Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukanie zaawansowane  

Aktualności:

Strony: 1 2 3 [4] 5   Do dołu

Autor Wątek: Adoptowane dzieci  (Przeczytany 50388 razy)

0 Użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

kopciuszek

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #90 : 2005-06-14, 13:44 »
no tak ale to musialo byc zeczywiscie szkoliem dowiedziec sie ze jest sie adoptowanym,
ja nie wiem nawet jak bym zaragowala w takiej sytuacji.

No ale oczywiscie to tez jest szczesciem, ze macie teraz kochajacych was rodziców :)

A nie interesuje was co sie stalo z waszymi biologicznymi rodzicami?
Zapisane

zakla

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #91 : 2005-06-14, 20:30 »
Przeczytalam wsyzstko, i jestem very happy, ze macie do tego takjie a nie inne podejscie;) Trzeba sie cieszyc, ze macie ta milosc od najmlodszych lat! Ze nie musialyscie tych kilku czy kilkunastu lat spedzic w domu dziecka itp. Ze tarfilyscie(albo oni na Was>), na wspanialych ludzi, ktorzy podarowali Wam wszystko, co mogli! To naprawde wspaniale.
PS. Jak spyatlam przed chwila mojej mamy czy jestem adoptowana(choc wiem ze nie:P), to odpowiedziala mi, ze niestety nie, bo mam po nich wszystki wredne cechy :P Kochana mamusia:P
Zapisane

Staffka

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #92 : 2005-06-14, 21:16 »
no to zakla niezle :P

Kopciuszku pytalas czy nie ineresuje nas co z biologicznymi rodzicami?

No mnie troszke korci aby sie dowiedzec jak to wszystko jest.
Nawet wczoraj jak juz w luzeczku lezalam to tak patrzalam na okno bo ksiezyc wczoraj byl poprostu
Boskiii i tak sobie myslalam ciekawe co jest teraz z tamtymi rodzicami, gdzie sa, co robia, kim wogule sa,
no ale doszlam do wniosku ze nie powinnam sie zatruwac takimi pytaniami,
moze i dobrze ze mnie zostawili bo dzienki temu mam to szczescie które mam,
chociaz nie ukrywam jest we mnie jakis zal.

Mama mnie sie jakis czas temu zapytala czy bym chciala cos wiedziec o tamtych rodzicach,
powiedzialam jej ze nie, przynajmniej nie teraz.
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedz #92 : 2005-06-14, 21:16 »

kopciuszek

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #93 : 2005-06-26, 01:33 »
Staffko masz naprawde super podejscie ;)
naprawde podziwiam cie, ja nie wiem czy ja bym tak potrafila  tak jak ty ;)
Zapisane

ona14

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #94 : 2005-06-26, 09:32 »
Mam przyjaciółkę która jest adoptowana,ale jej to wszystko zwisa.Co więcej kiedy dowiedziała się że jej rodzice nie są biologiczni przestała ich wogóle słuchać i odzywki typu:Przestań mi rozkazywać bo nie jesteś moją matką!-są nagminne
Zapisane

Staffka

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #95 : 2005-06-27, 00:08 »
emm to dziwna jest ona troche :?
ja tym bardziej szanuje i kocham moich rodziców, bo w sumie to mogl abym teraz byc
niewiadomo gdzie!
a to przeciez nie ich wina ze nie sa moimi bio rodzicami!
to nie ma znaczenia ja ich Kocham i szanuje za to co mi dali,a dali mi bardzo duzo!
A to ze nie sa bio rodzicami to róznicy nie robi bo to oni mnie wychowali!
a winc to oni sa moimi rodzicami :)
Zapisane

ona14

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #96 : 2005-06-27, 10:25 »
I bardzo dobrze.
Niewiele osób ma takie podejście jak ty...
Niech zgadne że jesteś optymistką w normalnym zyciu? :P
Zapisane

Staffka

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #97 : 2005-06-27, 11:20 »
hmm wiesz ona14 nie zawsze tak bylo, jak sie dowiedzialam ze oni nie sa moimi rodzicami
to bylam z szokowana, wsciekla, oszukana, czulam wielki zal wiele emocji mna targalo,
nie wychodzilam z mojego pokoju przez kilka dni i sie nie odzywalam, pózniej jednak zrozumialam
ze to w sumie nie ma znaczenia, papatrzalam na te spraw z innego punktu widzienia,

