Witam 🖐
Otóż zacznę od początku…w marcu poznałam mężczyznę. Jesteśmy ze sobą ponad 8 msc. I od prawie dwóch mieszkamy ze sobą. Od pierwszych spotkań wiedział że mam psa i jestem z nią bardzo związana. Dodatkowo informowałam go że przeprowadzam się tylko z nią, oczywiście zapewniał że to najmniejszy problem. Zamieszkaliśmy ze sobą i psinka zaczęła przeszkadzać, była po usunięciu kamienia z zębów i miała gorsze dni po narkozie. Wracaliśmy do domu i niestety były wymiociny i puściły jej zwieracze. Po paru dniach się uspokoiło, ale zaczęły się docinki w moja stronę. Ze ona mało chodzi, że ją okaleczyłam bo tak mało czasu spędza na dworze, że tylko śpi i on na moim miejscu by ją uśpił bo pies się meczy. Zignorowałam to w nadzieji, że po pewnym czasie zmieni zdanie tak jak mój poprzedni partner i ją pokocha. Ale tak się nie stało, zaczęły się małe spiny. Było mi bardzo smutno, psinka spała na dole my na gorze. W dzień byliśmy w pracy i przez niego mało spędzałam z nią czasu. Pojawiały się teksty ,,psy maja zarazki, myj za każdym razem ręce jak ją dotkniesz, nie wpuszczaj jej na kanapę”. W końcu zawiozłam ją do Taty, bo widziałam, że będzie z nią spędzał więcej czasu i bardzo ją lubi. Niestety bardzo za nią tęsknie, bywam tam co dwa tygodnie (bo mieszkamy Ok.400 km dalej), spędzam z nią czas, wracam i cholernie tęsknie. Aż doprowadza mnie to do łez, mój oczywiście nie rozumie tego że psy maja uczucia i jak to można tak się zachowywać w stosunku do zwierzęcia. Że mam problem i powinnam przepracować to z psychologiem bo taka relacja z psem jest nienormalną. Doprowadza mnie to do tego, że staje się dla niego oschła. Jakoś nie mogę wybaczyć mu tego, że nie mam jej przy sobie. Sama się sobie dziwię, że to uczyniłam. Mam ją od ponad 9 lat i bardzo ją kocham. Nie ukrywam, że zburzył mi wizje rodziny. Oczywiście on chce mieć dziecko, ja również. Lecz zawsze chciałam mieć dom w którym są dzieci i zwierzęta. Wiem, że u niego nic w tym temacie się nie zmieni i bije się z myślami co zrobić..