położyć nakrycie. Jej wzrok padł na puste, drewniane krzesło stojące przy kominku. Przeprosiła na chwilę Geralda i skierowała się do upatrzonego krzesła i położyła na nim szal. Ten zsunął się po wypolerowanej powierzchni mebla, jednym rogiem wpadając do kominka. Gorące płomienie poczęły lizać materiał, następnie szal cały zajął się ogniem. Mimo to, nikt tego nie zauważył. W niedługim czasie ogień zaczął spalać krzesło. Drewniany mebel momentalnie buchnął plomieniem. Teraz już wszyscy to widzieli. Wybuchła panika. Slużący biegali z kubłami pełnymi wody, ale ogień rozprzestrzeniał się coraz bardziej. Od ogromnego gorąca zajęły się ogniem krzesła i stoły.
- To na nic!! Uciekajmy stąd!!- krzyknął Lord Ivan. Goście, służący, królowa i Dolores w popłochu wybiegali z pałacu. Stojąc już na dworzu, patrzyli z żalem na płonący pałac. Z okien wydobywały się mierzące 2 metry plomienie. Pod pałac zajechały bryczki. Wszyscy wsiedli do nich, by jak najszybciej uciec z zagrożonego miejsca. Yvonne z Dorothy, Fryderykiem i Brendą czym prędzej weszli do królewskiej dorożki i odjechali sprzed miejsca wypadku. Dolly obejrzała się przez ramię, by ostatni raz spojrzeć na swój dom. Z oczu pociekły jej łzy. Wiedziała, że już nigdy go nie zobaczy. Wtem zauważyła niewielką postać wybiegającą z pałacu przejściem dla służby. Postać machnęła na nich ręką coś krzycząc.
- Mamo! Tam ktoś jest! Zaczekajmy na niego!- krzyknęła Dolores. Jednak królowa w ogólnym zgiełku nie usłyszała krzyku córki, lecz zawołała na Fryderyka:
- Do Włoch!!!!
Konie ruszyły z tętnem kopyt, smagane od czasu do czasu biczem, kiedy zwalniały. Dojechali do stacji kolejowej.
- Prrrr!!- zatrzymał konie Fryderyk. Wtem czwórka podróżników usłyszała stukot jadącego pociągu.
-Szybko! Pociąg nadjeżdza!
Wybiegli z karety na peron, w chwili, gdy pociąg przygotowywał się do odjazdu. Fryderyk wskoczył do pociągu i wyciągnął rękę, by pomóc królowej. Wskoczyła. Za nią Brenda. Została tylko Dolores. Dziewczynka biegła za pociągiem, próbując chwycić dłoń oddanego lokaja. Złapała końce jego palców. Wtedy pociąg przyspieszył, ręka Dorothy wyślizgnęła się z dloni Fryderyka.
- Dolores!!!!!!!!!!!!!- krzyknęła z przerażeniem Yvonne. Wszystko na nic. Królewna stała na torach patrząc z rozpaczą i rezygnacją na oddalający się pojazd. Wkrótce pociąg zniknął w ciemnościach nocy.
Z płaczem błądziła po ulicach, szukając schronienia.
- Może tutaj? Powinni mnie przyjąć, w końcu jestem księżniczką.- Podniosła głowę i przeczytała wielki czerwony napis "Sierociniec panny Mabel". Zapukała do drzwi głównych. Cisza. Zapukała ponownie, aż drzwi się otworzyły i ukazała się w nich masywna, stara kobieta z surowym wyrazem twarzy.
- Czego?- Obrzuciła spojrzeniem dziewczynę.
- Panna Mabel?
- Tak. Czego?- powtórzyła pytanie. Dolly speszył pogardliwy ton właścicielki sierocińca.
- Jestem Dorothy Evans, córka królowej Yvonne, przyszła następczyni tronu. Nasz pałac się spalił. Matka moja odjechała pociągiem do Wloch, ja nie zdąrzyłam do niego wskoczyć.
Panna Mabel słuchała spokojnego głosu dziewczyny. Przez chwilę gotowa była jej uwierzyć. Jednak kiedy zmierzyła ją wzrokiem, pozbyła się wszelkich wątpliwości. Ponieważ Dolores w tej chwili daleko było do córki królewskiej. Wlosy potargane, brudne, twarz czarna, niegdyś wspaniała sukienka brudna i w strzępach. Żałosny widok. Kobieta roześmiała się ironicznie:
- Jasne, jasne. Księżniczka? Dobre sobie. Chodź, znajdę ci jakiś kąt.
- Jestem ksieżniczką- Dolly wyczuła w glosie kobiety niedowierzanie i pogardę.
- Nie no, owszem Wasza Wysokość. Zapraszam w moje skromne progi.- Zrobiła jej miejsce i gestem dłoni zaprosiła do środka. Zaprowadziła ją do piwnicy, wskazala leżący płucienny worek i rzekła surowo:
- Tutaj jest twoje posłanie. -Po czym dodała z ironią, kłaniając się do ziemi- Wasza Wysokość.
Po czym odeszła. w drzwiach jeszcze się obejrzała i powiedziała:
- Wybiję ci jeszcze z głowy te bujdy. Odzyskasz przy mnie zdrowy rozum, gdyż widzę, że ostro postradałaś zmysły. Jutro zapędzę cię do roboty. Spadłaś mi z nieba, bo właśnie brakuje rąk do pracy.- Wyszła, zamykając drzwi na klucz. Dolores przestraszona, brudna, z płaczem usnęła na płuciennym worku. Zaczął się nowy okres w jej życiu.
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #6 : 2007-08-26, 19:19 »
Piękne, przecudne, śliczne, boskie... Ach, nie mogę się doczekać dalszych części...Chociaż już czytałam je na Twoim blogu, Beatko, to i tak mogłabym je czytać bez końca. I nie przesadzam. ;p
Zachęcam Cię jeszcze do odwiedzenia innych działów oprócz "Fanfction". Już widzę, że FZ cię polubiło, ajjj... :)
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #7 : 2007-08-26, 19:44 »
Cieszy mnie to :D Agatko :)