A jesli chodzi o  ten optymizm to tak, staram sie podchodzic do spraw optymistycznie,
wtedy i zycie wydaje sie kolorowsze :)
Zapisane

ona14

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #98 : 2005-06-27, 14:11 »
" pózniej jednak zrozumialam
ze to w sumie nie ma znaczenia, papatrzalam na te spraw z innego punktu widzienia"

Tak sama z siebie zmieniłaś poglądy,czy coś lub ktos Cię natchnął ?
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedz #98 : 2005-06-27, 14:11 »

Staffka

  • Gość
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #99 : 2005-06-27, 16:10 »
Forumowicze FZ mi duzo pomogli! :)
za co im BARDZOOOO dzienkuje!
Zapisane

ppx

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 7246
  • 2 króliki i 1 pies
    • WWW
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #100 : 2009-07-05, 19:18 »
joaaa, sorry, że odkopuję (czemu zawsze ja ? ._.''). Wiecie cisza na forum i takie tam. No nuda tysz.
Ale chyba ważniejsze jest jacy są rodzice, niż to, czy są biologicznymy, cz nie?
Zapisane
Podpis bez przekazu.

Megan

  • *
  • Wiadomości: 1
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #101 : 2009-08-09, 22:00 »
Tak się składa, że również szukałam stron na temat adopcji i adoptowanych dzieci i trafiłam tutaj. W moim życiu tak się złożyło, że pomimo leczenia również nie możemy mieć dzieci( w/ g badań mój mój mąż, który uległ wypadkowi kilka miesięcy po ślubie i pomimo tego że bardzo kocha dzieci, to ich nie może mieć, ale zawsze to jest problem wspólny). Aktualnie myślimy jeszcze o in vitro, pod warunkiem, że naturalnym ojcem dziecka będzie mój Mąż, w przeciwnym razie bierzemy pod uwagę adopcję. Chciałabym aby osoby które są adoptowane wiedziały, że w 99% jest to decyzja przemyślana i świadoma, te osoby, które myślą o adopcji naprawdę pragnę mieć dziecko. Często Wam nie mówią dlatego, że boją się Waszych reakcji, że od nich odejdziecie itp. Muszą się zmierzyć z reakcją otoczenia, czasami nie chcą ujawniać tego faktu w swoim otoczeniu bo boją się że tym dzieciom będzie się dokuczało w szkole itp., a jeżeli mają na tyle odwagi i siły by zmierzyć się z tym problemem wówczas myślą o adopcji i przejściu przez sito różnych procedur, a jeżeli to przetrwają i związek się nie rozpadnie to znaczy, że bardzo im na tym zależy i chcą być Waszymi rodzicami.
To Oni byli przy Was, gdy stawialiście pierwsze kroki, mówiliście pierwsze słowa, mieliście gorączkę i swoje pierwsze problemy. Ta osoba która Was urodziła jest Waszą Matką biologiczną i na tym koniec, ale z jakiegoś powodu Wasze drogi się rozeszły, a często tak bywa że byłyście bite, głodne, porzucone, a przecież nawet pies dba o swoje szczenięta lepiej niż niektóra matka, która je urodziła. Wiec uwieżcie mi to była decyzja przemyślana, te osoby  bardzo chciały mieć dziecko, ale z jakiś powodów nie mogły, wiec czemu nie móc się podzielić swoim szczęściem i lepszym życiem z kimś kto na to zasługuje, a nie było mu to dane? W ten sposób obie strony mogą zaznać trochę szczęścia.
Ściskam Was mocno i całuję:)
Zapisane

Maryla46

  • *
  • Wiadomości: 1
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #102 : 2009-09-25, 16:29 »
Jestem mama ktora odddała dziecko do adopcji [ze wskazaniem] własciwie jest nas cała grupa takich kobiet ,
jesli ktos chciałby porozmawiac jak wyglada adopcja ze strony rodzicow biologicznych , to zapraszam
gg 6199174
Zapisane

