Forum Zwierzaki

Zwierzęta => Polecani weci i lecznice => Wątek zaczęty przez: Tika w 2004-07-05, 12:36



Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Tika w 2004-07-05, 12:36
Ostrzegam wszystkich przed lecznicą na ul. Ks. Mieszka I (przy Serbskiej) w Poznaniu. Właśnie pożegnałam mojego kotka :cry: , który był tam "leczony".
Postawiono złą diagnozę, nie sprawdzając innych możliwości. Poleciałam tam przy pierwszych objawach i przez następne dni kotek był leczony na ciało obce w żołądku. Miał robione zdjęcia, pełno zastrzyków, spędzałam tam godziny i oczywiście wydałam masę pieniędzy. Badania krwi wykonano dopiero po kilku dniach. W końcu poszłam do "poleconego" weta z wszyskimi wynikami. Ten od razu stwierdził, że kotek jest poważnie chory i już nic się nie da zrobić. Kiedy pokazałam mu wyniki z lecznicy, stwierdził, że badania krwi są niewystarczające, żeby cokolwiek stwierdzić, a ciało obce na prześwietleniu, to prawdopodobnie błąd na kliszy tacy to "specjaliści" :do-bani: tam pracują.
Kontaktowałam się też z innym wetem przez internet. Cytuję jego zdanie:
"W sytuacji takiej jak u Pani nie ma innego sposobu jak natychmiastowa zmiana lekarza. Niestety, przesłane pliki są nieczytelne (zwłaszcza plik 2-gi), natomiast jeśli są to wszystkie wykonane badania, to sa wyjatkowo skąpe!!!!! Radzę udać się jak najszybciej do innej lecznicy, w której podejdą do Pani pacjenta odpowiedzialnie."
Najgorsze jest to, że prawdopodobnie zaraził się w czasie badań kontrolnych w tej właśnie lecznicy, a ile się niepotrzebnie namęczył. Gdyby od razu wykryto chorobę, miałby jakieś szanse, ale beztroska tamtych weterynarzy go zabiła. Dlatego Was ostrzegam - tam pracują nieodpowiedzialni "lekarze", którzy potrafią tylko wyciągać za wszystko pieniądze, a niewiele robią żeby pomóc choremu zwierzaczkowi.
Już po fakcie dowiedziałam się, że moja ciotka leczyła tam z psiaka - leczyli go na choroby przewodu pokarmowego, a on miał nosówkę i tak jak ja zmieniła weterynarza za późno.
[/list]


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Naomi151 w 2004-07-06, 00:03
Bardzo Ci współczuję utraty kociaczka :cry: , a takich specjalistów to się powinno... :evill: !!!!


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Tika w 2004-07-06, 08:11
Niestety jest już za późno :cry: , no ale uraz to mi już zostanie i każda wizyta u weta będzie ciężkim przeżyciem. Szczególnie po tym jak się dowiedziałam, że on się zaraził przy odrobaczaniu.
A moja koleżanka z pracy miała za męża weta i opowiadała mi ostatnio, że kilku się chwaliło jak to oszczędzają sobie dając pół dawki szczepienia i resztę wody  :evill: . Już chyba nikmu nie można wierzyć i wszystko samemu trzeba sprawdzać. :grr:


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Sal w 2004-07-06, 13:47
Tylko jak samemu wszystko sprawdzać?
To nierealne...   :(

Na szczęście są także porządni, poważni, douczeni weterynarze. Obyśmy z naszymi pupilami jedynie na takich trafiali...


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Tika w 2004-07-06, 14:27
Gdybym była trochę młodsza, to bym poszła na weterynarię, a tak to nie ma czasu. Ale jak wygram w totka, to obiecuję, że pójdę i będę najpilniejszą studentką!


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: misiunia w 2004-08-26, 12:48
Ja tam leczylam swoja papuzke...Bezskutecznie...Ale nie doknca zgadzam sie z Twoja opinia, o tej klinice ,bo paru moich znajomych wyleczylo wlasnie tam swoje zwierzaczki...


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Aluniek w 2004-09-04, 12:55
Powtorze sie, poniewaz na ten temat odpowiedzialam juz w innym watku.
Ja z tej lecznicy jestem zadowolona  :wink:
Chodze tam juz od 1997 roku. I tylko raz lekarz - stazysta popelnil blad. Pozniej inny go porpeawil. Sa tam na prawde dobrzy specjalisci. Swoja droga maja tam rowniez wielu stazystwo, a za ich wiedze juz nie odpowiadam. Chodze tam ze swiniami, papugami, zolwiami, chodzilam z kanarkiem.
Z czystym sumieniem moge poleciec moja wetke Magdalene Zimniewicz.

Znajomi z Wrześni /ok 50 km od Poznania/ przyjezdzaja tu ze swoim psem. Klinka od kilku lat wspolpracuje z Poznanskim Zoo, a watpie by do takiej wspolpracy brali "byle kogo".


