Ha, ja za tydzien we wtorek bede mogła spróbowac sobie zagalopowac pierwszy raz...
Juz sie nie moge doczekac! Pani intruktorka wczoraj mi nie dała, bo wczesniej uczyłam sie w tej stajni u intruktora ale chyba go wywali, bo szczerze mówiąc nie był najlepszy, no i nie wiedziała jeszcze ile umiem, a po drugie jechałam na Desnie, a na niej ponoc trudno zagalopowac... A pani Ania stwierdziła, ze juz ładnie kłusuje, tylko czasem mnie poprawiała. Juz sie nie moge doczekac!
W ogóle wczoraj było super! Ale tez troche groznie. Na początku poszłam do stajni, przytrzymałam Desne, pani siodłała Fryge. Potem na ujezdzalnie na powietrzu, troche stępu, a potem kłus. Ja sobie kłusowałam, a była tez córka tej pani na swoim koniku. Bosz, co ta dziewczyna z nim wyprawiała...
Oba wstretne charakterki, jezdziła sobie troche na oklep, potem z siodłem, zmieniała tepo, skakała itp. Pani intruktorka obserwowała ze srodka placu, siadła sobie na przeszkodzie drewnianej i stała z Frygą, bo ona miała za pół godziny jezdzic pod inną panią, która potem przyjechała. No i nie wiem, chyba zaczepiła lekko wodze o drazek. Jechało auto za ogrodzeniem, a Fryga sie cos spłoszyła, zaczeła wariowac, brykac, wsciekła sie niesamowicie, zerwała drązek z rusztowania przegrody, który był dalej do jej wodzy przyczepiony. Ja wstrzymałam moją, bo cos czułam ze moja moze zechciec tez wariowac z kolezanką, no ale tak feralnie stanełam ze na trasie Frygi, o mało ja albo moja Desna nie zebrały z drązka
Ale Fryga wyhamowała, moja sie troche cofneła, moze dlatego bo skróciłam bardzo wodze odruchowo zeby nie pognała mi. Było groznie! Na szczescie drązek nas nie trafił, a Fryga zmieniła tor i na szczescie drazek sam sie wysunał w koncu i Fryga staneła. Pani intruktor oczywiscie cały czas próbowała głosem zatrzymac Fryge, bo podejsc nie miała jak. Ehh teraz to wydaje sie fajna przygoda, ale w tamtej chwili nie było mi do smiechu
A potem przyjechała pani, to kłusowałam sobie, potem wolty, przekątne, pierwszy raz przejezdzałam przez drazki. A ta moja krowa cos nie lubi kłusowac przez nie, koniecznie próbowała je wyminac albo chociaz ze stepu wziac. Tylko raz udało mi sie ją w kłusie zmusic do przejscia ich. A tak to było super, na koncu była juz rozgrzana Fryga, to nawet szybkim kłusem udało mi sie na niej pojezdzic
Tolka, ja takich zajec raczej nie miałam, ale lubie je sama wykonywac.