Miki17788

  • *
  • Wiadomości: 2
jaestem adoptowany
« Odpowiedź #103 : 2010-02-15, 00:03 »
Witam mam na imię Michał (chociaż to nie jest moje prawdziwe imię.....ale zacznę wszystko od początku)
      Urodziłem się 23 lutego 1992. Z tego co się dowiedziałem to moja matka biologiczna była pijaczka i urodziła mnie jak miała 16-17 lat. Od razu nie chciała się mną opiekować.Zaopiekowała sie mną jej adoptowana matka czyli moja babcia.Z tego co usłyszałem moja matka okradła babcię z pieniędzy.W końcu babcia wyrzuciła ją z domu i więcej się nie pokazała.
     Co do ojca to wiem tylko że dał mi nazwisko i nic poza tym.
    Mało pamiętam z czasu kiedy byłem u babci, więc opiszę co się działo po adoptowaniu.

  Upłynęło już jakieś 2 lata od adopcji (miałem 3 lata jak mnie adoptowano-pełna adopcja)zaczęło się źle dziać w domu,w którym przebywałem. Ojciec który nie pił-nie miał pracy więc tylko mama pracowała na cały dom.Mimo tego iż byłem mały to dostawałem ostre lanie od ojca(zwykle za zachowanie w przedszkolu).Często na mnie krzyczał,że źle coś robię a nie wytłumaczył jak mam to zrobić. Nie chciałem przebywać domu i już wtedy myślałem o ucieczkach. Któregoś razu mama dała pomysł żeby urządzić mi pokój. Ojciec nie zgadzał się z nie wyjaśnionych powodów,ale po jakimś czasie zgodził się lecz pod warunkiem że będę spał z nim w jednym łóżku......i tu zaczyna się chorror.....o którym nie chcę jak na razie pisać gdyż jest to nie miłe wspomnienie i bolesne oraz wstydliwe..........Po ukończeniu remontu przeniosłem się do mojego pokoiku szczęśliwy i uradowany ale jednak ojciec nie podzielał mojej radości.
Nie byłem dobrym uczniem,byłem złym uczniem.  Zawsze bałem się że jak przyjdę do domu to jak zwykle było odrabianie lekcji czego nie bardzo nie lubiłem z powodu szarpania za włosy,bicia,kopania,poniżania,.......nawet raz ojciec mnie trzymał całą noc bez jedzenia i picia bo nie wiedziałem jednego zadania z matmy.Wtedy wpadł w szał.
   Mijały lata ale nic nie szło w lepszym kierunku.....wręcz przeciwnie pogarszało się. Nic nie mogłem poradzić gdyż wiedziałem że mamy nie mogę denerwować (czyli nawet jej powiedzieć o tym wszystkim) gdyż choruje na depresje a to nie jest zwykła choroba.Gdy ledwo ukończyłem podstawówkę (mama była chora na depresje) wróciłem do domu. Ojciec zasiadł przed telewizorem a ja do pokoju.Zdziwiło mnie to  że mama zamknęła się w pokoju i z niego nie wychodzi.Wszedłem do pokoju i zobaczyłem że mama śpi co mnie zdziwiło,bo przy depresji nie śpi się.W tym momencie wszedł ojciec złapał mnie za włosy i kazał iść do pokoju.Słyszałem że dzwoni do babci adoptowanej że matka nie chce wstać i że do lekarza nie idzie.Babcia jednak się nie poddała zadzwoniła po pogotowie i pogotowie zabrało mamę do szpitala gdyż okazało się że przedawkowała leki.Wstrząsnęło mnie ta wiadomość że mama mogła umrzeć gdyż ją kocham nad życie(oczywiście adoptowana mama).Po tym incydencie kiedy mama wyzdrowiała przeprosiła mnie.



Dziś mam już 17 lat i zmieniło się to że jestem pokłócony z ojcem i nie odzywamy się do siebie. Z mamą mam bliższy kontakt i z nią się jakoś dogaduje,ale nie zawsze.

Piszę tutaj na forum gdyż nie mogę poradzić sobie z myślą że  nie jestem synem matki która mnie wychowała.Ojciec mi to  wykrzyczał podczas naszej kłótni.Czuje się obcy w tej rodzinie. Oraz mam inne problemy ale jak na razie nie będę pisał.                   
 
