a ja nie wierze w te przyjaznie, byc moze dlatego ze nigdy takiej nie doswiadczylam, kiedy sie juz zaufa drugiej osobie wszystko zamienia sie w gowno, przepraszam za takie slowo ale ono tu idealnie pasuje. Zbyt wiele zlego doswiadczylam zeby teraz kogokolwiek nazwac przyjacielem. W podstawowce mialam psiapsiole i wyobrazcie sobie ze po blisko 6 latach znajomosci poprostu mnie zostawila dla innej paczki, do dzis sie spotykamy ale nie tak czesto. I wlasnie to mi sie podoba,lubie Kasie ale nie az tak by jej do konca zaufac.
Obecnie mam naprawde dobra kumpele, jestesmy nierozlaczne ja wszystkim kojarze sie z Madzia a Madzia wszystkim ze mna
mimo ze spedzam z nia naprawde wiele czasu,mamy wspolnych znajomych to nie mowie jej wszystkiego. Nie potrafie jej zaufac bo boje sie ze ona tez mnie kiedys zostawi...i znow zostane sama.
do przyjazni trzeba rowniez dojrzec... dla mnie przyjaciel to takie ogromne slowo,takie jak milosc, nie do ogarniecia...do konca nie wiadomo co to znaczy,nie ma dokladnej definicji....