Miałam sunię bardzo kochaną,nigdy nie chodziła sama na spacerek,zawsze się pilnowała,była w stanie oddać za nas życie.Któregoś dnia mój TZ wyszedł z nią na spacer,odwrócił się na chwilę i już psa nie było.Przyleciał do domu i powiedział,że gdzieś zginęła.Przeleciał się przez osiedle ale nigdzie jej nie było.Przyszedł do domu i prosił ojca,żeby zadzwonił do znajomego na komórke i spytał,czy pies nie poszedł za nim.Wiecie co mój wspaniały teść odpowiedział??Powiedział,że nie będzie dzwonić na komórkę,bo to kosztuje 3 zł. Ja mu wtedy powiedziałam,że jeżeli jemu coś się stanie też nie będę dzwonić ani na pogotowie,ani na policję.Nigdy w życiu nie wybaczę mu tego,że pieniądze są dla niego ważniejsze od życia.Ale nie zabiłam go za to(chociarz miałam ochotę),bo wiem,że życie samo mu odpłaci.I według mnie juz w tej chwili zbiera żniwa,które siał przez całe życie.