Zapisane

IBDG

  • Globalny Moderator
  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 12525
  • Zawsze będziemy Cię kochać, piesku... (*)
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #104 : 2010-02-15, 09:00 »
Piszę tutaj na forum gdyż nie mogę poradzić sobie z myślą że  nie jestem synem matki która mnie wychowała.
Wiem, że dzieci adoptowane przeżywają fakt odrzucenia przez matkę biologiczną, ale nie ma sensu się tym dręczyć. Nie od Ciebie to zależało, żadnej Twojej 'winy' w tym nie ma. Więzi biologiczne nic nie znaczą, jeśli nie łączą się z więziami emocjonalnymi. To emocje decydują o tym, kto jest nam naprawdę bliski, a kto obcy. Masz dobry kontakt z mamą, pielęgnuj go, dbaj o mamę, a że nie zawsze sie dogadujecie, to nic szczególnego... W każdej rodzinie są lepsze i gorsze momenty. Byłam świadkiem strasznych kłótni w domach, w których ludzie tak naprawdę się kochają, ale nerwy sprawiają, że czasem zachowują sie tak, jakby się nienawidzili... Stres robi swoje, ranimy czasem tych, którzy są nam najbliżsi na świecie... Bywa, że mówimy coś tylko po to, by zranić, bo inaczej nie potrafimy poradzić sobie z jakimś problemem... :roll:
Wygląda jednak na to, że z Twoim ojcem nie wszystko jest w porządku... Wiem, że chcesz chronić mamę, ale wszystko ma swoje granice. Jeśli ojciec sprobowałby je przekroczyć, będziesz musiał powiedzieć o wszystkim mamie. Jeśli tego nie zrobisz, potem będzie znacznie gorzej. A może masz kogoś w dalszej rodzinie, wsród przyjaciół rodziców, z kim mógłbyś porozmawiać od serca?
Zapisane
IBDG Wrocław

Forum Zwierzaki

Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedz #104 : 2010-02-15, 09:00 »

Miki17788

  • *
  • Wiadomości: 2
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #105 : 2010-02-16, 21:14 »
właśnie w tym problem że nie mam z kim porozmawiać.Jak na razie z ojcem się pokłóciłem i nie mam najmniejszej ochoty z nim gadać........mimo wszystko ciężko mi jest żyć w domu gdzie w zasadzie nie panowała miłość......albo ja jestem jakiś dziwny........mam takie momenty żeby wsiąść w pociąg i pojechać jak najdalej z tego miejsca gdzie się znajduje,ale mam hamulec:matka....nie zostawię jej na pastwę losu,choć i Ona potrafi tez mi dopiec........sam już nie wiem co mam robić ;(
Zapisane

IBDG

  • Globalny Moderator
  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 12525
  • Zawsze będziemy Cię kochać, piesku... (*)
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #106 : 2010-02-16, 23:10 »
Ucieczka nie ma sensu, nie uciekniesz od tego, co Cię boli... Byłoby jeszcze gorzej, bo przecież dręczyłaby Cię myśl o mamie...

Wiesz, mam koleżankę, która adoptowała chłopca i jest bardzo szczęśliwa, myślę, że to dziecko także jest szczęśliwe. Mąż innej sam jest adoptowanym dzieckiem i w jego domu nie działo się dobrze... Niby wszystko w porządku, żadnych patologii, ale jednak wiem, że nie było tam prawdziwej serdeczności. Myślę, że problem nie w tym, czy jesteśmy biologiczną rodziną, czy nie, ale w ludziach... Czasem bardzo trudno znaleźć wspólny język, a kiedy przyjdzie żyć pod jednym dachem, bywa niewesoło...

