Nie wiem, co robic... Jest tak:
Jestem od dluzszego czasu zakochana w pewnym chlopaku (niech nazywa sie X). Gadalam z nim moze ze 2-3 razy, a potem zaczelam sie zastanawiac, czy on cos do mnie czuje, albo czy przynajmniej nie jestem mu obojetna. Mialam pewne watpliwosci, wlasciwie mam je do tej pory, ale coz. Nie wiem i sama sie tego nie dowiem, a on zachowuje sie raz tak, jakbym go wlasnie obchodzila, a innym razem znowu tak jakby mnie nie bylo..
Bardzo niedawno (dzisiaj) pojawil sie inny chlopak (dajmy na to Y). Spokojnie szlam sobie ze szkolki kiedy ktos mnie zaczepil idac od tylu (a juz myslalam, ze to X
). Kiedy go zobaczylam, stwierdzilam ze nigdy na oczy go nie widzialam. Przedstawil sie i od razu spytal, czy mam dzis wolny wieczor, albo w najblizszym czasie. Mowil, ze mieszka niedaleko i wyglada na to, ze mu sie podobam, choc to niezwykle dziwne... Mnie wcielo, ze strachu powiedzialam ze dzis nie moge. Cos tam potem zaczal gadac i wyszlo z tego wszystkiego, ze wymienilismy sie numerami telefonow i na czwartek prawdopodobnie mamy sie umowic na spotkanko...
Teraz przedstawie problem: czuje, ze moje serducho nalezy do X, ale wlasciwie nie wiem, czy mam u niego jakies szanse, a nie chce od razu odrzucac Y, bo wydaje sie fajny. Nie chce tez ranic uczuc Y w razie czego, a chcialam jeszcze postarac sie o X... Co mam robic? Powiedziec Y o tym chlopaku X? A jesli sie na mnie wkurzy ze sie umawiam chociaz mam kogos innego na oku? rany, nigdy nie sadzilam ze bede miec takie problemy, ale mam... Pomocy
Postapilam nie w moim stylu, a teraz nie da sie tego juz odkrecic...
Oj, sorki za takiego dlugiego posta...