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Tika w 2004-09-06, 08:02
Ja już tyle złego nasłuchałam się od moich znajomych, którym tak jak i mi poumierały zwierzęta przez złe diagnozy "fachowców" z tej lecznicy, że nie zmienię nigdy zdania i będę to miejsce obchodzić szerokim łukiem.
Poza tym tam nie przestrzegają podstawowych zasad ostrożności :grr: .
Mój kociak chorował na panleukopenię i wymiotował na stół, a wetka tylko starła to ręcznikiem i za chwilę położyła tam następnego kociaka :evill: .
Mogę mnożyć przykłady niekompetencji, ale po prostu szkoda słów, dlatego wszystkich chcę przestrzec i życzyć Tobie Aluniek, żebyś nigdy nie przeżyła tego co ja :cry:  :cry:  :cry


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Aluniek w 2004-09-19, 01:57
Hmm...
Rzecz w tym, ze tam odratowali mi swiniaka, ktory byl o krok od smierci. Wyleczyli mi kanarka ze zlamana noga. Przeprowadzili kastrastracje prosiaka. Moze ta sa drobnostki, ale na tyle niewygodne drobnostki, iz warto o nich wspomnic. Wielokrotnie tam bylam i jak do tej pory mnie tam niezawiedli.

Nie raz mialam umierajace zwierze na rekach i wiem co to za uczucie. Mialam rowniez nieprzyjemnosc bycia u pijanego weta :( Ale akurat z tej lecznicy jestem zadawolona, podobnie jak z mojej pani doktor. Ona akurat po kazdym pacjecie spryskuje stol jakims preparatem. Po jednym lekarzu nie oceniaj calej kliniki.


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Tika w 2004-09-21, 20:30
W ciągu choroby Demonka poznałam ich niestety KILKU, łącznie z obsługą RTG, gdzie jakiś beznadziejny facet nie umiał nawet przytrzymać małego zwierzaka do zdjęcia i jakimś innym "fachowcem", który grzecznemu kociowi nie umiał wbić wenflona i tak mu łapkę pocharatał, że aż musiałam wyjść, bo tak ryczałam. Opinie takie jak moja słyszałam od wielu ludzi, którym umarły tam zwierzaki z powodu źle postawionej diagnozy :( . Również i w necie czytałam wiele nieprzychylnych opinii na temat tej "kliniki", więc nie jestem niestety odosobniona w moich opiniach..............


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Aluniek w 2004-09-21, 21:09
O kolesiu przy rtg wypowiadac sie lepiej nie bede - tu sie z Toba zgadzam.
Jednak mimo wszystko ja polecam ta klinike, a w szczegolnosci moja wetke.
Obstaje przy swoim, Ty pewnie przy swoim zdaniu pozostaniesz, wiec jak dla mnie to juz EOT.

Jak to sie mawia: zadowolony klient przyciagnie kilku nowych, nastomiast niezadowolony zniecheci setki innych... Trudno - ich problem...


Tytuł: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Bigielka w 2005-03-01, 21:44
mieszkam w poznaniu i też znam taką tragiczną lecznice na osiedlu orła białego ...sama nieprzekonałam sie o tym lecz wiele moich znajomych...np. mojej znajomej kot miał raka a weterynarze leczyli go na nerki...gdy o tym się dowiedziałam przestałam tam chodzić i teraz chodzę na inne osiedle i jes tam dobra obsługa i mili weterynarze :)


Tytuł: Re: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: malaaa w 2005-04-10, 23:15
Cytat: Tika
Najgorsze jest to, że prawdopodobnie zaraził się w czasie badań kontrolnych w tej właśnie lecznicy[/list]
 

nie no niedość ,że postawili złą diagnoze to jeszcze zarażają zwierzątka ...zamknąc tą lecznicę ..!!!


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Vizsla w 2005-06-14, 11:50
Bardzo mi przykro, ze tak sie stało, ale dobrze, ze nie chcesz, zeby to sie przytrafilo innym :( Naprawde bardzo Ci wspolczuje :tuli:


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: pinka92 w 2005-12-26, 23:42
nistety nie wiem jaka lecznica jest na sebskij ale bardzo polecam weterynarza Golanczyka !!Uratował tyle zwierzat...podczymywal moja sunie przy zyciu przyjechal do nas do hodowli gdy sunia odchodzila...to on uleczyl psy z naszej hodowli ktore mialy nogi chore...dzieki niemu mamy suczke ktora miala za soba sporo wystaw i ma 15lat...ale Golanczyk niestety nie uratowal(z jego winy) innego naszego psa...ale wyslal rzerosiny i to najwazniejsze.....


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: livio w 2006-01-24, 17:29
Tak mi przykro...
Tak samo, jak po utracie chomci...