A babcia? Może ona mogłaby Ci jakoś pomóc w dogadaniu się z ojcem?
Zapisane
IBDG Wrocław

armez

  • *
  • Wiadomości: 1
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #107 : 2010-08-23, 19:28 »
Zapraszam wszystkich na forum poświęcone osobom adoptowanym. Możecie tam opowiedzieć o swojej historii, o tym, jak dowiedzieliście się o tym, że jesteście adoptowani i o innych kwestiach.
http://zaadoptowani.pl/index.php
Zapisane

Hannah17

  • *
  • Wiadomości: 1
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #108 : 2010-12-01, 17:08 »
Hmm . Ciężko mi o tym mówić, ale też jestem adoptowana. Moja historia jest trochę pokręcona.. Dowiedziałam się o tym 2 lata temu, mama powiedziała mi wprost,ze nie jestem jej biologiczną córką, bo ona nie może mieć dzieci. Zapytałam, dlaczego. Powiedziała, że takie jest życie i muszę się z tym pogodzić. Sama odbierała mnie na porodówce, bo z zawodu jest położną. Nigdy nie znałam moich dziadków ze strony taty, mówili,że babcia z dziadkiem zmarli 5 lat przed moimi narodzinami. Jedna wielka ściema. Mój ojciec miesiąc temu wyjechał na tydzień do Węgier, podobno miał tam zamontować jakiemuś bogatemu kolesiowi  okna w domu. Po jego powrocie znalazłam w jego pokoju na stole list z Miscolc, że zmarł dziadek .. to był dla mnie szok . Nie potrafiłam siedzieć cicho tak jakby nic się w ogóle nie stało. Postanowiłam porozmawiać z ojcem , cięzko mu było cokolwiek powiedzieć na ten temat ale przełamał się i powiedział mi całą prawdę, że urodził się na Węgrach, w wieku 5 lat wraz ze swoją ciotką przeprowadzili się do Polski, ponieważ jego matka (moja babcia) była bardzo chora, miała raka piersi. Mieszkał w Chełmie Śląskim, tam się uczył . Do pracy wyjechł do Turcji do Stambułu w 1990 roku,gdzie poznał Lacor ( moją biologiczną matkę). Przyleciał z nią do Polski i wziął ślub w 1992 . Rok póżniej urodziłam się ja,w lędzinach na porodówce. Jak już na początku wspomiałam moja biologiczna matka zmarła przy porodzie.Ojciec długo nie potrafił się z tym pogodzić, całymi dniami przesiadywał na porodówce kiedy ja byłam jeszcze na obserwacji. Rozmawiał w tym czasie z położną ( moją obecną mamą ), znakomicie się dogadywali, znalezli wspólny język i od tamtego czasu są już razem do dziś.
Zapisane

IBDG

  • Globalny Moderator
  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 12525
  • Zawsze będziemy Cię kochać, piesku... (*)
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #109 : 2010-12-02, 10:35 »
Faktycznie, trochę zagmatwana historia... W sumie szczęście w nieszczęściu, że Twój tato nie został po śmierci Twojej biologicznej mamy sam z maleńkim dzieckiem... Nie odczułaś braku tej najbliższej osoby, a tato też nie musiał zamartwiać się tym, czy podoła opiece nad Tobą. Mam nadzieję, że mama adopcyjna jest Ci bliska i macie dobry kontakt. A historii z dziadkami nie rozumiem... Na Twoim miejscu poprosiłabym tatę o szczerą rozmowę, tak bez niedomówień... Skoro coś przed Tobą zataili, teraz powinni do końca wyjaśnić, tak myślę... Powodzenia :wink:
Zapisane
IBDG Wrocław

Angelika

  • *
  • Wiadomości: 5
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #110 : 2011-07-08, 23:08 »
To znaczy ja tez jestem adoptowana .. , moi rodzicie biologiczni mnie zaniedbywali .. , ojciec jest alkoholikiem matka nie wiem praktycznie jej nie znam .. , moja ciocia mnie adoptowała na początku wgl się do niej nie odzywałam , dorosłam chciałam wiedzieć o mojej matce biologicznej ale wiedziałam ze jak zapytam mame to ją to bardzo zrani nie pytałam .. , mam już 13 lat .. , co raz bardziej pytam ją o rodziców ;// , ojciec biologiczny przyjeżdza mówi że o mnie myśli ze to nie było tak no to ja mówi no a jak ? oddałeś mnie co ma byc nie tak .. , po prostu mnie nie chciał matka pisze listy nie wiem jak sie w tym wszystkim połapać , a do mamy tej mojej ciotki too.. , odzywam sie jak o tako .. , zawsze pyskuje xle się odzywam , czasami mam jej dość , chciała bym krzyczeć .. i wgle , uciec .. od tego wszystkiego .. , czuje sie sama . Nie mam z kim o tym gadać . mysle ze z ludzmi którzy też są w sytuacji podobnej mnie zrozumieją ... , po prostu to jest bez sensu.... Ostatnio przyjechał ojciec zaczął mi mówić ze tęskni .. (ehee, jasne ) znalazłam alkohol . wywaliłam to zaczoł się na mnie drzeć ... to wszystko jest bez sensu . i  nie wiem czy wgle chce odnalesc moją biologiczną mame to wkoncu jest moja prawdziwa matka i zawsze bd ją kochać ze względu na to co mi zrobiła .. ( Pomóżcie )
Zapisane