jednakże mało osób tu zagląda :( Oj,żeby nie było jak na blogu, że tylko 1 osoba...
« Ostatnia zmiana: 2007-08-27, 00:05 autor meraviglia »
Zapisane

Blackie

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5750
  • Christian <333 <loff *_* >
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #8 : 2007-08-27, 10:25 »
Podoba mi się. Bardzo ładnie piszesz, opisów nie za dużo, nie za mało, wypowiedzi ciekawe i w ogóle fajnie się zapowiada, będę wpadać więc dawaj dalej :D
Zapisane
Why so serious?

Forum Zwierzaki

Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedz #8 : 2007-08-27, 10:25 »

Monika.

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1094
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #9 : 2007-08-27, 19:31 »
ładne opo się zapowiada, będę tu wpadać częściej :D
Zapisane
cZŁOwiek

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #10 : 2007-08-27, 19:45 »
oswiadczam ze nie bedzie mnie tydzien :* od srody :P Jutro dam nowa czesc.
Zapisane

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #11 : 2007-08-28, 14:46 »
Jak obiecałam: część 3 :D

Mediolan cały był skąpany w rażącym świetle słońca. Mieszkańcy chodzili tam i z powrotem ocierając spocone czoła. Co mniej odporni, to nie wychodzili z domu na taki upał, a przynajmniej starali się robić to bardzo rzadko. Taką osobą była tutejsza królowa. Dama o wieku 38 lat, lecz tak zniszczona przez doświadczenia, że wyglądała na starszą o jakieś 5 lat co najmniej. Yvonne Evans siedziała właśnie w dużym, miękkim fotelu, obłożonym aksamitnymi poduszkami, wystawionym na osłoniętym tarasie. Zażywała spokoju. Za niecałe pół godziny czekało ją zebranie rady. Z niechęcią o nim myślała. Dotyczyło ono korony, jej spadkobiercy, a ona nie miała komu jej przekazać.
-" Czyżbym naprawdę nie miała?"- zastanowiła się. Na chwilę wpadła w głęboką zadumę. Po chwili jednak potrząsnęła glową z rezygnacją "To niemożliwe, tyle lat minęło...". Mimo to myśl ta nie dawała jej spokoju nawet, gdy poszła na zebranie.
Sala obrad była przestrzenna, ściany obwieszone portretami, pokój miał kształt koła, dookoła którego ustawione były wysokie stoły i krzesła dla obradujących. Lord Ivan, jako przewodniczący podjął temat dysputy:
- Zebraliśmy się tutaj z wiadomego powodu, aczkolwiek pozwolę sobie przypomnieć, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości. Otóż chodzi o przyszłego spadkobiercę korony. Królowa Yvonne (tu skłonił się w jej kierunku) kończy swoją kadencję. A jak wiemy, Wasza Wysokość nie ma prawowitego spadkobiercy, toteż będzie on wybrany na balu, który odbędzie się...
