jejjjku bylam wreszcie na tych kuniach i bylo ekstra:)
pojechalam tam z ania w., jej chlopakiem marcinem i sasiadka ani w, 10letnia ania:) najpierw jezdzila mala ania a ja dopadlam kota i go mizialam przez godzine;) potem przyszla moja kolej i wszystkie obawy ktore mialam przed jazda mi sie ulotnily:) Mialam jezdzic na midasie ale midaskowi sie cos stalo w staw i bedzie mogl jezdzic dopiero za 2 tygodnie. najpierw zrobilam kilka cwiczen na rownowage, tj obracanie sie w siodle, nogi nad glowa konia;) potem (nadal na lonzy) uczylam sie anglezowac;) na poczatku troche nie moglam zlapac rytmu ale potem juz bylo ok:) jak juz sie dobrze nauczylam anglezowac w klusie, to p.Magda powiedziala: "jeszcze sie nauczysz bez trzymania i bedzie super"- ja sie puscilam i jade bez trzymania;P a ona: "wow, miodzio:]"
potem spuscila Basie (moja kuniczka kofana) z lonzy i moglam sobie sama pojezdzic po ujezdzalni:)) super bylo:D potem ania i marcin chcieli sie przejechac do lasu wiec najpierw ania wyprowadzila lotke i z nia zrobila kilka kolek, a ja i basia za nimi;D potem oddalam marcinowi basienke i poszlam czyscic midasa;] najpierw go szczotkowalam a potem czyscilam kopytka;] bylo fajniusko;D
juz sie nie moge doczekac kiedy nastepnym razem pojade
tylko musze se toczek wlasny wytrzasnac bo ilez mozna pozyczac...
pozdr :]