O rany! A mój mąż ma na imię Tomek!!! Fakt, czasem mam ochotę go zabić, ale i tak nie zamieniłabym go na innego [mam nadzieję, że tego nie przeczyta, bo jeszcze przewróci mu się w głowie]. A charakteryzuje go to, że mnie nie słucha
i kiepsko na tym wychodzi. W sumie go lubię...
Zdrowie wszystkich fajnych Tomków!