Forum Zwierzaki

Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedz #110 : 2011-07-08, 23:08 »

malinowa,mamba

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 538
  • "Ile warte jest życie? Dlaczego ze sobą wciąż wojny toczycie? Czemu trudny styl życia ciągle prowadzicie? Miłość to rozwiązanie... Czemu tego nie widzicie?"
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #111 : 2011-07-09, 06:48 »
Nie możesz pyskować do cioci. Docen to co dla ciebie zrobiła. Decyzja zaadoptowania cię napewno zmieniła jej życie o 180 stopni. Twoja ciocia pewnie stara się, a ty swoim zachowaniem ją ranisz. Okaż jej trochę ciepła. Zastanawiałaś się gdzie dorastałabyś gdyby nie ona? Jeżeli chodzi o ciebie napewno jest ci bardzo ciężko. Twój tata naprawdę może tęsknić. Przecież cię odwiedza... A to już coś znaczy. Krzyczał kiedy wyrzuciłaś mu alkohol. To u alkoholika, który się nie leczy normalne zachowanie. Alkohol to rzecz priorytetowa. Zrozum że to choroba, którą bardzo trudno wyleczyć. Staraj się go wspierać. Może wtedy będzie miał dla kogo wyjść z tego. A co do biologicznej matki... Zastanów się czy będziesz się lepiej czuła kiedy ja odnajdziesz? Czy wogóle warto? Nie będzie ci z tym jeszcze gorzej? Jesteś jeszcze bardzo młoda. Może poczekaj aż dojrzejesz do tej decyzji. I pamiętaj ciocia zabrała cię do siebie żebyś mogła normalnie żyć, nie żeby cię skrzywdzić.
Zapisane
"Jedynym całkowicie bezinteresownym przyjacielem,którego można mieć na tym interesownym świecie jest pies. Pocałuje rękę,która nie będzie mogła mu dać jeść, wyliże rany odniesione w starciu z brutalnością świata... Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą,on pozostanie"
          George G. Vest

Angelika

  • *
  • Wiadomości: 5
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #112 : 2011-07-09, 10:57 »
Tak.. łatwo mówić jak pytam to zawsze ciotka gada nie warto jej znać (podobnie) to wszystko jest bez sensu .. ; / , kiedyś koleżanka się zapytała czy jestem adoptowana po prostu sie tego wstydze i wypieram .. ;/ , rozgadała to po szkole .. , tzn napisala kartke do kolezanki ja ją złapałam zobaczyłam .. , i po prostu nic nie zrobiłam .. wujek ten który mnie wychowuje .. , po prostu wydaję mi się że on woli tamte życie.. w którym mnie nie było wiem że mama sie stara . Ale na pewno cos zostało mi z tamtego życia .. ; /  ehh cięzko mi jest , kolezanki najlepsze sie obraziły nie odzywami sie 2 miesiące prawie straciłam sens życia .. zawsze to im wszystko gadałam tu nie nie mam z kim pogadac do psychologa nie pójde bo nie chce rozmawiać  z obcymi ludzmi ; / , bez sensu życ się nie chce po prostu
Zapisane

malinowa,mamba

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 538
  • "Ile warte jest życie? Dlaczego ze sobą wciąż wojny toczycie? Czemu trudny styl życia ciągle prowadzicie? Miłość to rozwiązanie... Czemu tego nie widzicie?"
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #113 : 2011-07-09, 12:10 »
Nie można się załamywać. To że jesteś adoptowana nie znaczy, że nie możesz być wartościową osoba. Pomyśl czy przyjaciółka,która odwraca się od ciebie w trudnej chwili to naprawdę przyjaciółka? Przyjaźń na tym nie polega. Dla twojego wujka to też napewno trudna sytuacja. Ale to co zrobiła dla ciebie ciocia musisz docenić, bo mało kto zdobyłby się na taki gest. 
Zapisane
"Jedynym całkowicie bezinteresownym przyjacielem,którego można mieć na tym interesownym świecie jest pies. Pocałuje rękę,która nie będzie mogła mu dać jeść, wyliże rany odniesione w starciu z brutalnością świata... Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą,on pozostanie"
          George G. Vest