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: majcia w 2006-08-02, 21:18
Wcale nie. Dzis bylam tam ze swoim psiakiem. Dr. Wąsiatycz przeprowadzil jej operacje-miala zwichnieta rzepke-wszystko przeszlo zgodnie z planem, bez komplikacji.Na razie jestem bardzo zadowolona, piesek czuje sie dobrze, ma jej sie na zycie:-) a to jest jasne, ze ryzyko jest zawsze. Opeka jest swietna. Ciesze sie. A Twoja kotka? Przykro mi z jej powodu, ale po jednym zwierzatku nie nalezy oczerniac tak calej kliniki. Sorry...


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: olgi w 2006-08-26, 18:11
Przestańcie...Tika jest rozstrzesiona ta sprawa, wiec jej nie dobijajcie...Moim zdaniem zdania sa podzielone dlatego, ze pewnie to sa "specjalisci" od psow, swin, ptaków, ale mogą się nie znac na "kocich chorobach". I możliwe ze dzial rtg jest bardzo slaby, i pewnie zawazylo o decyzji lekarzy, ze "nie ma sie co spieszyc z leczeniem" i dopiero kiedy kot nie był do odleczenia okazało się że cały czas się mylili...
Tikuś, wspolczuje <tuli> biedny kotek...


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: AziS w 2006-08-27, 09:52
Prawda jest taka, że zwierzakowi niekiedy pomóc nie można...nawet najlepszy spacjalista tego nie dokona :( Tak było z moim ogonkiem...


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: nica w 2006-09-10, 15:50
Ja też swojego czasu bywalam w tej klinice, na samym początku jak ją otworzono i bylam naprawdę bardzo zadowolona ale........faktycznie wszystkich zabiegow i operacji dokonywal sam szef czyli pan Wąsiatycz jak kiedyś trafiłam.... i On nie mógł mnie przyjąć ze zwierzakiem to był zupełny klops i ogromne kłopoty.....moze to stażyści, a może nie ale niesmak pozostaje...wszystko jak się trafi.Teraz akurat byla tam moja koleżanka i ...wrócila szczęśliwa...bo uratowano jej psiaka......Współczuje , bo wiem co to znaczy stracić .....Przyjaciela i Pupilka..trzymaj SIĘ!!!!!


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Zoolog lOVE ANIMALS w 2007-02-24, 13:23
Dobrze że jestem jeszcze młody, bo gdy będę dorosły, pujdę na weterynarię, i będę się jak najlepiej uczyć, żebym był jak najlepszy. PRZYRZEKAM! A ci niby "Specjaliści" byli pewnie nieukami w szkole! Chętnie bym ich...  :evill: :sniper: :killer:


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Kar w 2007-03-07, 08:38
Moja klinika weterynaryjna jest świetna, choć nie jest tam, dużo lekarzy to i tak potrafili wyratować mojego psa kilka razy.
Dopóki ten "bydlak" (nasz sąsiad) nie rąbnął Wolterka prętem w kręgosłup. Nawet ta lecznica nie mogła mu pomóc, bo trzeba by było przeprowadzić operacje na kręgosłupie (miał zwężenie rdzenia kręgowego)  i mój piesek leży pod ziemią.
Płacze chyba za nim co tydzień <beczy>


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-03-07, 13:35
Dopóki ten "bydlak" (nasz sąsiad) nie rąbnął Wolterka prętem w kręgosłup. Nawet ta lecznica nie mogła mu pomóc, bo trzeba by było przeprowadzić operacje na kręgosłupie (miał zwężenie rdzenia kręgowego)  i mój piesek leży pod ziemią.
Płacze chyba za nim co tydzień <beczy>

Karootka, a nie poinformowałaś o tym policji/TOZ'u?


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Kar w 2007-03-07, 15:06
Powiadomiłam ale tego gości wszyscy się poją bo mana nazwisko Bogdanow


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Kiba w 2007-03-07, 15:12
Powiadomiłam ale tego gości wszyscy się poją bo mana nazwisko Bogdanow

I co z tego jakie ma nazwisko? o_O


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: Kar w 2007-03-07, 17:20
On się tym chwali i mówi że jego przodkowie to byli kanibale.
Już uwierzę.........napewno. Ale jak to prawda to nie ma się czym chwalić.
Ma własnego psa, którego przywiązuje na cały dzień do słupa (raz go odwiązałam i wzięłam do siebie na trochę, rodzice nawet się nie wkurzyli, ale pan Bogdanow się troszeczkę delikatnie mówiąc wkurzył) To miał problem, a jak to zgłosiłam to oni olali i taką mamy policję.


Tytuł: Odp: Tragiczna lecznica w Poznaniu
Wiadomość wysłana przez: ppx w 2007-10-21, 20:40
Kar beznadziejnie :/ :|
I po co policja?!