Moja kotka ma już 16 lat. Długo cieszyła się dobrym zdrowiem, ale 4 lata temu zachorowała. Była przebadana na wszystkie możliwe sposoby i ostateczna diagnoza to eozynofilowe zapalenie żołądka i trzustki. Od roku jest na specjalnej karmie weterynaryjnej. Co jakiś czas następuje pogorszenie i kot dostaje dawkę antybiotyków. W ostatnim roku pogorszenia są już co 2-3 tygodnie. Ona przed wizytą u weta trzęsie się, załatwia się pod siebie i sztywnieje jak martwa. Dostaje specjalną karmę kilka razy dziennie po łyżeczce od herbaty, jak jest więcej to wymiotuje. Chyba tego nie przyswaja bo jest strasznie chuda, zwykle ważyła 5-5,5 kg bo jest dużą kastrowana kotką, ale w tej chwili waży 1,8 kg, same kości i futro. Jest głodna ale co zje innego to wymiotuje. Ostatnio najadła się ziemi z kwiatów.
W dodatku sika gdzie popadnie i nie to, żeby miała coś z nerkami (badane miała krew i mocz), ale wygląda to, że szuka miejsca bo nie jest w stanie zdążyć do kuwety. Mam totalnie zasikana pościel i łóżko (ona tam śpi), szafy z ubraniami, wszystko co jest miękkie.
Strasznie mi jej szkoda, pamiętam ja z lat kiedy była kochanym puchatym kotkiem. Teraz nie pozwala się nikomu dotykać (fobia od weta), warczy i siedzi w kątach z dziwna miną. Boje się że coś ja boli a ona przecież nic nie powie.
Kocham ją, ale widzę jak niszczeje, i mimo, że dbam o nią jak mogę ona umiera z głodu, przez to, że nie przyswaja jedzenia. Musze podjąć decyzję czy nie uśpić jej ze względu na to, ze się męczy.
Co byście wy zrobili na moim miejscu?