- Zamilknij!!- Królowa poderwała się z miejsca.- Ja nie mam potomka? Nie mam? Uważasz, że nie mam potomka? To.. to... to...- niedokończyła, usiadła i rozpłakała się. Zebranych to nie zdziwiło, przez 9 lat płakała bardzo często. Hrabina Fanny, siedząca obok Yvonne, przytuliła ją.
- Ależ Yvonne, przecież każdy wie, że Dorothy Evans umarła 9 lat temu. Umarli nie mogą odziedziczyć korony.- Powiedział Ian.
- Nie ma żadnej pewności, co do jej śmierci, powtarzam ż a d n e j.- Królowa podniosła oczy znad stołu.
- To co? Mamy jej szukać?- Wstał Hrabia Gerald.
- Gerladzie- syknęła jego żona- Frances- i rzuciła mu spojrzenie, by usiadł.
- Tak. Właśnie tak zrobimy. Trzeba wysłać ludzi na poszukiwania- uśmiechnęła się władczyni.
- Dokąd?
- Do Anglii. Tam zostawiłam swoją córkę. Tam musi być.
- Ale ile to będzie trwało?!- krzyknęli mniej się udzielający zebrani. Oczy wszystkich krążyły po Yvonne i Ivanie.
- Bal, na którym odbędzie się koronacja nowej królowej, będzie za miesiąc. Jeśli do tego czasu prawowity spadkobierca się nie odnajdzie, wtedy koronę przejmie kto inny, wybrany na balu.
Wszyscy zgodzili się na ten wniosek. Obrady zakończono i każdy poszedł w swoją stronę, by spokojnie jeszcze raz wszystko przemyśleć.

***

Tymczasem z sierocińca Panny Mabel wyszła młoda i obrzydliwie brudna kobieta. Jeśli można nazwać słowem "wyszła" dosłowne wykopanie za drzwi. Dziewczyna wylądowała na ziemii, robiąc dookoła siebie tumany kurzu.
- I żebym cię już nigdy więcej nie widziała, pasożycie!!!!! Wystarczy, że żywiłam cię przez 9 lat, dałam ci dach nad głową, miejsce do spania, nowe ubrania...- Panna Mabel wróciła do lokalu, zamykając za sobą drzwi. Dziewczyna początkowo patrzyła osłupiała na drzwi, potem wstała i otrzepała łachmany z kurzu. Jej twarz rozjaśnił uśmiech.
- A idź ty, poczwaro. Jestem bardzo szczęśliwa, że wreszcie się od Ciebie uwolniłam. Słyszysz? SZCZĘŚLIWA!!!!!- Krzyknęła, po czym skierowała się w stronę głównej drogi.
- Taa... jasne, "żywiłam cię przez 9 lat"- naśladowała ironicznie ton głosu Panny Mabel- yhyym... wyschłymi skórkami od chleba, albo niczym. Miejsce do spania? Gołą, twardą podłodę, po której chodzą karaluchy nazywa miejscem do spania? Mogłaby chociaż odkurzyć. Bardzo tą swoją ruderę zapuściła.- Przystanęła. Wzrok jej przyciągnęła samotna bryczka, już nie pierwszej młodości.
-Zapewne nikomu ona nie jest potrzebna, nikomu nie zaszkodzi, jeśli się w niej ułożę. Będę mogła się przynajmniej trochę przespać.
Weszła do bryki, witana cichym rżeniem konia i ułożyła się na podłodze, przykrywając się szczelnie grubą, wielką derą. Tak zaczął się czas jej dorosłego życia. 18 urodziny uwieńczone były wolnością.