Angelika

  • *
  • Wiadomości: 5
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #114 : 2011-07-09, 19:37 »
To wszystkoo już mnie tak męczyy ...
Zapisane

malinowa,mamba

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 538
  • "Ile warte jest życie? Dlaczego ze sobą wciąż wojny toczycie? Czemu trudny styl życia ciągle prowadzicie? Miłość to rozwiązanie... Czemu tego nie widzicie?"
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #115 : 2011-07-09, 19:50 »
No nie dziwię ci się bo to trudna sytuacja. Niejedna dorosła osoba nie potrafiłaby się w niej odnaleźć. Ja jestem o 7lat starsza od ciebie i nie wiem jakbym sobie poradziła. Przemyśl jeszcze raz możliwość pójścia do psychologa. To nie jest obcy człowiek. On potrafi słuchać i potrafi doradzić. Ja na studiach mam tylko podst psychologii więc za bardzo ci nie doradze,ale przemyśl to. Jesteś inteligentna dziewczyna więc napewno podejmiesz dobra decyzję 
Zapisane
"Jedynym całkowicie bezinteresownym przyjacielem,którego można mieć na tym interesownym świecie jest pies. Pocałuje rękę,która nie będzie mogła mu dać jeść, wyliże rany odniesione w starciu z brutalnością świata... Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą,on pozostanie"
          George G. Vest

Angelika

  • *
  • Wiadomości: 5
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #116 : 2011-07-09, 21:29 »
Wiesz.. to miłe co mówisz.. , ale to jest takie trudne.. nie ma dnia w którym bym nie płakała bo Sobie nie radze ; / . .. najlepiej by było jak by ktoś powiedział jak dalej żyć .
Zapisane

malinowa,mamba

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 538
  • "Ile warte jest życie? Dlaczego ze sobą wciąż wojny toczycie? Czemu trudny styl życia ciągle prowadzicie? Miłość to rozwiązanie... Czemu tego nie widzicie?"
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #117 : 2011-07-10, 11:40 »
Przemyśl możliwość pójścia do psychologa. Nic na tym przecież nie stracisz. Jeżeli ci się nie spodoba nie będziesz musiała iść na następną wizytę. 
Zapisane
"Jedynym całkowicie bezinteresownym przyjacielem,którego można mieć na tym interesownym świecie jest pies. Pocałuje rękę,która nie będzie mogła mu dać jeść, wyliże rany odniesione w starciu z brutalnością świata... Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą,on pozostanie"
          George G. Vest

Forum Zwierzaki

Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedz #117 : 2011-07-10, 11:40 »

Angelika

  • *
  • Wiadomości: 5
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #118 : 2011-07-10, 11:50 »
Eh...
Zapisane

malinowa,mamba

  • *
  • Płeć: Kobieta
  • Wiadomości: 538
  • "Ile warte jest życie? Dlaczego ze sobą wciąż wojny toczycie? Czemu trudny styl życia ciągle prowadzicie? Miłość to rozwiązanie... Czemu tego nie widzicie?"
Odp: Adoptowane dzieci
« Odpowiedź #119 : 2011-07-10, 20:30 »
Nie ma co wzdychać... Bierz się do roboty dziewczyno. 
Zapisane
"Jedynym całkowicie bezinteresownym przyjacielem,którego można mieć na tym interesownym świecie jest pies. Pocałuje rękę,która nie będzie mogła mu dać jeść, wyliże rany odniesione w starciu z brutalnością świata... Kiedy wszyscy inni przyjaciele odejdą,on pozostanie"
          George G. Vest
Strony: 1 2 3 [4] 5   Do góry
 

Strona wygenerowana w 0.218 sekund z 28 zapytaniami.