Źródło Gazeta Wyborcza
11-02-2003,
W wakacje nie tylko do schroniska mieszkańcy podrzucają niechciane psy i koty. Niemal co dzień do ogrodu zoologicznego ludzie przynoszą różne zwierzęta, w tym egzotyczne, jak choćby... krokodyl
Latem w zoo znalazło schronienie kilkanaście legwanów oddanych przez mieszkańców, pająków ptaszników, parę węży i cała masa żółwi. Tych mieszkańcy pozbywają się najchętniej, wrzucając nieraz do Odry lub fosy. - To czerwonolice missisipijskie. Mamy ich bardzo dużo, ale mimo to przyjmiemy każdego nowego żółwia - zapewnia Antoni Gucwiński, dyrektor zoo.
Czerwonolice missisipijskie są najczęściej kupowanymi do domów i mieszkań żółwiami. Niestety, rosną szybko, brudzą i trzeba im często wymieniać wodę, dlatego ludzie się ich pozbywają. Póki jest ciepło, żółwie w zoo trzymane są w terrarium na zewnątrz. Zimą - jak uspokaja dyrektor - zostają przenoszone do wielkiego pomieszczenia. Przy portierni działa całodobowy punkt, w którym mieszkańcy mogą oddać nie tylko kłopotliwego gada, ale np. znalezione w lesie lub na polu ranne zwierzątko czy ptaka. - Przyjmujemy wszystkie z wyjątkiem domowych, bo od tego jest schronisko. Ostatnio ludzie przynoszą oprócz żółwi sporo ptaków, zwłaszcza szpaków i jeżyków, przedtem był "sezon" na młode sowy, które wypadły z gniazd - wyjaśnia Antoni Gucwiński.