*************************************************
Komentujcie, macie tydzień cały na komentowanie :D Jak wrócę, ma być cała strona zapełniona komentarzami :P obojetnie jakimi :P  :wink:
Zapisane

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #12 : 2007-08-28, 14:49 »
"Obojętnie jakie" komentarze przy twoim opowiadaniu? Chyba żartujesz! Przy twoim opowiadaniu mają prawo być tylko tych ludzi, którym twoje opowiadanie się podoba. Innych opcji nie dopuszczam. :P
Tzn. ja już to czytałam, ale i tak śliczne. :) I czekam na następną część. :D
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #13 : 2007-08-28, 14:55 »
Hihihi :D  Dzięki Kitkuś :* :)

Kończą mi się gotowe części :P Została tylko jedna :P Będę musiała zacząć pisać nowe :D Żeby znów nie czekać miesiąc, żeby naszła mnie wena i ochota na napisanie. :P A jak będzie szkoła, to będzie również brak czasu.
Zapisane

Blackie

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5750
  • Christian <333 <loff *_* >
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #14 : 2007-08-28, 15:07 »
Fajny part, bardzo :)
Tylko wiesz co? Ten moment z wyrzucenie Dolores dziwnie kojarzy mi się z bajką "Anastazja"... Czyżby troszkę pomysł zaczerpnięty z niej? ;>
Zapisane
Why so serious?

Forum Zwierzaki

Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedz #14 : 2007-08-28, 15:07 »

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #15 : 2007-08-28, 15:22 »
A wiesz, że tak? :D :P
Zapisane

Blackie

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5750
  • Christian <333 <loff *_* >
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #16 : 2007-08-28, 15:32 »
Mwhahm ja i moja NIEZAWODNA (taak, jasne xD ) pamięć ^^ Anastazja bardzo fajna bajka, mam nadzieję że i tu wpleciesz wątek romantyczny, bo jam romantyczka do kwadratu ^^
Zapisane
Why so serious?

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #17 : 2007-08-28, 15:54 »
bez wątku romantycznego się nie obejdzie :D
Zapisane

Blackie

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5750
  • Christian <333 <loff *_* >
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #18 : 2007-08-28, 16:34 »
Nooo, to lubię xD Bo ja kocham takie rzeczy w opowiadaniach ^^
Zapisane
Why so serious?

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #19 : 2007-09-05, 23:17 »
Wróciłam, a komentarzy nowych nie przybyło :( Jesteście niedobrzy :P ;P
Kolejna część. krótka, ale jest :P


