Nigdy nie mielismy w szkole zwierzaka klasowego, inne klasy tez nie. Jedynie w sali biologicznej, zarowno w podstawowce, jak i LO bylo akwarium.
To jest raczej srednio dobry pomysl, tlumy ludzi zagladajacych do zwierzaka, stukajacych w szybe/wsadzajacych paluchy do klatki, dokarmiajace nie wiadomo czym, moga sie zdarzac problemy z opieka nad zwierzakiem - brak chetnych, niewywiazywanie sie z obowiazkow (a co w weekendy i wakacje? zwierzak wedruje wtedy z rak do rak?).
Oczywiscie zalozenia takiego pomyslu moga byc szczytne: uczenie milosci i szacunku dla zwierzat, odpowiedzialnosci i opieki... Ale obawiam sie, ze dla samych zwierzat nie jest to najlepszy pomysl.