Młody, trochę zuchwały, ale przyjazny mężczyzna liczący sobie 20 lat stał na progu domu, trzymając w ręku walizkę. Jego wzrok krążył po horyzoncie wyraźnie próbując coś wypatrzyć. I oto wreszcie w oddali zamajaczyła sylwetka niedużej, starawej bryczki. Po jakimś czasie chłopak mógł zobaczyć już woźnicę, a po chwili wóz stał już przed głównym wejściem.
- Twoja bryczka wcale nie jest zła, szybko się uwinąłeś, Stephen- roześmiał się młodzieniec.
- To zasługa Złotej- woźnica pogłaskał klacz po głowie.
- To zasługa woźnicy.
- To też- Stephen przymrużył ze śmiechem oczy.- To Twój bagaż?- wskazał na walizkę.
- Tak, dużo rzeczy nie mam. Sam wiesz.- Ruszył do pojazdu, by postawić bagaż. Jego uwagę przykuło dziwne wybrzuszenie pod derą.
- Eeee, Stephen?
- Co się stało?
- Czy brałeś jakiś nadbagaż?
- Ja? Ależ skąd, mi za bagaż wystarczy to- podniósł do góry małą, ale poręczną torbę.
- W takim razie, co to jest?
- Co? - podszedł do wozu i spojrzał na derę.- Nie mam pojęcia, ale... Co to? Rusza się!
Istotnie, coś zaczęło się ruszać, aż w końcu spod pledu wydobyła się gładka i umorusana ręka.
- Trzymam!- krzyknął 20-latek, który mając szybki refleks, czym prędzej chwycił wystającą rękę i pociągnał do góry, zmuszając obcą do wstania.
- Ała, ała, ałaaa!!- rozległ się podniesiony kobiecy głos.- Zawsze tak brutalnie traktujesz nieznajomych?- Spojrzała poprzez grzywkę na młodzieńca.
- Skąd, tylko tych, których znajduje w bryczce mojego znajomego.
- To jest bryczka Twojego znajomego?- pokazała ręką dookoła siebie.
- Właśnie ta. A Ty tutaj jesteś bez naszej wiedzy.
- Czyżby? Myślałam, że właśnie rozmawiamy.
- Ty tutaj byłaś bez naszej wiedzy.
- Dobra, dobra, idę. Już nie musicie się tak krępować.
- Krępować? Zaraz, zaraz!! Czekaj!- krzyknął za odchodzącą dziewczyną. Kiedy się nie zatrzymała, pobiegł za nią, chwycił za ramię i przyciągnął do siebie.
- Dokąd idziesz?
- Po pierwsze, nie trzymaj mnie tak mocno, po drugie, a co Cię to?
- Przepraszam- puścił ramię dziewczyny.- Po prostu jestem ciekawy.
- Idę, gdzie mnie nogi poniosą. Zadowolony? Fajnie. Papa. Buźka.- Kobieta odwróciła się plecami i ruszyła dalej. Mężczyzna stał osłupiały.
-"Też coś... dziwny typ"- mruknęła do siebie dziewczyna. Naraz usłyszała za sobą terkot kół.
- A nie możesz jechać tam, gdzie Cię koła zawiozą?- usłyszała serdeczny męski głos. Przystanęła.
- Nazywam się Owen. A Ty?
- Sheila.
- Pięknie. To co Ty na wspólną podróż?
- Nie ma mowy.-Znów zaczęła iść.
- Nalegam!
- Niech Ci będzie.- odwróciła się i rzuciła najbardziej czarujący uśmiech, na jaki tylko mogła się zdobyć. Owen odwzajemnił, o czy mu zabłyszczały.
- W takim razie ruszamy.... do Włoch.
- Wio!!- krzknął woźnica. Zaczęła się wędrówka.
Zapisane

Blackie

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5750
  • Christian <333 <loff *_* >
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #20 : 2007-09-06, 13:20 »
Ładnie, ładnie :P No ja myślę że teraz na FZ nie można liczyć na wiele komentarzy, bo wszyscy siedzą w szkole albo w domu i się uczą ;)
Zapisane
Why so serious?

Forum Zwierzaki

Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedz #20 : 2007-09-06, 13:20 »

Monika.

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 1094
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #21 : 2007-09-07, 20:14 »
Uczą się? Dobre sobie (w moim przypadku) xD Nie spoko. Bardzo spoko :D czekam na cd bo miło się czyta :)
Zapisane
cZŁOwiek

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #22 : 2007-09-07, 22:45 »
Kolejny raz powtarzam to samo - śliczne. ;d
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

Blackie

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5750
  • Christian <333 <loff *_* >
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #23 : 2007-09-08, 09:35 »
Ej, trzy dni przerwy to za dużo xD Dawaj daleeej, proszęę... :)
Zapisane
Why so serious?

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #24 : 2007-09-08, 14:33 »
Najpierw to muszę napisać :P Ale postaram się to zrobić :)

Weno... przybywaj... :roll:


    Przez gościniec mknął w zawrotnym tempie konny jeździec, wzburzając wokół siebie ogromne tumany kurzu. Mieszkańcy Mediolanu co rusz oglądali się za mężczyzną. Niektórzy wygrażali pięściami, krzycząc, by uważał (choć robili to bardzo cicho), inni podążali tylko za nim wzrokiem pełnym zdziwienia. Nikt nie pytał o nic. Wszystkim była już wiadoma sprawa o szukaniu zaginionej córki królowej. Większość pukała się w czoło, mówiąc przy tym:
- Tak, szukajcie umarłego. Powodzenia.
Nieliczni tylko wyrażali ciche nadzieje powiedzenia się poszukiwania.
 Tymczasem jeździec w błyskawicznym tempie dojechał do bram miasta, gdzie zauważywszy niczego sobie gospodę, zsiadł z konia i ruszył do niej, z zamiarem pożywienia się. Gdy tylko wszedł, oczy wszystkich zwróciły się ku niemu. Wszelki ruch ustał. Każdy czekał, aż podróżny usiądzie i dopiero wtedy wracali do swoich zajęć. Nie robili tego przez strach, lecz przez szacunek. Strój przybysza zdradzał, że ów człowiek pracuje w pałacu. Ponadto był on znany w tejże karczmie, ponieważ jako królewski posłaniec często w niej przebywał. I oto dał się słyszeć wesoły okrzyk:
- Ronaldzie!!
Jeździec obejrzał się, szukając znajomej twarzy. Za ladą stał niski, gruby, łysiejący barman o ciepłym spojrzeniu, kartoflanym nosie i szerokim uśmiechu. Na ten widok Ronald uśmiechnął się, po czym podążył do znajomego, by go uściskać.
- Raymond, witaj druhu!
- Co Cię tutaj sprowadza? Doszły mnie słuchy o jakimś szukaniu.
- Dobrze słyszałeś.Usiądźmy.- Usiedli przy jednym z wolnych stolików.
- Ale kogo szukają?
- Przyniesiesz mi piwa, kolego?
- Oczywiście.- Barman odszedł na chwilę, a po chwili wrócił z kuflem złotego płynu, z ociekająca po ściankach pianą.
- Szukają Dorothy Evans. A raczej, to ja mam szukać.
- Evans? Dorothy Evans? Czy to nie...
- Córka, jedyne dziecko królowej.
- Ale przecież ona...
- Nie mamy żadnej pewności, że umarła. Kto wie? Może właśnie jest inaczej. A ja muszę to sprawdzić.
- Wierzysz w powodzenie podróży?- Raymond spojrzał na przyjaciela, obserwując przy tym, jak kilka kropel piany stacza się tamtemu po brodzie.
- Mam cichą nadzieję, iż mi się powiedzie.- Odpowiedział z zamysłem Ronald, obcierając rękawem brodę.
- Można by rzec, że wszystko w Twoich rękach.- Barman przypatrywał się mężczyźnie. Był to człowiek 39-letni,dobrze zbudowany, o czarnym włosach z lekkimi siwymi nitkami, sięgającymi do ramion, z brodą lekko przypruszoną siwizną, śniadą karnacją, ciemnozielonymi oczami. Emanował z niego wewnętrzny spokój, oddanie, powaga. Nikt nie bał się mu zaufać. I też nigdy on nie wykorzystał czyjegoś zaufania. Ronald zerknął na okno. Słońce powoli zachodziło. Na ten widok, chcąc, nie chcąc, ziewnął.
- Chcesz zapewne jakiś pokój- spytał Raymond.
- Jeśli nie sprawi to kłopotu, to chętnie przenocuję, a rano ruszam w dalszą drogę.
- Chodź za mną.- Barman wstał od stołu i potrząsnął pękiem kluczy przymocowanym do pasa. - Pokażę Ci twoje lokum.





I co? :D Pisane na świeżo :D :P Ładne?
Zapisane

^kora^

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5706
  • www.sznaucer-kora.dog.pl
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #25 : 2007-09-08, 22:07 »
Suuper :)

***KITKA***

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 3794
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #26 : 2007-09-09, 10:45 »
Zapisane
"Pragnienie bycia kimś innym to marnowanie osoby którą się jest." - Kurt Cobain

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #27 : 2007-09-09, 17:19 »
Nie ma to jak lekcja historii :D Wystarczyło tylko, żeby pan nam coś o czymś powiedział, a już nasunął mi się pomysł na nowe opowiadanie przygodowe :) Ale nie zacznę go teraz pisać. Najpierw skończę to :P
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedz #27 : 2007-09-09, 17:19 »

Blackie

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 5750
  • Christian <333 <loff *_* >
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #28 : 2007-09-09, 19:31 »
No, ładnie ładnie ^^ bardzo mi się podoba, chociaż czekam na wątek miłosny :evil: ^^
Zapisane
Why so serious?

meraviglia

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 257
  • I don't put my hands up and surrender...
    • WWW
Odp: Moje opowiadanie :)
« Odpowiedź #29 : 2007-09-09, 21:07 »
Spokojnie,  spokojnie. Przyjdzie czas i na miłość :P :)  :VoV:
Zapisane
Strony: [1] 2 3   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.179 sekund z 30 zapytaniami.